Aleksander Kappes, Jacek Skrzydło: Strasburski precedens dla adwokatów i radców

W sprawie Rogalski przeciwko Polsce ETPC przesadził z szerokim ujęciem zakresu wolności słowa pełnomocnika procesowego. Zarzut korupcji zawsze trzeba udowodnić, bo nie sposób przyjąć, że nawet rażąco błędne decyzje procesowe prokuratora muszą być wynikiem korupcji. Inaczej mamy do czynienia z insynuacją.

Publikacja: 12.04.2023 07:32

Aleksander Kappes, Jacek Skrzydło: Strasburski precedens dla adwokatów i radców

Foto: Adobe Stock

Europejski Trybunał Praw Człowieka 23 marca 2023 r. uwzględnił skargę adwokata Rafała Rogalskiego przeciwko Polsce (na kanwie wyroku Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury uznającego skarżącego za winnego nadużycia wolności słowa). To ważny precedens dla wielu adwokatów i radców prawnych. ETPC w naszej ocenie przesadził jednak z tak szerokim ujęciem zakresu wolności słowa pełnomocnika procesowego w zestawieniu z koniecznością ochrony autorytetu władzy sądowej, dokonując błędnego wyważenia wchodzących w grę interesów. I wcale nie jesteśmy przeświadczeni, że od 23 marca wolno nam jako adwokatom stawiać w każdym przypadku i każdemu urzędnikowi nieudokumentowane (poza własnymi przeświadczeniami) zarzuty popełnienia przestępstw korupcyjnych.

Czytaj więcej

Rafał Rozwadowski: Słowo słowu nierówne

Trybunalskie niekonsekwencje

Obaj jesteśmy zwolennikami daleko posuniętej wolności słowa, zwłaszcza w debacie publicznej i w dyskusji o sprawach ważnych dla społeczeństwa. Uważamy, że władza państwowa powinna oszczędnie sięgać po sankcje prawne, ustalając i oceniając ewentualne przekroczenie granic swobody wypowiedzi, która – nawet przy bardzo liberalnym podejściu – nie może być jednak rozumiana jako wolność powiedzenia wszystkiego w dowolnym miejscu, dowolnym czasie i w dowolny sposób. Uważamy także, że obowiązkiem adwokata, zgodnie z kodeksem etyki adwokackiej, jest obrona interesów klienta w sposób odważny i honorowy.

Niejednokrotnie wykonując swoje zadania, adwokat naraża się rządzącym – w takiej sytuacji dużego znaczenia nabiera zachowanie samorządu zawodowego, który powinien udzielić wsparcia członkowi palestry, a postępowanie dyscyplinarne na podstawie zawiadomienia władz państwowych wszczynać i prowadzić w takiej sytuacji w rozważny sposób. Dodać należy, że przekraczając granice wolności słowa, adwokat ponosi wyłącznie odpowiedzialność dyscyplinarną, gdyż korzysta w tym zakresie z immunitetu materialnego. Tyle tytułem wstępu.

Kilka miesięcy temu, akceptując wyrok ETPC w sprawie piosenkarki Dody, krytycznie ocenialiśmy zawartą w nim argumentację (niedostatecznie silnie chroniącą wolność słowa), a zwłaszcza poprzedzające go judykaty polskich sądów i trybunałów.

Mamy zresztą wrażenie, że coraz częściej można ETPC stawiać zarzuty niekonsekwencji w strasburskim acquis lub wewnętrznych sprzeczności w wydawanych orzeczeniach. Analiza obecnego stanu orzecznictwa ETPC w przedmiocie (nie tylko zresztą) art. 10 Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka jest trudnym zadaniem, przekraczającym ramy felietonu, ale wyrok z 23 marca br. w sprawie Rogalski v. Polska jest w naszej ocenie dobrą ilustracją sygnalizowanych wyżej problemów.

Stan faktyczny sprawy był prosty. Skarżący, czynny adwokat, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prokuratora prowadzącego postępowanie dotyczące klienta. Zawierało ono następującą treść: „zgromadzone dowody w wystarczający sposób uzasadniają podejrzenie, że prokurator (tu dane osobowe prokuratora i jego stanowisko) popełnił przestępstwo polegające na przyjęciu łapówek od nieznanych osób, które prawdopodobnie były pracownikami pewnej spółki, tj. czyn z art. 228 § 1 k.k.”.

Adwokat wskazał, że rzekome przestępstwo zostało popełnione w związku z toczącym się dochodzeniem w sprawie zarzutów fałszowania umów na szkodę jego klienta. W szczególności zarzucił, że wnioski dowodowe, które złożył w toku dochodzenia, nie zostały szybko rozpatrzone, że wystąpiły inne niedociągnięcia oraz ogólnie, że przedmiotowe dochodzenie zostało „przedwcześnie i bezpodstawnie” (...), a jedynym wyjaśnieniem takiej „irracjonalnej decyzji” o umorzeniu dochodzenia było to, że prokurator prowadzący postępowanie został przekupiony. Zawiadomienie nie zawierało żadnych szczegółów dotyczących osób, które rzekomo oferowały łapówkę prokuratorowi, poza nazwą firmy, w której rzekomo były zatrudnione.

Nic więc dziwnego, że prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie, zawiadamiając jednocześnie władze warszawskiej Izby Adwokackiej o możliwym delikcie dyscyplinarnym. Sąd dyscyplinarny nie miał wątpliwości, że adw. R. Rogalski (który na etapie postępowania dyscyplinarnego nie podał żadnych nowych dowodów na poparcie zarzutów stawianych prokuratorowi) naruszył § 17 kodeksu etyki adwokackiej, zgodnie z którym adwokat, mając zagwarantowaną przy wykonywaniu czynności zawodowych wolność słowa, powinien zachować umiar, współmierność i oględność w wypowiedziach, tak aby nie uchybić godności zawodu.

Dodajmy, że z cytowanym wyżej przepisem korespondują § 14 i § 15 kodeksu: adwokat odpowiada za formę i treść pism procesowych przez niego zredagowanych, a ponadto nie ponosi odpowiedzialności za zgodność z prawdą faktów podanych mu przez klienta, powinien jednak zachować umiar w formułowaniu okoliczności drastycznych lub mało prawdopodobnych. Orzeczona sankcja dyscyplinarna miała zresztą wymiar symboliczny: niewielka grzywna oraz zakaz sprawowania patronatu na rok.

ETPC wyrokiem z 23 marca br. uznał, że Polska naruszyła standardy ochrony wolności słowa (art. 10 konwencji). Rozpoczął od przytoczenia dokumentów międzynarodowych: konwencji ONZ z 2003 r. przeciwko korupcji oraz dwóch antykorupcyjnych konwencji Rady Europy z 1999 r. – cywilnoprawnej i karnoprawnej.   aktów tych wynika – zdaniem ETPC – silna ochrona osób składających zawiadomienia o możliwości popełnienia czynów korupcyjnych.

Jednakże konstrukcja uzasadnienia, a zwłaszcza rodzaj i jakość argumentów, budzi zastrzeżenia. Po pierwsze, fragment rozważań kładący nacisk na odpowiedzialność adwokata za słowa w powiązaniu z koniecznością ochrony prestiżu i autorytetu wymiaru sprawiedliwości sprawia wrażenie typowego lip service, niemającego przełożenia na wynik sprawy.

Po drugie, ETPC przypomniał, że granice dopuszczalnej krytyki są szersze w stosunku do osób publicznych (w tym funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości) niż względem osób prywatnych. To oczywiście prawda, tyle tylko, że w tym przypadku miała miejsce nie tyle „krytyka”, ile twierdzenie o faktach: albo pomówiony prokurator przyjął korzyść majątkową, albo nie. Tego rodzaju zarzuty muszą mieć minimalną podstawę faktyczną, aby schronić się pod parasolem art. 10 konwencji. Tej podstawy, naszym zdaniem, nie było.

Po trzecie, dla Trybunału istotne było, że skarżący adwokat nie posunął się do personalnych ataków względem prokuratora, tj. nie podał w wątpliwość jego kwalifikacji, a ponadto nie rozpowszechnił stawianego zarzutu (np. w mediach społecznościowych). W naszej ocenie opisany stan faktyczny upoważniłby skarżącego najwyżej do negatywnej oceny kwalifikacji zawodowych prokuratora i taka wypowiedź mieściłaby się w granicach art. 10 konwencji. Daleko stąd jednak do zarzutu wzięcia łapówki.

Po czwarte, zdaniem ETPC sankcja za nieuzasadnione faktami pomówienie funkcjonariusza o czyn korupcyjny dopuszczalna jest w świetle standardu strasburskiego tylko w „absolutnie wyjątkowych sytuacjach”. Jak zauważył polski sędzia, K. Wojtyczek w opinii odrębnej, Trybunał dopuścił się nadużycia: sformułowanie „najbardziej wyjątkowe okoliczności” nie pojawia się w żadnym z wcześniejszych wyroków, na które się powołał.

Innymi słowy, istniejące orzecznictwo ani wprost, ani pośrednio kryterium takiego nie wypracowało. Jest to nowy standard, stworzony ad hoc. Konstatujemy z pewnym zdziwieniem (mając na względzie naszą dotychczasową, z reguły krytyczną, ocenę orzecznictwa polskiego sędziego w Strasburgu), że zgadzamy się z konkluzją prof. K. Wojtyczka.

Po piąte, ETPC w zaiste kuriozalny sposób ustalił (z lektury uzasadnienia – wbrew faktom), że zawiadomienie skarżącego „nie było całkowicie pozbawione argumentów wspierających jego wersję wydarzeń”. Świadczyć mają o tym: niedopuszczenie w pierwotnym postępowaniu karnym dowodu z opinii biegłego przez prokuratura pomówionego o wzięcie łapówki oraz krótki czas (osiem dni), jaki upłynął od wypłynięcia zawiadomienia o przestępstwie korupcji do wydania postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania karnego. Zdaniem Trybunału podaje to w wątpliwość, czy organy dokładnie zweryfikowały zarzuty wskazane przez skarżącego. Komentarz nasuwa się sam. Jeżeli wady w postępowaniu prowadzonym przed danym organem mogłyby być dowodem prima facie na czyn korupcyjny, wyłączającym odpowiedzialność za pomówienie funkcjonariusza publicznego (poza „nadzwyczajnymi okolicznościami”) – można zadać pytanie: jakie mogły być powody wydania przez Trybunał tak „irracjonalnego” wyroku jak ten z 23 marca 2023 r.?

Co może pełnomocnik?

I jeszcze jedno. Występują takie rozstrzygnięcia procesowe, które można ocenić krytycznie, wskazując i nazywając ich motywy, nawet niepoparte dowodami. Ale ocena taka musi być uzasadniona całokształtem okoliczności sprawy. Kuriozalne umorzenie przez prokuraturę tzw. sprawy Srebrnej („dwóch wież”) wynikało z motywów politycznych (to nasza poparta faktami ocena). Postanowienie wydane w tej sprawie i jego autor zasługują na surową krytykę, uzasadnioną okolicznościami, zwłaszcza faktem nieprzesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. Krytyka ta mieści się więc w granicach wolności słowa. Nie odważylibyśmy się – ze względu na odpowiedzialność za słowo – postawić jednak dalej idącego zarzutu w postaci np. przyjęcia korzyści majątkowej przez prokuratora prowadzącego sprawę Srebrnej. Natomiast zarzut korupcji zawsze trzeba udowodnić, bo nie sposób przyjąć, że błędne, nawet rażąco błędne decyzje procesowe prokuratora muszą być wynikiem korupcji. Inaczej mamy do czynienia z insynuacją.

Autorzy są profesorami na WPiA Uniwersytetu Łódzkiego i adwokatami

Europejski Trybunał Praw Człowieka 23 marca 2023 r. uwzględnił skargę adwokata Rafała Rogalskiego przeciwko Polsce (na kanwie wyroku Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury uznającego skarżącego za winnego nadużycia wolności słowa). To ważny precedens dla wielu adwokatów i radców prawnych. ETPC w naszej ocenie przesadził jednak z tak szerokim ujęciem zakresu wolności słowa pełnomocnika procesowego w zestawieniu z koniecznością ochrony autorytetu władzy sądowej, dokonując błędnego wyważenia wchodzących w grę interesów. I wcale nie jesteśmy przeświadczeni, że od 23 marca wolno nam jako adwokatom stawiać w każdym przypadku i każdemu urzędnikowi nieudokumentowane (poza własnymi przeświadczeniami) zarzuty popełnienia przestępstw korupcyjnych.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem