Niedawno przez polskie media przetoczyła się dyskusja dotycząca odszkodowania, jakie zasądził wobec wydawcy tygodnika „Wprost”, jego redaktora naczelnego, a także autora jednego z artykułów, sąd okręgowy w Cook Country w stanie Illinois, USA. Przy okazji tego wyroku warto przyjrzeć się sytuacji polskiego wydawcy, który zostałby pozwany przez powoda mającego siedzibę w kraju należącym do Unii Europejskiej. Te rozważania są o tyle istotne, że tej jesieni Parlament Europejski dyskutuje nad ewentualnymi zmianami do dwóch rozporządzeń o kapitalnym znaczeniu. Przesądzają one bowiem o wyborze określonego prawa do rozpoznania sporu bądź o wyborze sądów określonego państwa, a to może mieć dla wydawcy dotkliwe konsekwencje finansowe.
[srodtytul]Przed obcym sądem[/srodtytul]
Dla określenia sądu, przed który można wytoczyć powództwo, istotne są przepisy [b]rozporządzenia Rady (WE) nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych[/b], znanego również jako rozporządzenie Bruksela I. Przepisy tego rozporządzenia wskazują, że oprócz łącznika siedziby pozwanego w powództwach o naruszenie dóbr osobistych występuje również łącznik „miejsca, gdzie nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę”.
Jeżeli chodzi o media, istnieją wystarczające podstawy, aby twierdzić, że miejscem, w którym nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę, jest terytorium każdego państwa członkowskiego, w którym dane medium jest dostępne i znajduje odbiorców. Dla polskich mediów takimi państwami mogą być praktycznie wszystkie te państwa Unii Europejskiej, w których mieszkają emigranci z Polski. Taką interpretację wskazuje [b]wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 7 marca 1995 roku (sygn. akt C-68/93)[/b] dotyczący stosowania postanowień konwencji z 27 września 1968 roku o jurysdykcji i wykonalności orzeczeń w sprawach cywilnych i handlowych, którego treść następnie stała się treścią rozporządzenia Bruksela I. W wyroku tym ETS stwierdził m.in., że po naruszeniu dóbr osobistych w prasie poprzez artykuł prasowy szkoda powstaje w tych miejscach, w których dana publikacja jest dystrybuowana, jeżeli osoba, której dobro zostało naruszone, jest znana w tych miejscach. Wyrok ten był podstawą uznania sądu angielskiego za właściwy do rozpoznania sprawy przeciwko francuskiemu wydawcy.
Należy dodać, że rzecz dotyczyła publikacji w dzienniku „France Soir” wydawanym w języku francuskim, którego średnia dzienna sprzedaż wynosiła 230 tys. egzemplarzy, z czego jedynie około 230 sprzedano w Wielkiej Brytanii. Wyrok ten mógłby zatem z powodzeniem dotyczyć polskiej prasy dystrybuowanej nawet w niewielkich liczbach w innych krajach.