Przy okazji nadejścia nowego sezonu politycznego (a tym samym nowego sezonu tworzenia ustaw) warto przez chwilę zdiagnozować główne problemy i błędy ustawodawcy związane ze stanowieniem prawa. Nie wnikając zbyt szczegółowo w to, kto za co politycznie odpowiada, można śmiało stwierdzić, że już od wielu lat w licznych działaniach ustawodawcy zauważalne jest nieszanowanie prawa.
Ów brak szacunku można sprowadzić do czterech głównych elementów. Pierwszym z nich jest tempo uchwalania konkretnych aktów prawnych. Rzecz jasna, bardzo złe jest rozwiązanie, kiedy proces legislacyjny ciągnie się w nieskończoność. Jednakże jeszcze gorzej wygląda sytuacja, gdy od napisania na chybcika projektu ważnej ustawy do jej przyjęcia mija kilka czy kilkanaście dni. Wówczas naturalne wydają się w takich aktach szkolne błędy, pomyłki dotyczące konkretnych liczb i niekonsekwencje (o negatywnych długofalowych skutkach nie wspominając). W tak krótkim czasie nawet wybitni prawnicy ze starożytnego Rzymu nie daliby rady stworzyć spójnych aktów prawnych.
Po drugie, błędem jest pomijanie etapu konsultacji społecznych – zwłaszcza obecnie, gdy w nauce rozwijane się koncepcje współzarządzania publicznego. Udawanie, że konsultacje takowe odbyły się już np. w trakcie kampanii wyborczej czy przy okazji jakichś zamkniętych, tajemniczych spotkań, nie wpłynie dobrze na proces legislacyjny i jego przejrzystość.
Trzeci błąd to wykorzystywanie tworzonych przepisów prawnych do osiągania doraźnych korzyści. Zachowując pewną dozę realizmu, można wskazać, że tego w zupełności nie wyeliminować się nie da. Już postanowienie konstytucji marcowej z 1921 roku były napisane tak, aby ograniczyć władzę Józefa Piłsudskiego. Cel polityczny na kilka lat został zrealizowany, ale w dłuższej perspektywie działanie to okazało się przeciwskuteczne. Słabe rządy przed rokiem 1926 nie mogły uzyskać stabilnej większości, aż w końcu Piłsudski wrócił do życia politycznego – i to nie w roli konstytucyjnego organu, np. prezydenta, ale wszechwładnego dyktatora. Trzeba o tym pamiętać również dzisiaj, przy okazji przepisów wprowadzanych tylko po to, aby szybko kogoś pozbawić stanowiska lub wprowadzić określoną osobę na inne stanowisko. W tym kontekście warto zauważyć, że jeszcze więcej wątpliwości budzi przerywanie ustawowo określonych kadencji różnych organów. Zamiast stabilności systemu prawnego powoduje to chaos.
I w końcu po czwarte, brak szacunku dla prawa wiąże się również z jego nadprodukcją. Zbyt duża liczba ustaw, pośpiesznie wprowadzanych instytucji również może doprowadzić do niejasności i zamieszania. Czasem ustawodawca miewa pomysły, aby napisać wszystko, na każdy temat. To również nie jest właściwe rozwiązanie. Aby jednak wyważyć, jakie przepisy są konieczne, a jakie zbędne, potrzeba trochę czasu. I znów w ten sposób wracamy do wymienionych powyżej dwóch pierwszych punktów.