[i][b]Rozmowa z Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, niemiecką minister sprawiedliwości[/b][/i]
[b]W Polsce następuje właśnie rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Ma to uwolnić prokuraturę od wpływów bieżącej polityki. Jaki model funkcjonuje w Niemczech i na ile się on sprawdza? [/b]
[b]Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, niemiecka minister sprawiedliwośći:[/b] Niemieccy ministrowie sprawiedliwości nie są jednocześnie „najwyższymi rangą prokuratorami” ani na szczeblu federalnym, ani w krajach związkowych. Minister sprawiedliwości może jednak wydawać polecenia prokuraturom. Obowiązują go ścisłe ramy prawne. W praktyce z możliwości wydawania tych poleceń korzysta się bardzo powściągliwie. Mimo to trwają dyskusje zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach europejskich, czy prokuratury nie powinny być jeszcze bardziej niezależne.
[b]Na ile minister sprawiedliwości może ingerować w działanie wymiaru sprawiedliwości?[/b]
Nasza konstytucja reguluje to jednoznacznie: sędziowie są niezależni i podlegają jedynie ustawom. Możliwość wydawania przez ministra sprawiedliwości poleceń sądownictwu jest z zasady wykluczona – ze względu na podział władzy jest to oczywiste i nieodzowne. Przedstawiciele sądownictwa muszą być jednak przygotowani na publiczną, krytyczną ocenę swoich orzeczeń. Również przedstawiciele rządu mogą wyrażać swoje opinie o wyrokach. Mnie jako ministrowi sprawiedliwości wzajemny szacunek nakazuje jednak powstrzymywać się od publicznej krytyki orzecznictwa.