Prasa podała, że w przygotowaniu są pozwy zbiorowe, jakie zamierzają wystosować rodziny ofiar zawalenia się w 2006 roku hali wystawowej w Katowicach, w której szkodę poniosło ponad 200 osób, a życie straciło więcej niż 60 osób. Nad podobnym pozwem zastanawiają się ponoć również rodziny ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Wydaje się jednak, że takie doniesienia prasowe wynikają z braku uważnej lektury [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=339363]ustawy z 17 grudnia 2009 roku o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, wchodzącej w życie od 19 lipca 2010 r (DzU nr 7, poz. 44)[/link].
[srodtytul]Bariery[/srodtytul]
Istotnie, na pierwszy rzut oka, jest to idealne rozwiązanie przede wszystkim dla osób, które doznały rozstroju zdrowia czy uszczerbku na zdrowiu w zbiorowych wypadkach komunikacyjnych, katastrofach lotniczych czy na skutek zagrożenia epidemiologicznego, bądź rodzin zmarłych. Niestety, uzyskanie zadośćuczynienia, a jest to podstawowe żądanie, jakie ma zrekompensować doznaną krzywdę (szkodę niemajątkową), nie może być dochodzone w postępowaniu regulowanym tą ustawą.
Dlaczego? Ano dlatego, że w sposób ogólny z zastosowania ustawy wyłączono wszystkie sprawy o ochronę dóbr osobistych, zatem przede wszystkim roszczenia związane z naruszeniem podstawowego dobra, jakim jest zdrowie, integralność cielesna czy prawo do uzyskania świadczeń medycznych na odpowiednim poziomie. W efekcie dwie grupy poszkodowanych wspomniane na początku mogłyby skorzystać z dobrodziejstw ustawy o pozwach zbiorowych, ale tylko w zakresie dochodzenia odszkodowania za szkodę majątkową, czyli np. domagać się pokrycia szkody wyrządzonej w mieniu, równowartości utraconych przedmiotów czy zniszczonych rzeczy.
To niejedyna bariera, jaka w praktyce sprawi, że przepisy ustawy będą w dużej mierze martwe.