Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści

Czterodniowy tydzień pracy? To nie musi być zły pomysł dla biznesu, tylko szansa na wyczekiwaną przez niego deregulację.

Publikacja: 02.05.2025 04:35

Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści

Foto: Adobe Stock

Pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy warto przeanalizować z innej perspektywy niż tylko tradycyjnego pohukiwania, że to atak na wolny rynek i lewicowa fanaberia, na którą nas nie stać. Po pierwsze – Polska nie jest już ubogim krajem i nie da się zbyć opinii publicznej twierdzeniami, że się czegoś „nie da”. Po drugie, co najmniej od czasu upadku Lehman Brothers i kryzysu finansowego w latach 2008–2009 wiadomo już, że ortodoksyjne trzymanie się zasad wolnego rynku może prowadzić na manowce, w tym do rozwarstwienia dochodów i kurczenia się klasy średniej. Co dobre dla wolnego rynku, nie zawsze musi być dobre dla ogółu społeczeństwa.

Czy AI i automatyzacja pracy przyspieszy czterodniowy tydzień pracy 

Po trzecie – w coraz większym stopniu żyjemy w „świecie po pracy”. Automatyzacja zadań i rozwój AI powodują, że kurczy się zapotrzebowanie na pracowników, a w kolejnych dekadach proces ten nieuchronnie przyspieszy. Nieuchronnie wpłynie też na model życia społecznego, a lepszą odpowiedzią na te trendy jest dyskusja nad skróceniem czasu pracy niż np. nad wprowadzeniem dochodu gwarantowanego, który też jest już testowany w niektórych krajach, a który może wywoływać znacznie bardziej niekontrolowane tendencje na rynku pracy i w polityce socjalnej.

To Donald Tusk zapowiedział czterodniowy tydzień pracy. Prawo nie jest barierą

Po czwarte, pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy został już wprowadzony do publicznej debaty i to nie przez Lewicę bynajmniej, tylko przez Donalda Tuska, który dobrze wyczuł wspomniane trendy i potrzebę społeczną. Teraz propozycja ta tak łatwo z agendy nie zniknie, tym bardziej że cieszy się większym zainteresowaniem i akceptacją wśród młodszych wyborców, których w naturalny sposób będzie przybywać. Dla nich work-life balance to nie jest tylko puste hasło na callach świątecznych z prezesem korporacji.

Po piąte – prawo nie jest tu barierą. Już teraz obowiązuje pięciodniowy tydzień pracy i nie oznacza to, że wszyscy mają mieć wolną sobotę i niedzielę. Zasada ta nie obowiązuje ogromnej rzeszy zatrudnionych w wielu branżach – handlu, gastronomii i wielu innych usług, służb mundurowych, ochrony zdrowia, transportu i komunikacji, kultury, edukacji wyższej, znacznej części przemysłu itd. Z tego powodu nie można też mówić, że czterodniowy tydzień będzie dyskryminował – bo nie oznacza on, że każdy ma mieć trzydniowy weekend, tylko że każdy ma prawo do trzech wolnych dni w tygodniu (przeciętnie). Lekarz czy kierowca, jak pracuje w sobotę czy niedzielę, tak nadal będzie pracował i to nie jest dyskryminacja.  

Czytaj więcej

Fundusz Pracy znowu sfinansuje polityczne obietnice. Miliony na pracowniczy benefit

Przedsiębiorcy mogą wykorzystać czterodniowy tydzień pracy do deregulacji kodeksu pracy

W tym miejscu dochodzimy do kluczowego dla biznesu „po szóste”. Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy wcale nie musi być dla niego dodatkowym ograniczeniem, ale szansą na wyczekiwaną przez nich deregulację pracy. Skoro bowiem rząd sam proponuje pilotaż skrócenia czasu pracy na elastycznych, dopasowanych dla firm warunkach, to może warto tę propozycję wykorzystać do generalnej reformy przepisów o czasie pracy zawartych w kodeksie pracy. Młode pokolenie nie jest już przywiązane do idei pracy codziennie przez osiem godzin w siedzibie firmy i może być sojusznikiem uelastycznienia. A stąd niedaleko już do wymarzonych przez pracodawców indywidualnych kont czasu pracy, czyli zasady, że każdy pracownik „odkłada” swobodnie godziny pracy, może np. przepracować więcej czasu w danych dniach lub tygodniach, a potem odbiera w zamian wolne w innym, ustalonym terminie, najlepiej w długim okresie rozliczeniowym.

Respondenci Panelu Prawników „Rz” opowiedzieli się za deregulacją. Może zatem przedsiębiorcy, zamiast przyjmować z góry rolę – nomen omen – luddystów, którzy walczą z nieuchronnymi zmianami, postarają się wykorzystać je do racjonalnej dla nich deregulacji pracy.

Czytaj więcej

Panel prawników

Jak walczyć z biurokracją? Eksperci: deregulacja to nie wszystko

Pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy warto przeanalizować z innej perspektywy niż tylko tradycyjnego pohukiwania, że to atak na wolny rynek i lewicowa fanaberia, na którą nas nie stać. Po pierwsze – Polska nie jest już ubogim krajem i nie da się zbyć opinii publicznej twierdzeniami, że się czegoś „nie da”. Po drugie, co najmniej od czasu upadku Lehman Brothers i kryzysu finansowego w latach 2008–2009 wiadomo już, że ortodoksyjne trzymanie się zasad wolnego rynku może prowadzić na manowce, w tym do rozwarstwienia dochodów i kurczenia się klasy średniej. Co dobre dla wolnego rynku, nie zawsze musi być dobre dla ogółu społeczeństwa.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne