Marek Isański: Państwo jakiego nawet Kafka by nie wymyślił

W Polsce, w demokratycznym państwie prawa, możliwa jest sytuacja, że nieletni spadkobierca niewielkiego majątku zostaje w zasadzie dożywotnim dłużnikiem – niewolnikiem ekonomicznym własnego państwa. Musi spłacać zaległy podatek dochodowy, nie tylko od braku faktycznego dochodu, ale w istocie od pieniędzy, które zostały wydane aby miał gdzie mieszkać, gdy został osierocony po śmierci ojca.

Publikacja: 28.12.2021 15:33

Franz Kafka (1883–1924) uznawany za literackiego proroka XX wieku, jest aktualny również w XXI wieku

Franz Kafka (1883–1924) uznawany za literackiego proroka XX wieku, jest aktualny również w XXI wieku

Foto: Archiwum

Warto spytać przedstawicieli doktryny, sędziów i polityków: czy może być akceptowalne w cywilizowanym kraju nakładanie podatku dochodowego na dziecko, któremu zmarł ojciec, pozostawiając w spadku nieruchomość-ruinę, w sytuacji gdy matka za zgodą sądu zmuszona była ją sprzedać aby spłacić kredyt na mieszkanie, w którym mieszkali?

Taka sytuacja wcale nie jest jedynie teoretyczna. Zdarza się, że matka jest zmuszona do sprzedaży nabytej w spadku „ruiny”, bo bez dochodów ojca, który zmarł nie ma z czego spłacać rat kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania, w którym mieszka wraz z osieroconym synem. Kluczowe jest – czego organy podatkowe nie dostrzegły - że nawet teoretycznie to dziecko żadnego dochodu nie uzyskało. A dla nałożenia podatku wykorzystano wyrwane z kontekstu przepisy.

Każda śmierć to nieszczęście, zwłaszcza śmierć ojca dla 12-latka. Niby jesteśmy państwem praworządnym, niby wszystko działa. Syn - sierota otrzymał wraz z matką w spadku po ojcu pół nieruchomości w bardzo złym stanie technicznym, w zasadzie ruinę. Rodzice mieli rozdzielność majątkową co nie jest przestępstwem. Matka była właścicielką mieszkania, które zostało zakupione na kredyt jeszcze przed urodzeniem dziecka. I w tym mieszkaniu razem mieszkali, ale spłata kredytu bankowego, po śmieci męża, z dochodów matki była niemożliwa.

Czytaj więcej

Dziecko lepiej chronione przed złym spadkiem

Matka nie mogła samodzielnie podjąć decyzji o sprzedaży tej nieruchomości-ruiny, którą wspólnie z dzieckiem otrzymali w spadku, aby przeznaczyć pieniądze na spłatę kredytu mieszkaniowego, czyli aby mieć gdzie mieszkać wraz z nieletnim dzieckiem. Gdyby nie spłaciła kredytu to bank sprzedałby mieszkanie i wylądowaliby (matka z nieletnim dzieckiem) pod przysłowiowym mostem. Państwo jest praworządne i wydaje się, że dba o nieletnich obywateli, aby nie wyrządzono im krzywdy materialnej. Dlatego to sąd rodzinny musi wyrazić zgodę na sprzedaż majątku nieletniego dbając o to, aby nie został on taką operacją pokrzywdzony.

Po otrzymaniu takiej zgody doszło do sprzedaży „ruiny”. Organ podatkowy z kontrolą rozliczeń podatkowych zwlekał 5 lat – czy to normalne w normalnym państwie? I wydatki matki na spłatę kredytu potraktował jako przeznaczenie pieniędzy ze sprzedaży nieruchomości na własne cele mieszkaniowe. Matka więc skorzystała z tzw. ulgi mieszkaniowej.

Natomiast część uzyskanej ceny ze sprzedaży „ruiny” przypadającą na syna organ nie potraktował w ten sam sposób (bo syn nie był współwłaścicielem mieszkania) i nałożył na niego (małoletniego 17-to latka) podatek dochodowy od przypadającej na niego kwoty. Co więcej organ „poczekał” kolejne prawie 2 lata – (czy to też normalne w normalnym kraju?) i dopiero po uzyskaniu przez syna pełnoletności, przez przypadek na miesiąc przed upływem terminu przedawnienia zobowiązania, wszczął egzekucję – zajął jego rachunek bankowy, na który wpływa niewielka renta po ojcu.

