Reklama
Rozwiń
Reklama

Kolizja Szydło: sędzia dezerter powinien odejść - komentuje Tomasz Pietryga

Sędzia, który nie chce rozpatrywać sprawy wypadku premier Beaty Szydło, powinien zrezygnować z wykonywania zawodu. Argument, że sprawa jest szczególnie zawiła i dodatkowo dotyczy byłej premier, dlatego trzeba ją przenieść do większego sądu, jest żenujący.

Publikacja: 23.05.2018 19:59

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Bądźmy poważni: sprawa kolizji drogowej w porównaniu z innymi sprawami, które trafiają do sądów, nie jest specjalnie zawiła. Nie wymaga aż tak specjalistycznej wiedzy, doświadczenia, aby nie mógł się nią zająć właściwy sąd rejonowy. A argument, moim zdaniem zasadniczy, że sprawa dotyczy byłej premier, w ogóle nie powinien paść.

Beata Szydło jest takim samym obywatelem jak każdy z nas, podlega takim samym zasadom i przepisom prawa. Taka jest istota demokratycznego państwa prawa, i kropka.

A sędzia, który powinien wiedzieć o tym przecież najlepiej, swoją postawą właściwie tę zasadę zakwestionował. Obawia się czegoś: zemsty polityków, mediów, zainteresowania, krytyki, presji; że przyjdą po niego, że zostanie ukarany, złamany. To daje nam, obywatelom, poczucie niepewności, strachu.

Taka postawa oświęcimskiego sądu szkodzi całemu sądownictwu bardziej niż kilka historii z kradzieżami w sklepie czy pijanym sędzią za kierownicą w roli głównej. Godzi w istotę urzędu sędziego, w niezawisłość. To na niej opiera się zaufanie i pewność obywateli, że podejmuje bezstronne decyzje. A dezercja sędziego w tak ważnej dla opinii publicznej sprawie daje sygnał, że opaska na oczach Temidy nie do końca je zasłania, że Temida rozgląda się na boki.

Kiedyś zapytano sędzię Barbarę Piwnik, która sądziła największych bandziorów i mafiosów, czy się nie boi: – Jeżeli przyjdzie dzień, kiedy zacznę się bać, przestanę być sędzią – odpowiedziała.

Reklama
Reklama

Niech to będzie memento dla oświęcimskiego sądu, bo jego postawa bardziej uderza w niezależność sądu niż strach przed reformami PiS. A sędzia, który się obawia, może odejść do innego zawodu prawniczego, np. do adwokatury. Tam może wybierać sprawy, eliminując te, które naruszają komfort jego życia. W sądownictwie nie ma na to miejsca.

Bądźmy poważni: sprawa kolizji drogowej w porównaniu z innymi sprawami, które trafiają do sądów, nie jest specjalnie zawiła. Nie wymaga aż tak specjalistycznej wiedzy, doświadczenia, aby nie mógł się nią zająć właściwy sąd rejonowy. A argument, moim zdaniem zasadniczy, że sprawa dotyczy byłej premier, w ogóle nie powinien paść.

Beata Szydło jest takim samym obywatelem jak każdy z nas, podlega takim samym zasadom i przepisom prawa. Taka jest istota demokratycznego państwa prawa, i kropka.

Reklama
Opinie Prawne
Radzikowski: Kiedy fiskalizm udaje profilaktykę, czyli przypadek opłaty cukrowej
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Nikt nie chce umierać za mocniejszą inspekcję
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podatnik ma prawo nie wiedzieć, urzędnik wiedzieć musi
Opinie Prawne
Andrzej Skowron: Kogo można oskarżyć o udział w zorganizowanej grupie przestępczej?
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Opinie Prawne
Małgorzata Śledziewska: Local content to nie chwilowa moda
Reklama
Reklama