Zamiast trzech szczebli sądownictwa miałyby funkcjonować dwa.
To wszystko już przerabialiśmy. I moja opinia o takiej zmianie się nie zmieniła. Oceniam ją negatywnie. Powód? Zakładając, że doszłoby do likwidacji szczebla trzeciego, czyli sądów apelacyjnych, trzeba brać pod uwagę, że w takiej sytuacji Sąd Najwyższy musiałby przejąć przynajmniej część zadań sądów apelacyjnych. W ten sposób spełniałby podwójną funkcję. I nie sądzę, że taki zabieg w czymkolwiek poprawiłby sytuację wymiaru sprawiedliwości. Podobnie jak niczego poza pozornym działaniem nie zmieni likwidacja prokuratur apelacyjnych i powołanie w ich miejsce jednostek regionalnych. Rozbijanie dobrze działającej struktury to nie jest dobry kierunek. Może należałoby inaczej rozłożyć przydział spraw, jakie wpływają do sądów; spróbować rozwiązać sprawę obciążenia, zamiast od razu likwidować. To czysto populistyczne działanie nastawione na przekaz medialny, a nie konstruktywne działanie. Rozumiem jednak, że chęć reformowania jest silniejsza niż mozolna naprawa wymiaru sprawiedliwości. Zachęcałbym jednak do poprzedzenia rewolucji rzetelną analizą istniejącego stanu rzeczy. Mamy Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, który z powodzeniem taką solidną analizę mógłby przygotować.
Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie
Sprawy mają być Rozpatrywane według kolejności wpływu, bez wyjątków
Wprowadzanie tak kategorycznych zasad może się źle skończyć. Nie możemy zapominać, że są sprawy, w których sędziowie podlegają wyłączeniu np. z powodu znajomości ze stroną czy kalibru spraw, jakie zostały im przydzielone. Od 1 września 1997 r., a więc wraz z wejściem w życie nowych kodyfikacji karnych, w pocedurze obowiązywała zasada przydzielania spraw według listy sędziów i kolejności wpływu spraw. Przewidziano od niej jednak pewne odstępstwa. Przykład? Długotrwala choroba sędziego. Powodem odstępstwa mogły być też tzw. inne ważne przyczyny. Fakt pominięcia kolejności i przekazania sprawy do referatu kolejnego sędziego musiał być odnotowany w stosownym zarządzeniu wraz z jego powodem. Byłem przewodniczącym wydziału przez wiele lat i nawet jeśli dochodziło do pominięcia sędziego w przydzielaniu spraw, nikt nie miał o to pretensji. Bo skoro sędzia dostał z przydziału kilka dużych gospodarczych spraw z rzędu, to jego referat był zagotowany. Nie było więc sensu przydzielać mu kolejnych, nawet mniejszych, spraw, bo one także wymagają przygotowania. Rozumiem intencję reformatorów. Dużo lepszym pomysłem byłoby np. wzmocnienie nadzoru nad pomijaniem kolejności. Mogłoby się temu przyglądać np. kolegium sądu albo prezes. Choć to pierwsze rozwiązanie byłoby bardziej transparentne.
Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie
Likwidacja funkcji przewodniczących wydziałów w sądach
Projekt likwidacji przewodniczących wydziałów w sądach to projekt likwidacji bardzo wrażliwego systemu pracy, wręcz krwiobiegu sądów.
Byłem przewodniczącym jednego z wydziałów w sądzie i wiem, na czym polega ta praca. Przewodniczący wydziałów skupiają się nie tylko na załatwianiu postępowań międzyinstancyjnych czy przydziale spraw, ale także rozstrzygają sprawy – sądzą. Sędziowie, których znam, a którzy są przewodniczącymi wydziałów, pierwsi przychodzą do pracy i wychodzą ostatni. Są ludźmi naprawdę bardzo zapracowanymi. Koordynacja i dobre zorganizowanie pracy sędziów wymaga dużego zaangażowania i umiejętności. Automatyczny system przydzielania spraw tego nie zmieni. Dobrzy sędziowie to na ogół także silne osobowości, a wśród dużej liczby sędziowskich indywidualności potrzebna jest osoba, która prace koordynuje, nadzoruje i robi to mądrze. Brak przewodniczącego wydziału może spowodować chaos czy rozluźnienie dyscypliny pracy i opóźnienia w rozstrzyganiu spraw. Gdybyśmy tworzyli system podobny do anglosaskiego, w którym sędzia ma swoje biuro i odpowiada za całość jego pracy łącznie z doborem zatrudnionych pracowników, to takie rozwiązanie miałoby sens i mogłoby się sprawdzić także w naszym kraju. W innym wypadku likwidacja przewodniczących wydziałów grozi zapaścią i chaosem w pracy sądów i liczbie załatwianych spraw. Czemu to ma służyć? Może przygotowaniu kolejnej reformy sądownictwa i większemu podporządkowaniu sądów ministrowi sprawiedliwości?
opracowała Agata Lukaszewicz