Reklama

Tomasz Pietryga: Pranksterzy u prezydenta, dlaczego nikt się nie śmieje

Rosyjscy pranksterzy podszyli się pod Emmanuela Macrona i zadzwonili do prezydenta Andrzeja Dudy. Zaraz po incydencie w Przewodowie. Zatrważające jest to, że zrobili to dwaj rosyjscy youtuberzy, Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoljarow, którym udało się połączyć w taki sam sposób z prezydentem dwa lata temu.

Publikacja: 22.11.2022 16:41

Tomasz Pietryga: Pranksterzy u prezydenta, dlaczego nikt się nie śmieje

Foto: Fotorzepa/ Jakub Czermiński

Przypomnijmy, że wtedy Andrzej Duda padł ofiarą podobnej rozmowy, a nagranie trafiło do sieci. Podali się za sekretarza generalnego ONZ António Guterresa.

Rozmowa, która trwała kilkanaście minut, dotyczyła pandemii covid, oraz wyborów prezydenckich. Już wtedy szokowało, z jaką łatwością udało się skontaktować z prezydentem. Mimo że telefon miał być weryfikowany przez MSZ. Niczego podejrzanego w tym połączeniu nie widziały również służby pałacu. Ostatecznie za całą niebezpieczną sytuację obwiniono ówczesnego szefa gabinetu Krzysztofa Szczerskiego.

Czytaj więcej

Rosjanie wkręcili Andrzeja Dudę. Myślał, że rozmawia z prezydentem Francji

Teraz sytuacja się powtarza i jest to już coś więcej niż dzwonek alarmowy, jeżeli z tamtej historii nikt nie wyciągnął wniosków. Bo jeżeli rosyjscy yotuberzy mają taki łatwy dostęp do ucha prezydenta, osoby teoretycznie najlepiej chronionej w państwie, to co z innymi wysokimi urzędnikami, odpowiadającymi za nasze bezpieczeństwo, szefami instytucji, czy strategicznych spółek?

Tego rodzaju telefon wcale bowiem nie musi być żartem, ale działaniem obliczonym na bardzo poważne konsekwencje, zarówno jeśli chodzi o wyciek informacji, jak i zapadające pod wpływem takich telefonów decyzje. Swobodę działania dowcipnisiów na pewno bacznie obserwują rosyjskie służby, które zapewne mają nieporównywalnie większe możliwości inicjowania takich rozmów i zacierania śladów.

Reklama
Reklama

Służby zasługują na żółtą kartkę, bo zweryfikowanie numeru, z którego dzwoni ktoś do prezydenta, czy ustalenie jego prawdziwych personaliów nie powinno być takie trudne. Zwłaszcza że przynajmniej teoretycznie istnieją procedury bezpieczeństwa, jest też protokół postępowania w takich sytuacjach.

Coś ewidentnie nie działa, a nikomu nie należy przypominać, że mamy wojnę na Ukrainie i wzmożoną aktywność rosyjskich służb, dezinformację i propagandę. Państwo słabo chronione, z którego każdy sprytniejszy użytkownik internetu może sobie stroić żarty, a może coś więcej, nie wróży dobrze naszemu bezpieczeństwu.

Za taką historię, która wydarzyła się drugi raz, powinny polecieć głowy. I nie przekonuje tłumaczenie otoczenia prezydenta, że Andrzej Duda zorientował się podczas rozmowy, że coś jest nie tak. Do niej nigdy nie powinno dojść.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama