Pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy warto przeanalizować z innej perspektywy niż tylko tradycyjnego pohukiwania, że to atak na wolny rynek i lewicowa fanaberia, na którą nas nie stać. Po pierwsze – Polska nie jest już ubogim krajem i nie da się zbyć opinii publicznej twierdzeniami, że się czegoś „nie da”. Po drugie, co najmniej od czasu upadku Lehman Brothers i kryzysu finansowego w latach 2008–2009 wiadomo już, że ortodoksyjne trzymanie się zasad wolnego rynku może prowadzić na manowce, w tym do rozwarstwienia dochodów i kurczenia się klasy średniej. Co dobre dla wolnego rynku, nie zawsze musi być dobre dla ogółu społeczeństwa.
Czy AI i automatyzacja pracy przyspieszy czterodniowy tydzień pracy
Po trzecie – w coraz większym stopniu żyjemy w „świecie po pracy”. Automatyzacja zadań i rozwój AI powodują, że kurczy się zapotrzebowanie na pracowników, a w kolejnych dekadach proces ten nieuchronnie przyspieszy. Nieuchronnie wpłynie też na model życia społecznego, a lepszą odpowiedzią na te trendy jest dyskusja nad skróceniem czasu pracy niż np. nad wprowadzeniem dochodu gwarantowanego, który też jest już testowany w niektórych krajach, a który może wywoływać znacznie bardziej niekontrolowane tendencje na rynku pracy i w polityce socjalnej.
To Donald Tusk zapowiedział czterodniowy tydzień pracy. Prawo nie jest barierą
Po czwarte, pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy został już wprowadzony do publicznej debaty i to nie przez Lewicę bynajmniej, tylko przez Donalda Tuska, który dobrze wyczuł wspomniane trendy i potrzebę społeczną. Teraz propozycja ta tak łatwo z agendy nie zniknie, tym bardziej że cieszy się większym zainteresowaniem i akceptacją wśród młodszych wyborców, których w naturalny sposób będzie przybywać. Dla nich work-life balance to nie jest tylko puste hasło na callach świątecznych z prezesem korporacji.
Po piąte – prawo nie jest tu barierą. Już teraz obowiązuje pięciodniowy tydzień pracy i nie oznacza to, że wszyscy mają mieć wolną sobotę i niedzielę. Zasada ta nie obowiązuje ogromnej rzeszy zatrudnionych w wielu branżach – handlu, gastronomii i wielu innych usług, służb mundurowych, ochrony zdrowia, transportu i komunikacji, kultury, edukacji wyższej, znacznej części przemysłu itd. Z tego powodu nie można też mówić, że czterodniowy tydzień będzie dyskryminował – bo nie oznacza on, że każdy ma mieć trzydniowy weekend, tylko że każdy ma prawo do trzech wolnych dni w tygodniu (przeciętnie). Lekarz czy kierowca, jak pracuje w sobotę czy niedzielę, tak nadal będzie pracował i to nie jest dyskryminacja.