Ostatnie miesiące 2014 r. upłynęły na sporach o rządowe propozycje zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Projekt przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, ale w trakcie prac legislacyjnych w Sejmie wprowadzono do niego sporo poprawek, i to tych najbardziej kontrowersyjnych.
Nowe przepisy wzmacniają nadzór ministra nad sądami, a sędziowie tego nie lubią. W dodatku przyznają ministrowi prawo do przetwarzania danych, ściągania akt do resortu czy dostępu do baz orzeczeń, czyniąc go nawet ich administratorem. W tej samej nowelizacji odebrano sędziom rejonowym prawo do zwrotu kosztów dojazdu do pracy. Prawo, które gwarantowano im kilka lat temu, kiedy podejmowali decyzję, a wręcz godzili się na dojazdy.
Trudno się dziwić, że sędziowie w końcu powiedzieli „dość". Próbowali walczyć w Sejmie, pisali prośby, list w sprawie weta (podpisało się pod nim blisko 2 tys. sędziów). Głos zabrała Krajowa Rada Sądownictwa. Ona też krytykuje nowelę i prosi prezydenta o kontrolę prewencyjną, czyli skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego przed jej podpisaniem. Przekaz uchwały KRS jest jasny: są wątpliwości konstytucyjne, należałoby je więc rozwiać przed podjęciem decyzji, a nikt nie zrobi tego lepiej niż Trybunał.
Uchwała zawisła na stronie internetowej KRS. Dzień później na stronie MS pojawiła się informacja o „niepełnej informacji zamieszczonej na stronie KRS". MS uzupełnia, że do uchwały zostało zgłoszone zdanie odrębne członków KRS. Szkopuł w tym, że nikt nie wie których i w jakim trybie, bo to nie wyrok. Do „dziwnej " informacji ze strony MS nie omieszkała się ustosunkować na swojej stronie KRS, posądzona o rozpowszechnienie niepełnych informacji. MS na razie milczy.
Czas przerwać tę wymianę ciosów. Dla dobra wymiaru sprawiedliwości i nas wszystkich.