Jeśli w najbliższym czasie środowiska prawnicze nie zaprzestaną gombrowiczowskiego „juziolenia", jaka im się dzieje krzywda, i nie podejmą wysiłku stworzenia własnych alternatywnych rozwiązań w zakresie reformy prawa i wymiaru sprawiedliwości, zostaną być może bezpowrotnie zmarginalizowane. Szansą na odwrócenie tego trendu może się stać Kongres Prawników Polskich. Będzie jednak przełomem tylko wówczas, gdy prawnicy zatroszczą się o zwykłych ludzi, a nie tylko o siebie.
Dlaczego jest źle
Już teraz można powiedzieć, że Kongres to ważne wydarzenie. Po raz pierwszy od początku lat 80. – wtedy odbywały się obrady Ogólnopolskiego Forum Prawników – szeroko rozumiane środowisko prawnicze spotka się i będzie dyskutowało o problemach wymiaru sprawiedliwości. I choć lata mijają, to problemy pozostały. Szczególnie te, które zabijają istotę sprawiedliwości. Można dziś zadać pytanie, czy w obowiązujących, formalistycznych procedurach jest jeszcze miejsce dla problemów zwykłego człowieka. Absurdalnie długie terminy rozpraw, przewlekłość procedowania czy też powszechnie znana niekompetencja biegłych sądowych – czy fakty te mają coś wspólnego z rzetelnym procesem? A mamy jeszcze bałagan legislacyjny, prawo tworzone na kolanie i bezrozumnie uchwalane. Dlatego w obecnej sytuacji całkowicie irracjonalne byłoby podważanie potrzeby gruntownej reformy zarówno prawa, jak i wymiaru sprawiedliwości. Pytanie brzmi zatem nie „czy", tylko „jak" reformować.
Rządząca większość proponuje kurację, która koncentruje się na politycznym podporządkowaniu wymiaru sprawiedliwości. Takie działania dla części społeczeństwa zapewne będą satysfakcjonujące, bo przecież jakiegoś „złego" prezesa się usunie, rozpoznanie jakiejś sprawy będzie szybsze, inna się nie przedawni. Nie wszyscy chcą jednak dostrzec, że pacjent nie przeżyje, a wymiar sprawiedliwości stanie się zabawką, do której pilota trzymać będzie „druga władza". Uzależnienie polityczne wymiaru sprawiedliwości, do czego dąży obecna władza, jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Jak zauważył pewien mądry francuski adwokat: „Gdy na salę rozpraw jednymi drzwiami wchodzi polityka, to drugimi opuszcza ja sprawiedliwość". Dlatego wszyscy, którym nie jest wszystko jedno, powinni na Kongresie się zjednoczyć na rzecz wypracowania i zaproponowania dobrych, merytorycznych rozwiązań systemowych. I co najważniejsze, przekonać opinię publiczną, że postulowane zmiany leżą w interesie wszystkich obywateli, a nie tylko uczestników Kongresu. Jeżeli Kongres stanowić będzie zaczyn reformy prawa i sądownictwa, to osiągnie sukces, również wizerunkowy. Gdy ograniczy się do politycznych przepychanek, jego uczestnicy zostaną zaszeregowani jako handlarze roszczeń czy złodzieje batoników z supermarketu.
Odciąć się od polityki
Jako szeroko rozumiane środowiska prawnicze możemy skorzystać ze sprawdzonych doświadczeń sprzed lat i powołać ciało na wzór Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych. Swego czasu COIU skupiało kilkudziesięciu najwybitniejszych prawników – praktyków i akademików, którzy wspólnie ze Społeczną Radą Legislacyjną przygotowało 29 kompletnych projektów ustaw, w tym wszystkie regulujące wymiar sprawiedliwości. Projekty te, chociaż musiały poczekać w zamrażarce, stanowiły podstawę kompleksowych reform po odzyskaniu przez Polskę suwerenności.
Może warto pójść tym tropem i zaproponować własne reformatorskie rozwiązania, które będą na tyle uniwersalne i ponadczasowe, że nie będą wywoływać potrzeby „nowelizacji" po zmianie władzy.