Pokrzywdzeni przez wprowadzane przez rząd zmiany zwrócą się o zniwelowanie im ubytków w dochodach do tych, od których otrzymują wynagrodzenie. Ale czy powoływanie się na Polski Ład wystarczy? W przypadku np. samozatrudnionego firma, z którą współpracuje, może stwierdzić, że nic ją nie obchodzi, że stracił on na rządowych pomysłach, i niech ma pretensje do rządu.
Z drugiej strony wiele firm preferuje taką formę współpracy, argumentując to tym, że taki współpracownik kosztuje je mniej niż ta sama osoba na umowie o pracę. Jeśli więc mówimy o kosztach, a te w przypadku prowadzących jednoosobową działalność w przyszłym roku znacząco wzrosną, to może warto jednak wziąć to pod uwagę? Może warto nastawić się tu na dialog?
Czytaj więcej
Pracodawcy obawiają się, że ci, którzy stracą na reformie rozliczeń, przyjdą do nich po podwyżkę.
Równocześnie trudno oczekiwać, by firmy płacące wynagrodzenia miały bez szemrania ponosić dodatkowe wydatki w związku z Polskim Ładem, który o wzroście ewentualnych kosztów prowadzenia biznesu milczy... Nie można zapominać, że postulaty podwyżek pojawią się nie tylko z powodu nadchodzących zmian podatkowych, bo kieszenie nas wszystkich są drenowane przez wyższe koszty utrzymania i wzrost cen. Inflacja przypomniała o sobie z siłą, o której już zapomnieliśmy. Mniej pieniędzy w portfelu wynikać też będzie ze wzrostu oprocentowania kredytów.
To wszystko przemawia za tym, że wyższych wynagrodzeń oczekiwać będą nie tylko ci, których Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów określił jako „cwaniaków" (bo to oni według prezesa PiS mają stracić na Polskim Ładzie), ale też wszyscy ci, którym po prostu ubędzie pieniędzy, a jakość ich życia czy też życia ich rodzin spadnie. Tylko czy płacącym wynagrodzenia i tym, którzy je otrzymują, uda się dogadać?