SLD nosi się z zamiarem zgłoszenia projektu uchwały Sejmu o zarządzeniu ogólnokrajowego referendum w sprawie budowy w Polsce elektrowni atomowej. Także premier byłby skłonny – jak donoszą media – poprzeć tę myśl. Od strony prawnej rzecz jest dostatecznie uregulowana, by można było referendum takie rozpisać i przeprowadzić (np. łącznie z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi). O zarządzeniu referendum decyduje Sejm bezwzględną większością głosów przy obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub, na wniosek prezydenta, Senat taką samą większością głosów senatorskich.
Od strony merytorycznej sprawa zasługuje z pewnością na to, aby mogli się w niej wypowiedzieć wszyscy obywatele, ponieważ należy do gatunku tych, które zakwalifikować można jako mające „szczególne znaczenie dla państwa" (art. 125 ust. 1 konstytucji). Głosowanie w takim referendum można przeprowadzić w jeden dzień wolny od pracy lub dwa dni. Zastrzeżenia konstytucyjne, które podniosło PiS w stosunku do dwudniowego głosowania w wyborach parlamentarnych przewidzianego przez nowo przyjęty kodeks wyborczy, nie wchodzą tu w rachubę, ponieważ konstytucja nie ustala, na jaki dzień lub dni referendum może być wyznaczone.
Problemem mogącym mieć następstwa prawne jest zapewnienie frekwencji. Referendum ogólnokrajowe przynosi wynik wiążący, gdy wzięła w nim udział więcej niż połowa obywateli uprawnionych do głosowania. W przeciwnym razie jego wynik można byłoby potraktować jedynie jako rodzaj sondażu. Wprowadzenie dwudniowego głosowania w referendum akcesyjnym do Unii przyczyniło się prawdopodobnie do osiągnięcia wymaganej frekwencji. Być może szansa podjęcia przez ogół obywateli decyzji w sprawie budowy elektrowni atomowej w naszym kraju wywoła podobny skutek.
To, co w projekcie takiego referendum jest niepokojące, to czas, w jakim miałoby się ono odbyć.
Wydarzenia w Japonii i katastrofa znajdujących się na jej terytorium siłowni jądrowych wywołuje w świecie nie tylko uzasadniony strach, ale niekiedy wręcz panikę. Nie ogarnęła ona na szczęście naszego kraju, lecz z pewnością wydarzenia te nie skłaniają do spokojnego rozważenia wszystkich „za" i „przeciw" budowie takiej elektrowni. Szeroka opinia publiczna, decydując w tej sprawie, kierować się może nie tyle rzetelną wiedzą, ile emocjami. O wiedzę taką zresztą trudno, bo rzecz jest skomplikowana, a od strony technicznej niełatwa do zrozumienia. Dlatego referendum w sprawie budowy elektrowni atomowej w Polsce poprzedzić by należało szerszą, kompetentnie prowadzoną i bezstronną kampanią wyjaśniającą. Wyjaśnienia wymagałoby także to, czy ewentualne zaniechanie budowy elektrowni byłoby wystarczające dla zapewnienia Polakom bezpieczeństwa ekologicznego, skoro wokół naszego kraju, w bliskim sąsiedztwie jego granic, działają liczne tego typu instalacje. Ponadto trzeba byłoby przekonująco przedstawić alternatywne rozwiązania narastającego u nas kryzysu energetycznego; czy na przykład wciąż powinniśmy się trzymać energetyki opartej na węglu kamiennym i brunatnym, czy mamy lub będziemy mieć dostęp do wystarczających zasobów gazu ziemnego, czy energetyka wiatrowa jest dla nas dostępnym na szerszą skalę rozwiązaniem itp.