W tym tygodniu instytucje UE planują zatwierdzić wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie ograniczania wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko. Wnioskiem tym, co zaskakujące, objęto także artykuły z papieru i tektury.
Wspomniana propozycja legislacyjna nie dotyczy jedynie tworzyw sztucznych. Jej ukrytym celem jest ograniczenie rosnącego w Europie zapotrzebowania na usługi gastronomiczne typu „on-the-go" (jedzenie i napoje spożywane „w biegu"), poprzez pozbawienie dostawców takich usług dostępu do jednorazowych kubków i pojemników niezbędnych do zapewnienia higieny żywności i ochrony zdrowia publicznego. Dyskusje na szczeblu UE zostały zdominowane przez urzędników departamentu środowiska Komisji Europejskiej, ministrów środowiska i ich współpracowników oraz europosłów z Komisji Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego.
Ministrowie przemysłu, zatrudnienia, finansów, rolnictwa i zdrowia zostali całkowicie wyłączeni z debaty, podobnie jak agencje ds. bezpieczeństwa żywności. Wszyscy oni wydają się nieświadomi konsekwencji dyrektywy, w dużej mierze dlatego, że rządy nie przeprowadziły należytej analizy tej propozycji legislacyjnej.
Projekt dyrektywy jest reakcją na uzasadnione obawy społeczne związane zanieczyszczeniem mórz. Jednakże Komisja Europejska celowo zaniechała właściwej oceny skutków proponowanych regulacji chcąc jak najszybciej przedstawić propozycję w odpowiedzi na Blue Planet II.
UE zazwyczaj nie działa w taki sposób. Jego rezultatem jest wynegocjowany w pośpiechu, głęboko wadliwy akt prawny, którego uchwalenie odbyło się bez wymaganej szerokiej konsultacji. Wdrożenie dyrektywy w jej obecnym kształcie pociągnie za sobą niezamierzone konsekwencje dla wzrostu gospodarczego i rynku pracy. Sektor usług gastronomicznych w UE jest dzisiaj wart około 450 mld euro, ok. 5 proc. PKB UE i osiąga 5-procentowe roczne tempo wzrostu.