Dane osobowe, a raczej trzymanie ich w swoich rękach, to domena UE, że wspomnę o pogrzebanym przed narodzeniem „the right to be forgotten", zaś inwigilacja to „konik" amerykański. Totalna inwigilacja to nie tylko narzędzie w rękach komunistów, czy też innych totalitarnych dyktatur ale także zagrożenie obecne w krajach liberalnej demokracji – o tym przekonywali swoje audytorium uczestnicy Sympozjum Privacy & Technology poświęconego zagrożeniom dla prywatności, spowodowanymi najnowszymi technologiami, które odbyło się dnia 9 listopada 2012r. na wydziale prawa Harvard University. Kilka miesięcy wcześniej spotkanie naukowe poświęcone podobnej tematyce zorganizowano na Stanford Universitiy.
Prawie rok po harwardzkim sympozjum do Polski przybył Mr. Kerry – amerykański szef dyplomacji i m.in. przekonywał, że USA nie prowadzi żadnej inwigilacji, gwałcącej prywatność nie tylko swoich obywateli, a jedynie stara się wyznaczyć punkt równowagi pomiędzy ochroną prywatności obywateli a zapewnieniem im bezpieczeństwa. Coś na rzeczy musi być, skoro amerykański sekretarz stanu takie zapewnienie składa. O tym, co jest na rzeczy mówiono na ubiegłorocznych Harwardzkim sympozjum. „The Dangers Of Surveillance" - to tytuł referatu przedstawionego przez N. Richardsa z Uniwersytetu Georga Washingtona, poświęconego zagrożeniom, które niesie inwigilacja. Wkładano je w powieści s-f z orwellowskim „1984" na czele oraz wiązano je z upadłymi reżimami totalitarnymi, nie wierząc że mogą stać się nową amerykańską rzeczywistością, gwałcącą IV Poprawkę do amerykańskiej konstytucji – stwierdził N. Richards. W amerykańskiej rzeczywistości z jednej strony rząd i agencje bezpieczeństwa rozbudowują „sektor przechwytywania i gromadzenia wszelkich danych", a z drugiej strony prawo, którego zadaniem miała być ochrona obywateli przed „państwową" inwigilacją okazuje się niewystarczające i nieskuteczne. Inwigilacja jako zagrażająca obywatelskim wolnościom konstruuje i umacnia relację pomiędzy państwem i obywatelem jako pomiędzy obserwatorem a obserwowanym, wyposażając je w nowy aparat siły i przewagi nad obywatelem. Inwigilacja jako taka jest złem, ponieważ zagraża intelektualnej prywatności i powiększa ryzyko stosowania szantażu, przymusu i dyskryminacji obywateli. Tak rozumiana inwigilacja jest ukrytą przemocą, która niekiedy sama może rodzić przemoc. Współczesne społeczeństwa mogą przekształcić się w „społeczeństwa inwigilowane". N. Richards samą inwigilację definiuje jako "skoncentrowane, systematyczne i profesjonalne zainteresowanie danymi osobowymi, w celu pozyskania możliwości wpływania, zarządzania, ochrony albo ukierunkowania zachowaniami obywateli" i zwraca uwagę, że całe zło inwigilacji tkwi w tym ostatnim. Celem władzy jest uczynienie z obywatela narzędzia w je rękach.
Na inwigilację „państwową" niekiedy wyrażają zgodę sami obywatele, zwłaszcza ta ich części, która dała się przekonać jakoby inwigilacja służyła zapewnieniu bezpieczeństwa ich dzieci. N. Richards co najmniej sceptycznie odnosi się do monitoringu miejskiego, którego celem ma być eliminacja antyspołecznych zachowań ludzi młodych. Skutek monitoringu może być taki, że zachowania te przeniosą się poza obszar jego działania i inwigilacją będą objęci obywatele, którym nie można niczego zarzucić. Jedynym efektem działania monitoringu będzie naruszenie ich prywatności. Prowadzona na szeroką skalę inwigilacja może przekształcić społeczeństwo na wzór społeczeństwa orwellowskiego z „1984" albo benthamowskiego „Panopticonu". Środkiem zaradczym musi być prawne ograniczenie inwigilacji, jej ograniczenie do przypadków, na które zezwolił sąd, a co za tym idzie eliminacja totalnej inwigilacji społeczeństwa. Skonstruowanie takich zasad to nowe wyzwanie, które przez prawnikami stawia stulecie inwigilacji, w którym przyszło nam żyć.
Referat polemiczny, zatytułowany "Addressing The Harm Of Total Surveillance: A Reply To Professor Neil Richards" przedstawili D. Keats Citron i D. Gray z Uniwersytetu w Maryland. Stwierdzili m.in. że 11 września 2001r. był punktem przełomowym, legitymizującym wprowadzenie totalnej inwigilacji społeczeństwa amerykańskiego. „Virtualna Alabama" jest amerykańską odpowiedzią na tamte wydarzenia, a zadaniem tego programu jest prowadzenie inwigilacji na szeroką skalę. Autorzy zwracają uwagę, że zło inwigilacji polega nie tylko na naruszeniu „intelektualnej prywatności" ale przede wszystkim na naruszeniu „prawa do bycia pozostawionym samemu sobie" jak to określali Warren & Brandeis's – fouders fathers amerykańskiego prawa do prywatności.
Tyle mówi się o prywatności, że wielu zapomina czym ona jest i po co nam ona. O sensie jej istnienia przypomniała J. E. Cohen z Uniwersytetu Georgetown w referacie „What Privacy Is For". Wielu postrzega prywatność jako coś przestarzałego, w przeciwieństwie do będących „na czasie" takich pojęć i wartości jak bezpieczeństwo narodowe, efektywność, skuteczność i zyskowna przedsiębiorczość. Tymczasem prywatność nie jest bynajmniej „staromodna" i jest niejako emblematem wolności, a jej ochrona gwarantuje jednostce niezależność. Nie ma wolności, bez należytej ochrony prywatności- że dokonam przekształcenia nośnego hasła z innego podwórka. Nie mówimy o prywatności wiele, aż odczujemy jej naruszanie lub brak, czy to z powodu drobnych działań, epizodycznych lub systematycznych, czy też z powodu wielkiej inwazji na prywatność i poddaniu jednostki stałej inwigilacji. Prywatność bowiem, to wolność od inwigilacji, dokonywanej czy to przez podmioty publiczne, państwowe, czy też przez osoby fizyczne. Największym zagrożeniem dla prywatności jest rządowa inwigilacja i przed nią obywatele muszą się bronić, by społeczeństwo, w którym żyją nie stało się orwelliańskim społeczeństwem inwigilowanym. Często słyszymy, że totalna inwigilacja to następstwo i zarazem oznaka postępu i innowacyjności. To błąd, bo procesy te nie mogą być uzasadnieniem naruszania prywatności. Postęp nie może zmierzać i w efekcie oznaczać powstania społeczeństwa totalnie inwigilowanego. Nie jest uzasadnieniem dla inwigilacji informacyjnej idea informacjonalizmu, czy też kapitalizmu informacyjnego, w którym podstawą działań jest kumulacja informacji o podmiotach, najczęściej o konsumentach. Kumulowanie danych osobowych jest drugim obok inwigilacji zagrożeniem prywatności.