Marta Sznajder: Co Elon Musk da Twitterowi

Organy antymonopolowe będą musiały przeanalizować transakcję i ocenić skutki, co będzie niełatwe z uwagi na jej znaczenie w kwestii ochrony wolności i pluralizmu mediów.

Publikacja: 06.05.2022 07:30

Marta Sznajder: Co Elon Musk da Twitterowi

Foto: Adobe Stock

Zarząd Twittera 25 kwietnia zgodził się na przejęcie korporacji przez Elona Muska, miliardera i właściciela Tesli i SpaceX, za sumę 44 miliardów dolarów. Transakcja od razu wzbudziła kontrowersje w obliczu absolutystycznego podejścia do wolności słowa w mediach społecznościowych głoszonego przez Muska, polegającego na literalnej wykładni 1. poprawki do amerykańskiej konstytucji, zgodnie z którą zakazane jest wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń wolności słowa. Przejęcie ponadto wpisało się w dyskusję dotyczącą roli prawa konkurencji w transakcjach na rynkach medialnych jako potencjalnego strażnika wolności i pluralizmu mediów. A idąc dalej, demokracji.

Portal, który ciągle rośnie

Twitter to jedna z powszechnie używanych platform społecznościowych, oparta o mikroblogowanie. Serwis charakteryzuje możliwość postowania przez użytkowników krótkich wiadomości tekstowych (do 280 znaków), widocznych dla ich obserwujących. Użytkownicy mogą również tagować profile w swoich postach oraz odpowiadać innym użytkownikom. Poprzez tę funkcję Twitter szybko stał się jedną z najważniejszych platform dyskusji społecznych i politycznych, częstym miejscem wymiany poglądów polityków, dziennikarzy, naukowców, jak i osób prywatnych. W ostatnich latach Twitter zaobserwował gwałtowny wzrost liczby użytkowników w związku z pandemią Covid-19 i często służył szerzeniu dezinformacji związanych z koronawirusem oraz szczepionkami.

Twitter był również jedną z platform, które posłużyły m.in. organizacji szturmu na Kapitol Stanów Zjednoczonych 6 stycznia 2021 r. oraz odegrał ważną rolę podczas protestów w Egipcie w trakcie arabskiej wiosny w latach 2010–2013. Twitter ma więc znaczący potencjał opiniotwórczy i jego wpływ na demokrację na całym świecie jest ogromny.

W obliczu zagrożeń płynących z szerzących się na Twitterze dezinformacji użytkowników, nawoływania do przemocy czy rozsiewania mowy nienawiści platforma wprowadziła szereg rozwiązań mających na celu filtrowanie, wyłapywanie i ograniczanie możliwości publikowania tego typu treści. Elon Musk, słynący z agresywnych polemik z krytykującymi go dziennikarzami czy politykami, jest jednak zwolennikiem libertariańskiego podejścia do wolności słowa. Jego zdaniem każdy powinien mieć prawo głosić, co tylko chce na każdy temat, bez względu na to, jak bardzo może się to innym nie podobać i jaki może mieć to na nich wpływ.

Kupując platformę, zapowiedział zmiany w regulacjach dotyczących moderacji treści, sugerujące ich liberalizację, przy jednoczesnej deklaracji wprowadzenia rozwiązań zapewniających, że za twitterowymi profilami stoją prawdziwi ludzie, a nie boty.

Podczas gdy pierwsza propozycja może przyczynić się do szerzenia się społecznie niepożądanych zjawisk, jak rozpowszechnianie fake newsów i przemocy internetowej, druga jest krytykowana jako technologicznie utopijna. Co więcej, warto zauważyć, iż model biznesowy wielostronnej platformy opiera się o finansowanie przez reklamodawców, do których Musk również ma krytyczny stosunek. Z drugiej strony, w obliczu potencjalnej degradacji treści, reklamodawcy mogą zaprzestać korzystania z platformy, aby nie być kojarzonymi z nierzetelną i społecznie szkodliwą platformą. Skuteczność presji społecznej na przedsiębiorców prowadzących działalność powiązaną z nieetycznymi partnerami można zaobserwować wśród wielu zachodnich firm kończących swoją działalność w Rosji w związku z wojną w Ukrainie. Przykładowo również ultraprawicowy portal Albicla, który powstał w Polsce jako zamiennik Twittera w odpowiedzi na zablokowanie działalności Donalda Trumpa na platformie po ataku na Kapitol, nie zyskał popularności wśród reklamodawców.

W przypadku ponownego rozluźnienia twitterowych zasad monitorowania treści, Twitter również może się spotkać z odwróceniem się sporej części użytkowników, a w ich następstwie, również reklamodawców.

W efekcie wydajność modelu biznesowego Twittera zostałaby znacznie ograniczona, a kompletny upadek platformy pozbawiłby społeczeństwo ważnej przestrzeni wymiany informacji i poglądów lub zmusiłby użytkowników do przeniesienia się na inne platformy, które oferują nieco inne funkcje, jak i same zmagają się z podobnymi problemami ochrony konsumentów i danych użytkowników.

Czytaj więcej

Elon Musk już oficjalnie kupuje Twittera. Jest zgoda

Trzeba to zgłosić

Trudno więc dziwić się przerażonym głosom w obliczu przejęcia Twittera przez osobę, która jest jednym z jego najbardziej śledzonych i aktywnych użytkowników.

Przy niemalże 90 milionach obserwujących jego profil użytkownikach i prawie 18 tysiącach opublikowanych tweetów pozycja Muska na przejmowanej przez niego platformie jest ogromna. Z punktu widzenia prawa konkurencji, które w przypadku przejęć przedsiębiorstw analizuje, czy transakcja może wywrzeć negatywne skutki dla konkurencji, sam fakt przejęcia w pełni władzy nad platformą społecznościową przez aktywnego na niej miliardera nie stanowi jednak wystarczającej przesłanki do interwencji. W związku z olbrzymią wartością rynkową transakcji i jej zasięgiem terytorialnym przejęcie musi być jednak zgłoszone organom antymonopolowym, w tym amerykańskim organom ochrony konkurencji (Federalna Komisja Handlu, FTC lub Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, DoJ) czy Komisji Europejskiej. W Stanach podnoszone są również głosy, iż Federalna Komisja Łączności (FCC), rządowa agencja zajmująca się regulacją zasad wykorzystania częstotliwości radiowych dla celów związanych z komunikacją, powinna zająć się oceną skutków koncentracji dla wolności mediów w USA. Podczas gdy FTC oraz DoJ odmówiły na razie komentarza na temat przejęcia, przedstawiciel FCC zadeklarował już brak kompetencji agencji do oceny nabycia Twittera przez Muska.

Co z ochroną konsumenta

Przyjmując jednak, iż ze względu na znaczącą wartość rynkową transakcji organy antymonopolowe będą zobowiązane dokonać analizy transakcji, ocena jej potencjalnych antykonkurencyjnych skutków będzie niełatwą sprawą, biorąc pod uwagę również jej znaczenie z punktu widzenia ochrony wolności i pluralizmu mediów.

Niewątpliwie, problematyczne może okazać się wykazanie najbardziej niebezpiecznych dla konkurencji powiązań horyzontalnych, tj. sytuacji, kiedy obie strony koncentracji działają na wspólnym rynku, pomiędzy działalnością dotychczas kontrolowanych przez Muska spółek a Twitterem. Tesla i SpaceX prowadzą działalność związaną z szeroko pojętym transportem i nie są aktywne na rynku platform społecznościowych.

Czarny scenariusz zagrożeń rynkowych w związku z tym odpada. Relacji wertykalnej, czyli stosunku pomiędzy przedsiębiorcami działającymi na różnych szczeblach obrotu, w związku z czym przedsiębiorcy ci są dla siebie, co najmniej potencjalnie, dostawcami i odbiorcami, pomiędzy działalnością Muska a Twitterem można dopatrywać się w jego spółce Starlink.

