Według deklaracji wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła – twarzy projektu, nie jest on skierowany przeciw komukolwiek, lecz „proobywatelski i prowolnościowy”. Ma chronić tych, którzy są dyskryminowani. Po chwili pan minister połknął własny język wymieniając, przeciw komu jest ta ustawa: przeciw sądom, które „uniewinniają osoby naklejające na śmietnikach Matkę Bożą w tęczowej aureoli i przeciw tym, których zakłócają mszę świętą, a sądy uważają, że mają prawo to robić”. Gdyby projekt uchwalono, prokuratura nie musiałaby już czekać na zawiadomienie od obywatela, o które według wiceministra Warchoła bardzo trudno, bo ludzie nie są aż tak heroiczni, by przeciwstawić się agresorom.
Czytaj więcej
Solidarna Polska złożyła w Sejmie obywatelski projekt nowelizacji Kodeksu karnego, która penalizuje „publiczne lżenie lub wyszydzanie” Kościoła lub związku wyznaniowego. Jak poinformował prezes SP minister Zbigniew Ziobro pod ustawą „W obronie chrześcijan” podpisało się prawie 400 tys. osób.
Który to już raz ministerstwo mające strzec sprawiedliwości, atakuje sądy mające ów wymiar sprawiedliwości sprawować? Mam wrażenie, że fakty przeczą tym słowom, bo gdyby tak było, nie mielibyśmy tylu spraw o obrazę uczuć religijnych. Procesu i wyroku nie usłyszałaby też piosenkarka Doda, która wiele lat temu w wywiadzie prasowym stwierdziła, że „bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię”, bo jej zdaniem – „ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. W Polsce celebrytkę za te słowa skazano. Tymczasem nie dalej jak dwa tygodnie temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu sprawę karną piosenkarki uznał za naruszenie gwarantowanej konwencją wolności słowa. Partia Zbigniewa Ziobry tymczasem chce ją jeszcze bardziej ograniczać.
I wbrew temu, co mogłoby się wydawać ETPC rozróżnia wypowiedź nawołującą do przemocy, która poniża religię lub jej wyznawców oraz atak na obiekt kultu religijnego, od słów nie mających takiego zabarwienia. I to jest istota tej wolności. Nie zmienią tego żadne opowieści o rzekomym prześladowaniu chrześcijan w Polsce.
A już zupełnym kuriozum jest przedstawianie religii chrześcijańskiej, deklarowanej przez zdecydowaną większość Polaków, jako tej najbardziej w naszym kraju uciśnionej, wymagającej szczególnej ochrony. Nie mniejszości, tylko właśnie chrześcijaństwa. Tak rozumiana zasada równości traktowania przez władze publiczne różnych podmiotów (wyznań) nie obroniłaby się przed żadnym poważnym trybunałem. I oby nie musiała tam trafić.