Od kilku dni Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister finansów i rozwoju, jawi się jako Vatman. Wszystko za sprawą plakatu reklamującego konkurs na najlepszych programistów zwalczających wyłudzenia VAT (w weekend na HackYeah, informatycznym maratonie w Krakowie, wyłoniono jego laureatów).
Idea słuszna, ksywka fajna, ale pojawia się rysa. Wymyślony przez Boba Kane'a i Billa Fingera Batman nieposiadający nadludzkich mocy, choć z pomocą unikalnych gadżetów, walczy ze złem i pomaga ludziom. I Vatman podobnie, tyle że w walce zagalopował się o jeden przepis za daleko. Być może dlatego, że nie chodzi o VAT, tylko o sukcesję rodzinnych firm i pomniejszenie podatku dochodowego. Okazuje się, że dzieci, które dostaną firmę od rodziców, nie rozliczą jej w kosztach. Eksperci nie mają wątpliwości, że to uderzenie w firmy rodzinne spowoduje, iż sukcesja biznesu stanie się nieopłacalna, i to już od stycznia 2018 r. Co gorsza, dotknie też rozliczeń wcześniejszych spadków i darowizn. Dzieci, które dostały firmę kilka lat temu, od nowego roku nie będą już mogły rozliczać w kosztach otrzymanego majątku.
Problem jest poważny, bo w Polsce jest ponad 800 tys. firm rodzinnych. A według badań Instytutu Biznesu Rodzinnego ponad połowa z nich planuje sukcesję w najbliższych pięciu latach. Co prawda aż 87 proc. właścicieli chce przekazać dorobek swojego życia młodszemu pokoleniu, ale tylko 8,1 proc. z pociech przedsiębiorców chce przejąć stery. Brak możliwości rozliczenia otrzymanej firmy w kosztach do sukcesji raczej nie zachęci. Świat nie kończy się na oszustach vatowskich, a Batman walczy ze złem w całym Gotham City. Dlatego na Vatmana czeka nowe wyzwanie: szybka nowelizacja właśnie uchwalonej ustawy. Nie potrzeba do tego nadzwyczajnych gadżetów, wystarczy zwykły projekt. Co więcej, odpowiedni przepis można dodać do czekającego na przyjęcie przez rząd tzw. projektu ustawy o sukcesji firm. Choć na HackYeah Morawiecki przekonywał, że świat algorytmów i informatyki staje się ważniejszy niż legislacja, to jednak algorytmy są tworzone pod konkretne przepisy. Nawet najlepszy programista nie zastąpi dobrej legislacji. A dla Vatmana będzie lepiej, by młodzi sukcesorzy nie bali się przejmować firm przez złe pomysły jego resortu.