W ten sposób w demokratycznym państwie prawa nieletni spadkobierca niewielkiego majątku stał się w zasadzie dożywotnim niewolnikiem ekonomicznym własnego państwa. Będzie musiał z renty po ojcu spłacać zaległy podatek dochodowy nie tylko od braku faktycznego dochodu, ale w istocie od pieniędzy, które zostały wydane aby miał gdzie mieszkać, gdy został osierocony po śmierci ojca. A gdy zakończy naukę to nadal będzie spłacał tą zaległość z otrzymywanej pensji. Oczywiście o ile ktoś zechce zatrudnić młodego człowieka z ciągnącą się za nim egzekucją komorniczą.

Co więcej, będzie płacił podatek, wysokie odsetki za tzw. zwłokę i koszty egzekucyjne od przysporzenia zwolnionego z podatku (!), bo spadki (wartość majątku nabytego w spadku) zwolniona jest w obrębie najbliższej rodziny z opodatkowania podatkiem od spadków. Ta ustawa jest przecież ustawą podatkową, która opodatkowuje dochody uzyskiwane bezkosztowo. Ustawa o podatku dochodowym opodatkowuje zaś co do zasady te dochody, które uzyskiwane są w związku z poniesionymi kosztami ich uzyskania. To oczywiste i dość proste do zrozumienia.

Od nabycia spadku minęło prawie 7 lat. Nie można więc mówić, że organy państwa działały w pośpiechu i dlatego godzące w godność ludzką decyzje mogą być usprawiedliwione. Ten przypadek pokazuje, że tak naprawdę wszystko w Polsce jest fasadą/fikcją/absurdem. Tworzone jest prawo bez wyobraźni, bo trudno za normalne uważać prawo, które nakłada podatek dochodowy nie tylko bez dochodu, ale na nieletnich, którzy nie decydowali o rozporządzaniu ich majątkiem.

W szczególności trudno jest uznać za normalne, że urzędnicy bezrefleksyjnie, mając wiele miesięcy a nawet lat, w tak absurdalny sposób interpretują i stosują przepisy. Nie sygnalizują przełożonym, że stosowanie przepisów prowadzi do krzywd ludzkich.

Trudno wreszcie zrozumieć dlaczego sądy przez wiele lat obowiązywania tych przepisów nie zareagowały na to, że ich stosowanie doprowadza do nieakceptowalnych w demokratycznym państwie konsekwencji w postaci - zalegalizowanego decyzjami administracyjnymi - ograbiania ludzi z ich majątku. A nawet - jak w opisanym przypadku - nie tyle ograbiania z majątku, co czynienia z ludzi niewolników ekonomicznych państwa na całe życie, bo całe życie będą musieli spłacać podatek dochodowy od dochodu uzyskanego jako dziecko. A tak naprawdę to nigdy tego dochodu nie osiągnęli.

Takich bulwersujących sytuacji można było uniknąć. Wystarczyło, aby wiele lat temu (w 2007 roku) dokonano racjonalnej wykładni przepisów dotyczących opodatkowania spadkowych nieruchomości. A konkretnie, gdyby zauważono, że podatek dochodowy jest podatkiem od dochodu, a sprzedaż spadkowej nieruchomości do wartości nabytego spadku jest zamianą aktywów nie przekładającą na sytuację majątkową spadkobiercy. Nie może więc być mowy o podatku dochodowym.

Warto spytać przedstawicieli doktryny, sędziów i polityków: czy może być akceptowalne w cywilizowanym kraju nakładanie podatku dochodowego na dziecko, któremu zmarł ojciec, pozostawiając w spadku nieruchomość-ruinę, w sytuacji gdy matka za zgodą sądu zmuszona była ją sprzedać aby spłacić kredyt na mieszkanie, w którym mieszkali?

Taka sytuacja wcale nie jest jedynie teoretyczna. Zdarza się, że matka jest zmuszona do sprzedaży nabytej w spadku „ruiny”, bo bez dochodów ojca, który zmarł nie ma z czego spłacać rat kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania, w którym mieszka wraz z osieroconym synem. Kluczowe jest – czego organy podatkowe nie dostrzegły - że nawet teoretycznie to dziecko żadnego dochodu nie uzyskało. A dla nałożenia podatku wykorzystano wyrwane z kontekstu przepisy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie