Rz: 15 kwietnia weszła w życie kolejna nowelizacja prawa własności przemysłowej. Zmiany obejmą przede wszystkim system rozpatrywania zgłoszeń znaków towarowych. Wcześniej był to system badawczy, teraz sprzeciwowy. Co to oznacza dla zgłaszających oraz dla tych, którzy posiadają już zarejestrowany znak?
Marek Bury: System sprzeciwowy zdejmuje z Urzędu Patentowego obowiązek badania podobieństwa zgłaszanego znaku do tych już zarejestrowanych. Urząd zarejestruje znak, jeżeli ten spełnia funkcję odróżniającą od innych towarów. Obowiązek badania, czy nie pojawia się znak podobny, będzie spoczywać na uprawnionych do znaków, którzy powinni monitorować pod tym kątem biuletyny Urzędu Patentowego. Jeżeli znajdzie się w nich znak podobny, mają trzy miesiące na zgłoszenie sprzeciwu. Zgłaszający również powinien sprawdzić, czy podobny znak nie został już wcześniej zarejestrowany. Najlepiej zrobić to jeszcze w fazie jego projektowania. Rejestr znaków znajduje się np. na portalu TM View prowadzonym przez Urząd UE ds. własności intelektualnej (dawne OHIM). To, czy podobny do naszego znak już istnieje, możemy sprawdzić samodzielnie lub zaangażować rzecznika patentowego.
Zmiany mają oznaczać szybszą i tańszą rejestrację znaków. Jednocześnie zdają się wprowadzać ryzyko, że na rynku będą występować znaki podobne, trudno bowiem zakładać, że wszyscy będą monitorować urzędowe biuletyny.
Jasne, urząd przestanie badać ryzyko kolizji z innymi znakami, więc i pewność znaku będzie mniejsza. Nowelizacja przewiduje jednak mechanizmy (sprzeciw, unieważnienie), które mogą to ryzyko odwrócić. Zresztą podobny system jak ten, który zdecydował się wprowadzić polski ustawodawca, funkcjonuje w odniesieniu do unijnych znaków towarowych UE i taka procedura się sprawdza.
Kiedy można w ogóle uznać, że znaki są do siebie podobne?