W wywiadzie udzielonym jednej ze stacji telewizyjnych, jako uzasadnienie patologii w samorządach pan minister powoływał bowiem przykład z serialu "Ranczo". Oczywiście, można dodać, że nie chodziło zapewne autorowi wypowiedzi akurat w tym miejscu o pogłębioną analizę, ale raczej o obrazowy przykład. Ale prowadzona przy tej okazji dalsza dyskusja daje asumpt do pewnych spostrzeżeń na temat merytorycznych podstaw kolejnych zmian prawa.
W powołanym powyżej serialu była kiedyś następująca scenka. Jednak z bohaterek, Solejukowa, wyrobiła sobie konto w banku. Jej "mądrzejsze koleżanki" na wpół kpiąco dopytywały, dlaczego wybrała akurat taki, a nie inny bank. Kobieta odpowiedziała bez wahania: "Poprosiłam synka, żeby wyświetlił mi w internecie zdjęcia poszczególnych prezesów banków i wybrałam tego, któremu najlepiej z oczu patrzyło. Wyglądał na takiego, co mnie nie oszuka." Koleżanki zaczęły od razu na siebie ironicznie spoglądać, ale Solejukowa zaraz dobrodusznie zapytała: "A wy z jakich powodów wybrałyście wasze banki?" - po czym nastała niezręczna cisza. Koleżanki, a z nimi zapewne większość widzów serialu zdała sobie sprawę z tego, że powody ich wyboru konkretnego banku tak naprawdę nie były znacznie bardziej uzasadnione merytorycznie od wyboru pani Solejukowej. Można by przywołać gogolowskie "z czego się śmiejecie?"...