Prezydent analizuje sprawę, ale ma pewne wątpliwości. Po pierwsze z wyrokami niezawisłego sądu dyskutuje się w sadzie, a nie na ulicy. Po drugie ich lekceważenie szkodzi tak samo jak nieznajomość prawa Piotr Ikonowicz został skazany na sześć miesięcy prac społecznych za naruszenie nietykalności cielesnej. Doszło do niej podczas blokowania eksmisji starszych osób. Współtwórca Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej odmówił ich wykonania. Sąd zamienił więc wyrok na 90 dni kary aresztu. Powinien się do niego zgłosić 14 października. Nie zrobił tego. Dwukrotnie zatem nie wykonał wyroku niezawisłego sądu i zlekceważył wymiar sprawiedliwości. A tak nie może być. Dura lex, sed lex. Skoro Piotr Ikonowicz walczy o sprawiedliwość, to sam nie może jej unikać. Zwłaszcza, że niosąc, i słusznie, pomoc prawną osobom zagrożonym lub dotkniętym wykluczeniem społecznym, doskonale wie jakie są tego konsekwencje. Jeśli ktoś nie zgadza się z prawomocnym orzeczeniem, to może je zakwestionować w sądzie wyższej instancji. Jeśli o tym zapomnimy, to grozi nam bałagan.

Większość skazanych twierdzi bowiem, że wyrok był niesłuszny i siedzą za niewinność. I nawet jeśli ktoś walczy w słusznej sprawie, to nie powinien zwracać na siebie uwagi podważając autorytet sądów.