Tomasz Pietryga: Polskie KPO jak krajobraz przed bitwą

Na początku roku znaleźliśmy się w znacznie trudniejszej sytuacji, jeśli chodzi o odblokowanie KPO, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Tyle że tym razem na własne życzenie.

Publikacja: 07.01.2023 16:39

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (L), prezydent RP Andrzej Duda (C) oraz pre

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (L), prezydent RP Andrzej Duda (C) oraz premier RP Mateusz Morawiecki (

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nowy tydzień może teoretycznie zdecydować, czy Polska będzie miała aktywowane fundusze z KPO. Sejm 11 stycznia ma się pochylić nad projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, która zmierza do wypełnienia przez Polskę, tzw. kamieni milowych w kwestii praworządności, wynegocjowanych z Komisją Europejską.

Szanse na szybkie uchwalenie zmian są mało optymistyczne. Zjednoczona Prawica, która przez lata była monolitem w kwestii przyjmowania zmian legislacyjnych, jest pęknięta na co najmniej trzy kawałki. Obóz premiera dąży do kompromisu z Brukselą i odblokowania miliardów za wszelką cenę i zdaje się dziś przyjmować zasadę: cel uświęca środki, co oznacza otwarcie na jak najgłębszy kompromis i ustępstwa, byle miliardy wpłynęły, a polityczna kariera Mateusza Morawieckiego i jego zaplecza mogła trwać.

Zbigniew Ziobro z Solidarną Polską konsekwentnie zapowiada: „nie oddamy ani guzika” i jest nieprzejednanym przeciwnikiem przywiezionych w grudniu przez ministra Szymona Szynowskiego vel Sęka ustaleń. Podobne podejście ma część polityków PiS, szczególnie skupiona wokół Parlamentu Europejskiego. Dotychczasowe rozmowy na linii Morawiecki– Ziobro nie posunęły sprawy naprzód.

Jeszcze inne stanowisko prezentuje prezydent Andrzej Duda, który podczas ostatnich przygotowań do negocjacji w Brukseli w sprawie KPO został ewidentnie zlekceważony. Zmiany nie tylko nie były z nim konsultowane, ale jawnie sprzeciwiały się jego wcześniejszym ustaleniom z Brukselą, chociażby w kwestii tzw. testu niezawisłości.

Czytaj więcej

Marek Dobrowolski: Krajowy Plan Odbudowy – dobry interes, tylko dla kogo?

Prezydent po fiasku jego reformy systemu dyscyplinarnego niezmiennie stoi na stanowisku, że to unijni komisarze złamali zawarte wcześniej ustalenia, a poszerzenie tzw. testu niezawisłości na wzajemne ocenianie się sędziów jest nie do przyjęcia. Podważa bowiem jego wyłączną konstytucyjną prerogatywę do powoływania sędziów oraz orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Mimo że stanowisko Andrzeja Dudy było znane rządowi, ten zgodził się podczas rozmów w Brukseli na spełnienie żądań KE, aby test został rozszerzony (według obowiązującej noweli ustawy o SN mógł być przeprowadzony wyłącznie na wniosek stron, pełnomocników postępowania, a nie samych sędziów).

Ostatnie wypowiedzi prezydenta i komentarz do słów ministra Waldemara Budy wskazują, że napięcie jest duże, a próby sprowadzania stanowiska prezydenta do uwag „technicznych” nie mają oparcia w rzeczywistości.

To źle wróży kompromisowi w Zjednoczonej Prawicy, gdyż oznacza, że mimo falstartu kolejnej reformy SN, której szybkie uchwalenie zablokował przez swoje wątpliwości w grudniu Andrzej Duda, niewiele się zmieniło. I można wnioskować, że przez ostatnie tygodnie nie były prowadzone z prezydentem żadne konstruktywne rozmowy, które doprowadziłby do ujednolicenia stanowisk. To dziwna sytuacja, gdyż w odróżnieniu od Solidarnej Polski, którą teoretycznie da się zastąpić w głosowaniu sojuszem z opozycją, Duda dysponuje silną bronią w postaci weta. Jej nie da się po prostu pominąć.

To nie jedyna rafa

Można sobie wyobrazić, że Zjednoczona Prawica w imię odblokowania miliardów i własnego interesu politycznego zaciśnie zęby i dojdzie do porozumienia (z Ziobrą lub bez). Pytanie jednak, czy ustalenia w Brukselą pozostaną aktualne, skoro premier zaraz po triumfalnym przyjeździe ministra Szynkowskiego z Brukseli oświadczył, że w zawartych ustaleniach nie można zmienić ani przecinka. Gdyby zatem doszło do majstrowania w zaakceptowanym przez Brukselę projekcie, co jest niemal pewne, zawarte ustalenia mogą okazać się po prostu niebyłe.

Zwłaszcza że w przypadku testu niezawisłości raczej nie byłyby to zmiany dotyczące „przecinka”, ale znacznie więcej. A to może oznaczać, że wszystkie dotychczasowe kompromisy zawarte w Brukseli rozsypią się i negocjacje trzeba będzie zacząć od nowa. Tyle tylko, że Polska znajdzie się w gorszej sytuacji negocjacyjnej niż jeszcze dwa miesiące temu, gdy zakwestionuje własne propozycje. Przywiozła je do Komisji Europejskiej, przekonując do porozumienia. Teraz wiara w stabilność takich uzgodnień unijnych partnerów, co nie powinno dziwić, znacznie się obniżyła.

Awantura o sąd

Kontrowersje budzi też przeniesienie postępowań dyscyplinarnych z Sądu Najwyższego do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wbrew opiniom części konstytucjonalistów ( ocena zależy tu często od sympatii politycznych), zarzucających sprzeczność takiej reformy z ustawą zasadniczą, operacja jest do przeprowadzenia z kilku powodów. Po pierwsze, były już wyroki Trybunału Konstytucyjnego, które wskazywały na konstytucyjność poszerzenia kompetencji NSA, chociażby w sprawie służb mundurowych. Po drugie, politycznie umotywowany obecnie Trybunał mógłby taką zmianę łatwo usankcjonować, gdyby prezydent wysłał ją do zbadania. Po trzecie, zwolennikami tego rozwiązania są najpewniej unijni komisarze. Według nieoficjalnych informacji sami mieli naciskać, kiedy dowiedzieli się, że przez przeniesienie dyscyplinarek do NSA wpływ Zbigniewa Ziobry na system dyscyplinarny zostanie mocno ograniczony. Minister sprawiedliwości nadzoruje bowiem tylko pion sądów powszechnych, natomiast sądownictwo administracyjne pozostaje w gestii Prezydenta RP. Jest to silny argument w negocjacjach i znajduje też sojuszników w rządzie Morawieckiego, ze względu na ostry spór premiera z ministrem.

Czytaj więcej

Dyscyplinarki sędziów z SN do NSA. Jest projekt ustawy, która ma odblokować KPO

Jest jeszcze aspekt dotyczący samego środowiska sędziowskiego. Przeniesienie spraw dyscyplinarnych do NSA na pewno osłabi instytucjonalną rolę najważniejszego dotąd sądu w systemie prawnym, czyli Sądu Najwyższego, a zapewni monopol na prowadzenie sędziowskich dyscyplinarek NSA. To niemal kopernikański przewrót. Taka perspektywa ma swoich przeciwników nie tylko wśród tradycyjnie niechętnych wszelkim zmianom forsowanym przez PiS starych sędziów SN, ale także nowych, którzy widzą w tym degradację pozycji tej instytucji. Stąd liczne krytyczne wypowiedzi ze wszystkich stron SN, bez względu na podziały.

W całym tym zamieszaniu najmniej do powiedzenia ma zachowawczy NSA. Jego władze, mimo że krytycznie patrzą na zmianę, jak ognia unikają wejścia w otwartą debatę publiczną na temat reformy. Ograniczyły się dotąd do komunikatu wskazującego na negatywne strony tego pomysłu – konstytucyjne, organizacyjne i kompetencyjne, a także kadrowe NSA, który miałby nagle obsługiwać dyscyplinarnie 10-tys. populację sędziów z sądów powszechnych.

Mozaika problemów jest więc tak złożona, że trudno spodziewać się szybkiego ich rozwiązania. A dokładając do tego polityczne emocje – coraz większe – na początku roku znaleźliśmy się znacznie dalej odblokowania KPO niż jeszcze kilka miesięcy temu. Tyle że tym razem na własne życzenie.

Nowy tydzień może teoretycznie zdecydować, czy Polska będzie miała aktywowane fundusze z KPO. Sejm 11 stycznia ma się pochylić nad projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, która zmierza do wypełnienia przez Polskę, tzw. kamieni milowych w kwestii praworządności, wynegocjowanych z Komisją Europejską.

Szanse na szybkie uchwalenie zmian są mało optymistyczne. Zjednoczona Prawica, która przez lata była monolitem w kwestii przyjmowania zmian legislacyjnych, jest pęknięta na co najmniej trzy kawałki. Obóz premiera dąży do kompromisu z Brukselą i odblokowania miliardów za wszelką cenę i zdaje się dziś przyjmować zasadę: cel uświęca środki, co oznacza otwarcie na jak najgłębszy kompromis i ustępstwa, byle miliardy wpłynęły, a polityczna kariera Mateusza Morawieckiego i jego zaplecza mogła trwać.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?
Opinie Prawne
Jackowski, Araszkiewicz: AI w praktyce prawa. Polska daleko za światowymi trendami
Opinie Prawne
Witold Daniłowicz: Kto jest stroną społeczną w debacie o łowiectwie?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej