Środowa deklaracja na łamach „Rzeczpospolitej" pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Manowskiej, że jest gotowa odejść, jeżeli nie zostaną wprowadzone reformy, które rozwiążą obecny kryzys, była swoistym ultimatum dla rządu. Po wyroku TSUE rząd zachowywał się tak, jakby była to wyłącznie wewnętrzna sprawa SN. Wyjątkową ignorancją wykazał się Piotr Müller, rzecznik rządu, przyznając, że to sam SN musi podjąć decyzję, jak ustosunkować się do wyroku, bo jest on zaadresowany właśnie do niego. Co można odczytać jedynie jako nieudolną próbę odsunięcia od siebie politycznej odpowiedzialności.
Rzecznik nie chciał widzieć, że działanie władz SN jest ograniczone. Manowska może zamknąć lub otworzyć Izbę czy zarządzić przesunięcia sędziów, działając w ramach swoich kompetencji. Nie może jednak rozwiązać problemu na poziomie legislacyjnym z prostego powodu: jest władzą sądowniczą, a nie ustawodawczą czy inicjującą takie działania władzą wykonawczą. A właśnie podjęcia pilnych działań legislacyjnych oczekuje od nas TSUE.
Dlatego cieszy, że tydzień po wyroku zreflektował się w końcu premier Morawiecki. W czwartek po południu przyznał, że widzi problem, a obecna Izba Dyscyplinarna nie spełnia oczekiwań jego i jego formacji. Zadeklarował współpracę z pierwszą prezes SN i Zbigniewem Ziobrą, aby problem po wyroku TSUE rozwiązać. Rząd ma niecały miesiąc na podjęcie decyzji, jak chce usunąć uchybienia. Jeżeli do połowy sierpnia tego nie zrobi, czekają nas kary finansowe za niewykonanie wyroku, które już zapowiedziała Bruksela.
Deklaracja premiera jest ważna, gdyż postępowanie rządu w sprawie ID przypominało dotąd jego postawę wobec Turowa. Konflikt z Czechami był od dawna, ale dopiero groźba poważnych sankcji uderzających w byt społeczno-ekonomiczny całego regionu wywołała nerwowe i chaotyczne ruchy w poszukiwaniu porozumienia. W sprawie ID było podobnie. O problemie wiedziano od kilku lat. Wszyscy zdawali sobie sprawę, jaki będzie wyrok. Nie zrobiono nic, aby tę bombę rozbroić.
Pierwsza prezes SN przedstawiła pozycje wyjściowe zarówno dla reformy ID, jak i KRS. Dają podstawę do dyskusji, jak naprawić system i usunąć mankamenty wskazane przez TSUE. Czwartkowa wypowiedź premiera wskazuje, że rachunek zysków i strat już zrobił. Wynik mógł być tylko jeden: nie warto umierać za Izbę Dyscyplinarną.