Rodzi się jednak pytanie: jaki to ma być handel, w jakich miejscach, i w jakiej porze dnia i nocy. Czy dozwolona jest sprzedaż tylko piwka, czy wszystkiego w płynie, i na dodatek z wysokimi procentami – jak leci. Szczególne znaczenie ma miejsce, w którym odbywa się handel artykułami wyskokowymi. Część możliwych kwestii dotyczących punktów sprzedaży twardo rozstrzyga sama ustawa antyalkoholowa. W sprawach, o których się wypowiada nie ma zmiłuj się. Zapisy są twarde i nie do ruszenia.
I tak np. – zgodnie z nią – sądy administracyjne orzekają, że rajcowie i włodarze miast i gmin nie mogą różnicować godzin otwarcia i zamknięcia sklepów z gorzałką w zależności od tego czy znajdują się one w budynkach wielomieszkaniowych czy też w innych obiektach, czyli wszystko ma być tak samo. Żadnego zróżnicowania warunków w zależności od zindywidualizowanych cech punktu sprzedaży. Swego czasu mówiono: pod jeden strychulec. Bez uprzywilejowania, bez dyskryminacji.
Radni mają jednak w pewnych sprawach lokalizacyjnych sporą władzę. Tym samym – możliwość wyboru. Nie rozstrzyga za nich ustawodawca. To oni mogą zdecydować, np. czy sklep może być blisko kościoła należącego do jakiegoś wyznania. Jest jednak jeden warunek do spełnienia. Jeśli radni nie uzasadnią wystarczająco dobrze podjętej decyzji o zakazie usytuowania sklepu alkoholowego zbyt blisko kościoła, to narażą się na negatywną ocenę sędziów sądu administracyjnego. Tak więc rada miasta czy gminy musi wskazać w swojej uchwale konkretne przesłanki uzasadniające przyjętą regulację o miejscu sprzedaży trunków. Warto o tym pamiętać, by nie narażać się na procesy, a nawet roszczenia odszkodowawcze przedsiębiorców z branży handlowej.
Więcej szczegółów w tekście obok, autorstwa Renaty Krupy-Dąbrowskiej „Radni muszą uzasadnić regulacje antyalkoholowe".
Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnow szym numerze „Biznesu".