Trudno nie przyznać słuszności poniedziałkowej decyzji prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Adama Rocha, który doszedł do wniosku, że dalsze zawieszenie sędziego Pawła Juszczyszyna w służbowych obowiązkach jest niezasadne. Choć złośliwi komentują, że gdy było polityczne zapotrzebowanie na zawieszanie sędziów broniących praworządności, to Izba ich zawieszała, a gdy zapotrzebowanie się zmienia – to ich odwiesza. A parlament przyjmuje ustawę likwidującą Izbę Dyscyplinarną, która orzekające w niej osoby rozrzuci po całym Sądzie Najwyższym, tworząc nowe kłopoty.
Czytaj więcej
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła decyzję o zawieszeniu sędziego z Olsztyna Pawła Juszczyszyna. Sędzia nie mógł orzekać od 839 dni tylko dlatego, że orzekając w jednej ze spraw odwoławczych, chciał wyjaśnić, czy sędzia powołany przy udziale tzw. neoKRS mógł wydać wyrok, od którego wniesiono odwołanie.
Prawdziwym problemem jest – z punktu widzenia TSUE – że upolityczniono procedurę wyboru sędziów, która wcześniej polityczna nie była. I że decyzje dyscyplinarne wobec sędziów podejmuje organ powstały w wyniku tego upolitycznienia. Tak było w sprawie Pawła Juszczyszyna z Olsztyna. Zawieszono go za to, że postanowił zbadać, czy sędzia Maciej Nawacki, członek ówczesnej i obecnej KRS, zebrał wystarczającą liczbę podpisów pod swą kandydaturą do tej Rady.
Protestowano w kraju i za granicą, sąd pracy nakazał przywrócenie go do orzekania, ale Izba Dyscyplinarna oraz sędzia Nawacki, prezes olsztyńskiego sądu, byli nieugięci. Status Izby podważył Sąd Najwyższy i unijny trybunał sprawiedliwości, co natychmiast spotkało się z kontrakcją władzy i wybranego przez nią Trybunału Konstytucyjnego. Ale to nie oni w tej grze rozdają karty.
Żądanie przywrócenia do orzekania zawieszonych sędziów to jeden z warunków, jakie unijny trybunał sprawiedliwości stawia polskim sądom obok likwidacji Izby Dyscyplinarnej i pożegnania się z orzekającymi w niej osobami oraz zmianami zasad wyboru nowych sędziów. Bruksela, z którą negocjuje rząd i prezydent, ma ochotę umożliwić Polsce korzystanie ze środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Ale to tylko uzgodnienia polityczne.