Jeśli rząd chce wspierać rodziny, powinien poprawić przepisy dotyczące ulg podatkowych

Jeśli rząd chce wspierać rodziny, powinien poprawić ?przepisy dotyczące ulg – mówi doradca podatkowy, ?partner w kancelarii Paczuski &Taudul ?w rozmowie z Moniką Pogroszewską.

Publikacja: 22.09.2014 09:47

Andrzej Taudul

Andrzej Taudul

Foto: materiały prasowe

Rz: Rząd chce po raz kolejny zwiększyć ulgę na dzieci. Jak pan ocenia te plany?

Andrzej Taudul:

To dobrze, że rząd zaczyna myśleć o polityce prorodzinnej. Przez wiele lat w Ministerstwie Finansów obowiązywało krótkowzroczne podejście, które można było określić jednym zdaniem: „Dzieci mamy na własny rachunek". Przełom nastąpił dopiero w 2007 r., kiedy wprowadzono odliczenie na dzieci. Teraz ministerstwo proponuje kolejną podwyżkę. Nowe propozycje mają poprawić sytuację rodziców płacących składki ZUS ?i na ubezpieczenie zdrowotne. Dobre i to. Nie sądzę jednak, by poprawiło to  znacząco sytuację większości rodzin.

W rozliczeniu za 2014 r. kwota ulgi na trzecie dziecko wzrośnie z obecnych 1668 zł do ?2000 zł. Preferencja na czwarte i każde kolejne dziecko z 2224 zł do 2700 zł. Nie zmieni się odpis na pierwszą i drugą pociechę, który nadal będzie wynosił po 1112 zł. Rodzina z czwórką dzieci odliczy więc blisko ?7 tys. zł. 1112 zł + 1112 zł + 2000 zł + 2700 zł = 6924 zł. To 800 zł więcej niż obecnie.

Będzie to kolejna podwyżka, bo już z początkiem 2013 r. zwiększono ulgę na trzecie i czwarte dziecko. W rzeczywistości jednak do tej pory zwiększanie limitu ulgi było w znacznej mierze jedynie propagandowym gestem. Z podwyżki skorzystały tylko lepiej uposażone wielodzietne rodziny. Dzieje się tak dlatego, że mechanizm ulgi polega na odliczeniu od kwoty PIT (pozostałego po dokonaniu innych odliczeń, np. składek ZUS czy składek NFZ). Tymczasem większość rodzin wielodzietnych nie może się pochwalić wystarczająco wysokimi dochodami, aby z tej ulgi w pełni skorzystać. Dopiero ostatnie propozycje mają to zmienić.

Czy zaproponowane przez rząd mechanizmy pozwolą rodzicom odliczyć ulgę ?w całości?

Zgodnie z zapowiedziami jest na to spora szansa. Ulga ma być możliwa również wtedy, kiedy rodzicom zabraknie podatku w ich zeznaniu rocznym. Zamiast odliczenia od podatku (którego nie ma) otrzymają zwrot ulgi na dzieci jako nadpłacony podatek. Zwrot ten ma być jednak limitowany i nie może  przekroczyć kwoty zapłaconych składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Propozycja ta daje realną korzyść wielodzietnym rodzinom – znacznie zwiększa podstawę do naliczenia ulgi.

Kto skorzysta na nowych rozwiązaniach?

Niestety, dodatkowy zwrot będzie przysługiwał jedynie tym osobom, które płacą składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Dotyczy to osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę i umowy- zlecenia, a także przedsiębiorców płacących składki ZUS. Nic się nie zmieni dla osób zatrudnionych wyłącznie na umowę o dzieło, które płacą PIT, ale nie płacą składek ZUS. Mówiąc najogólniej, z nowych przepisów nie skorzystają ci rodzice, których dochody nie są objęte ZUS, a także ci, których dochody są na tyle niskie, że i tak nie mogą odliczyć całej ulgi. Ze względów oczywistych wykluczone z tej formy polityki prorodzinnej będą osoby uzyskujące dochody nieobjęte podatkiem dochodowym (np. rolnicy).

W podanym przez Ministerstwo Finansów przykładzie osoba zarabiająca 3650 zł (przeciętne wynagrodzenie w gospodarce), której małżonek nie pracuje i wychowuje trójkę dzieci, będzie miała prawo do 4224 zł ulgi. Jednak przy tych dochodach wykorzystałaby jedynie 2521 zł, bo tylko tyle ma podatku. Po zmianie przepisów urząd skarbowy wypłaci jej dodatkowo 1703 zł. Ważne, by dodatkowy zwrot był niższy od opłaconych przez nią składek, które przy tych zarobkach wyniosą 8934 zł.

Ministerstwo Finansów obliczyło, że większa ulga trafi do 1,8 mln podatników wychowujących 2 mln dzieci. Jednocześnie rodzice 200 tys. dzieci mogą stracić zasiłek rodzinny, bo powiększona ulga podniesie ich dochody. Jak w tym kontekście ocenia pan propozycję MF?

Istotnie, jest takie ryzyko. Nowa ulga co do zasady zwiększa dochód netto. Wypadałoby się zastanowić, czy osobom balansującym na krawędzi minimum socjalnego korzystniej byłoby otrzymać zasiłek, czy może skorzystać z ulgi. Jak znam życie, może to być kolejna pułapka i powód do frustracji. Mam nadzieję, że ktoś doprecyzuje tę kwestię w przepisach dotyczących zasiłku rodzinnego.

Stosowanie tych przepisów nie będzie łatwe. Tymczasem, jak wynika z danych izb skarbowych, już teraz korzystanie z ulgi na dzieci sprawia rodzicom wiele problemów.

Ministerstwo wskazało w projekcie, że dodatkowa kwota z tytułu ulgi na dzieci będzie traktowana na równi z nadpłatą podatku. Różnica polega jednak na tym, że w przypadku zwrotu nadpłaty urząd oddaje podatnikowi nadwyżkę wpłaconych w ciągu roku zaliczek na PIT. Tymczasem w nowej konstrukcji ulgi będzie to swoisty ujemny podatek – podatnik otrzyma zwrot daniny, której tak naprawdę nie zapłacił.

Można się zastanawiać, czy jednak nie właściwsze i prostsze byłoby umieszczenie tego wsparcia w systemie pomocy społecznej na podstawie odpowiednich kryteriów socjalnych. Czy prowadzenie polityki prorodzinnej jest rzeczywiście odpowiednim zadaniem dla systemu podatkowego? Jak wskazują dotychczasowe doświadczenia, kolejne eksperymenty w podatkach sprawiają, że ten tzw. system staje się coraz bardziej skomplikowany i nieprzejrzysty. Twórcy projektu postawili sprawę jasno: ma to być ulga o charakterze motywującym do uzyskiwania dochodów objętych ZUS. Myślę, że urzędy skarbowe poradzą sobie z jego rozliczaniem, gdyż mają już praktykę w weryfikowaniu prawa do ulgi. Więcej problemów z techniczną stroną skorzystania z ulgi będą mieli sami podatnicy.

Problemem jest także brak przemyślanego systemu polityki prorodzinnej. Podejmowane działania są fragmentaryczne.

To prawda. Dobrze jednak, że rząd myśli o wsparciu rodzin. To z pewnością lepsze niż wcześniejsza bezczynność czy wręcz antyrodzinne działania. Warto jednak, by przy okazji kolejnych zmian w uldze rodzinnej ministerstwo w pierwszej kolejności przyjrzało się temu, jak dotychczas funkcjonowały te przepisy, i naprawiło własne błędy. System, którego zadaniem jest wsparcie rodzin, jest tak naprawdę pełen pułapek. Zmiana tego stanu powinna być priorytetem dla ministerstwa.

Które przepisy ma pan na myśli?

Na pewno wypadałoby zweryfikować limit dochodów pełnoletniego dziecka. Przypomnijmy, że ulga obejmuje trzy grupy dzieci: niepełnoletnie, dzieci niepełnosprawne bez względu na ich wiek oraz dzieci do 25. roku życia, które się uczą i których zarobki nie przekraczają 3089 zł rocznie. Sporo wątpliwości budzi stosowanie ulgi do zarobkujących dzieci. Kwota 3089 zł, którą może zarobić dziecko, by rodzic nie stracił prawa do ulgi, jest zdecydowania zbyt niska. W mniej zamożnych rodzinach praca studenta to nie tylko nabywanie doświadczenia zawodowego, ale często konieczność. Warto rozważyć podniesienie tego limitu do rozsądniejszej wysokości.

Przykład: rodzic o dochodach przekraczających 112 tys. zł traci prawo do ulgi na dwójkę dzieci, nawet jeśli jedno jest niepełnoletnie, ale drugie, pełnoletnie, osiągnie dochody powyżej 3089 zł rocznie. Zarabiający student może zatem pozbawić rodziców ulgi nie tylko za siebie, ale i za młodsze z rodzeństwa. System promuje więc bierność albo pracę na czarno. Takie interpretacje prowadzą do absurdów i niepotrzebnych strat społecznych.

Czy prawo do ulgi powinno być zależne ?od wysokości zarobków rodziców?

Już teraz obowiązuje kryterium dochodowe, które dotyczy rodziców mających tylko jedno dziecko. ?Osoby o dochodach powyżej 112 tys. zł ?nie mają prawa do odpisu. ?Do tego limitu wlicza się wszystkie osiągane przez rodziców dochody: z pracy, działalności gospodarczej i kapitałowe. Wyjątkiem są ryczałty, ?m.in. karta podatkowa, ponieważ trudno ?w nich ustalić dochód. Dla rodzin mających więcej niż jedno dziecko takiego kryterium już nie ma.

Wydaje się, że kryterium dochodowe to sprawiedliwe rozwiązanie. Budżetu państwa nie stać na przyznanie ulg najbogatszym. Poza tym na dalszą metę mogłoby to prowadzić do wzrostu podatków. Z punktu widzenia osób lepiej uposażonych mimo wszystko lepszym rozwiązaniem byłyby niskie podatki i ograniczona do minimum ilość ulg.

O jakich rozwiązaniach powinien jeszcze pomyśleć rząd, by zwiększyć wsparcie ?dla rodzin?

Wydaje się, że państwo ma wiele możliwości, aby udzielać wsparcia rodzinom (urlopy macierzyńskie, przyznanie matkom poświęcającym się wychowaniu dzieci uprawnień emerytalnych, zasiłki, wsparcie dla rodzin żyjących na wsi itp.). Mam wątpliwości, na ile efektywne jest angażowanie do tego PIT. Autorzy nowego rozwiązania (Ministerstwo Finansów) zwracają jednak uwagę na „aktywizujący" aspekt ulgi, tzn. zachętę do uzyskiwania dochodów objętych składkami ZUS. Założenie to jest jednak nadto optymistyczne.

Jeżeli w naszym systemie podatkowym stać nas na wygenerowanie ulgi rodzinnej, której efekt finansowy zbliżony jest do zasiłku, to starajmy się, aby ulga ta nie stanowiła źródła problemów (pułapki, o których wspomnieliśmy) i nie była jedynie pustym zapisem, z którego mało kto może skorzystać. Należy unikać szkodliwych rozwiązań, które upośledzałyby rodzinę (klasyczny przykład: ulga budowlana z lat 90., gdy rodzina miała tylko jeden limit odliczenia, podczas gdy konkubenci dwukrotnie wyższą kwotę).

Jednocześnie wypada zauważyć wiele korzystnych zmian w podatku od spadków i darowizn (brak opodatkowania dziedziczenia w tzw. zerowej grupie podatkowej). To są w istocie bardzo dobre rozwiązania, które rzeczywiście wspierają rodziny.

Wiele osób narzeka, że nasze przepisy są skomplikowane, a fiskus nieprzyjazny dla podatników. Jak wypadamy na tle innych krajów?

Wszystkim, którzy narzekają na skomplikowane rozliczenia podatkowe w naszym kraju, polecałbym podjęcie próby przygotowania np. rozliczenia podatkowego w USA. To dopiero uświadomiłoby nam, jak rozliczenia podatkowe potrafią być skomplikowane. Tak naprawdę problem nie leży bynajmniej w konstrukcji zeznania podatkowego.

Jak już wskazałem, system opodatkowania osób fizycznych jest pełen pułapek. Osoby chcące skorzystać z ulg powinny podchodzić do sprawy z zachowaniem najwyższej staranności. Ustawa o PIT po wielu zmianach jest praktycznie nieczytelna dla przeciętnego podatnika. Jeśli chodzi o kwestię stosunku fiskusa (pracowników urzędów skarbowych) do podatnika, to moim zdaniem należy zauważyć ogromne zmiany na plus, które nastąpiły w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Oby ta tendencja się nie zmieniła.

Rz: Rząd chce po raz kolejny zwiększyć ulgę na dzieci. Jak pan ocenia te plany?

Andrzej Taudul:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne