Komisja Europejska dała Polsce miesiąc na decyzję w sprawie Izby Dyscyplinarnej SN, której działanie – zdaniem unijnych urzędników – zagraża niezawisłości sędziowskiej. W 2020 r. uprawnienia ID SN do prowadzenia postępowań dyscyplinarnych zostały „zamrożone" przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Odnosiło się to jednak tylko do postępowań dyscyplinarnych. Teraz Komisja Europejska zmierza do tego, aby pozbawić izbę możliwości orzekania również w sprawach immunitetowych.

Może to być pierwszy krok w kierunku aktywowania unijnego rozporządzenia umożliwiającego blokowanie funduszy unijnych, gdy zagrożona jest praworządność. Choć wynegocjowane w grudniu 2020 r. przez Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbána konkluzje ze szczytu Rady Europejskiej miały ograniczać stosowanie rozporządzenia tylko do sytuacji, gdy zagrożenia praworządności dotykają bezpośrednio finansów UE, w Parlamencie Europejskim trwa dyskusja prawna, czy konkluzje na pewno mają moc blokującą.

Czytaj także: Kolejny ruch KE ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego

W liście do komisji prawnej PE były przewodniczący europarlamentu Antonio Tajani pisze wprost, że konkluzje RE wyraźnie przekraczają charakter „wytycznych". Rada nie może jednostronnie określać wykładni rozporządzenia. Stanowisko komisji prawnej może być ważną wskazówką dla KE. Tym bardziej że zastrzeżenia do mocy konkluzji miały też komisje budżetowa i konstytucyjna PE. Zawarła je również Danuta Hübner w interpelacji. Otwarcie drugiego etapu procedury naruszeniowej ma więc sprawdzić, czy Polska zmiękła wobec nacisków UE w sprawie sądów, gdy ta trzyma za plecami bombę atomową.