Starlink, czyli satelitarny dostawca usług internetowych SpaceX, nie jest jednak w tym momencie znaczącym graczem rynkowym, a przyjęcie na tej podstawie powiązań wertykalnych mogłoby skutkować daleko idącym założeniem, że każdy korzystający z internetu przedsiębiorca jest wertykalnie powiązany z dostawcami internetu. Ostatecznie, organy ochrony konkurencji musiałyby ocenić skutki dla konkurencji w wymiarze konglomeratowym, czyli skupić się na tym, czy transakcja, działając na korzyść Muska na innych rynkach jego aktywności, może ograniczyć dostęp do rynku konkurentom lub ich z niego wykluczyć. Potencjalnie ryzykowne w tym zakresie może okazać się wykorzystywanie przez Muska platformy do promocji swoich pozostałych spółek. Wkraczając na rynek oparty o działania algorytmów zbierających i przetwarzających dane użytkowników, Musk może być w stanie wykorzystywać te mechanizmy na korzyść Tesli czy SpaceX przy użyciu reklam kierowanych.

Niemniej jednak, na tym zasadniczo kończy się rola prawa konkurencji. Wątpliwe jest bowiem, czy przy tradycyjnym rozumieniu prawa konkurencji posiada ono jednoznaczne mechanizmy, które pozwalałyby interweniować przeciwko ograniczaniu wolności czy pluralizmu mediów przy jednoczesnym braku negatywnych skutków koncentracji na rynkach właściwych. W UE poza ochroną konkurencji funkcjonują jednak również regulacje dotyczące ochrony konsumentów na rynkach cyfrowych oraz kwestie ochrony danych osobowych.

W UE będzie GAFA Tax

Zaledwie kilka dni przed zapowiadanym przejęciem Twittera unijny prawodawca uchwalił akt o usługach cyfrowych (DSA), którego celem jest walka z mową nienawiści, dezinformacją oraz szkodliwymi treściami w internecie. Mający wejść w życie w państwach członkowskich w 2024 r., akt uprawnia Komisję Europejską do nakładania na łamiących zasady przedsiębiorców, takich jak Google, Amazon, Facebook czy Twitter, kar w wysokości do 6 proc. rocznych światowych przychodów, jak i nawet zakaz operowania na rynku europejskim w przypadku nagminnego łamania prawa. DSA ma na celu pociągnięcie do odpowiedzialności platformy za publikowane na nich treści, w szczególności te potęgowane przez działanie algorytmów. Unijne regulacje w zakresie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) również stanowią gwarancję potencjalnego wykorzystywania danych Europejczyków w działalności Muska po przejęciu Twittera. Niemniej jednak pojawiające się problemy w efektywnym stosowaniu prawa ochrony konsumentów i ochrony danych osobowych sugerują, iż rozwiązania te mogą być niewystarczające, aby zapewnić odpowiednią ochronę jednostek w obliczu zagrożeń dla wolności i pluralizmu mediów na platformach społecznościowych, co stanowi poważne ryzyko dla demokracji. Ustosunkowując się do planu przejęcia Twittera przez Elona Muska, komisarz europejski ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton zapewnia, że bez względu na rodzaj prowadzonej działalności wszyscy przedsiębiorcy działający na terenie Unii Europejskiej są zobowiązani przestrzegać panującego prawa. Czas pokaże jednak, czy wprowadzone przez Komisję rozwiązania będą rzeczywiście w stanie zapewnić europejskim konsumentom odpowiedni poziom ochrony.

Autorka jest doktorantką WPiA UW, współpracuje z Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych WZ UW

Zarząd Twittera 25 kwietnia zgodził się na przejęcie korporacji przez Elona Muska, miliardera i właściciela Tesli i SpaceX, za sumę 44 miliardów dolarów. Transakcja od razu wzbudziła kontrowersje w obliczu absolutystycznego podejścia do wolności słowa w mediach społecznościowych głoszonego przez Muska, polegającego na literalnej wykładni 1. poprawki do amerykańskiej konstytucji, zgodnie z którą zakazane jest wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń wolności słowa. Przejęcie ponadto wpisało się w dyskusję dotyczącą roli prawa konkurencji w transakcjach na rynkach medialnych jako potencjalnego strażnika wolności i pluralizmu mediów. A idąc dalej, demokracji.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie