Po wczorajszej publikacji „Rzeczpospolitej”, w której upubliczniliśmy treść pisma sześciu „zbuntowanych” sędziów TK do Julii Przyłębskiej, wzywających ją do ogłoszenia nowego konkursu na prezesa Trybunału, staje się jasne, że szybkiego rozpatrzenia prezydenckiego wniosku o kontrolę prewencyjną ustawy, nie należy się spodziewać.
Czytaj więcej
Ponawiamy wniosek aby dopełniła pani ustawowego obowiązku zwołania zgromadzenia ogólnego sędziów...
Aby, tak się stało musi zebrać się pełny skład TK, tymczasem szóstka sędziów - wyraźnie daje do zrozumienia, że Julia Przyłębska, prezesem już nie jest, więc jej decyzje o powołaniu składu, który zbadałby nowe przepisy, nie będą przez nich honorowane. Posiedzenie może bowiem zwołać tylko pełnoprawny prezes.
W ten sposób widać wyraźnie, że deklaracje obecnej prezes TK, że rozprawa może odbyć się wkrótce są mocno życzeniowe. W gmachu przy al. Szucha powstała sytuacja patowa, której nie będzie można rozwiązać w sposób kompromisowy.
Przyłębska uznaje interpretacje o końcu jej kadencji za bezpodstawne i ustąpić nie chce. A to oznacza, że może stać na czele TK do grudnia 2024 roku. Po zbuntowanych sędziach też nie widać zmiękczenia stanowiska, wręcz przeciwnie, ich wczorajsze pismo, pokazuje, że pola na dialog już nie ma.