Podczas gdy rodzice małych dzieci byli w szkole na wywiadówce, przed budynkiem pedofil zaatakował dziewięcioletnią dziewczynkę. To medialne informacje tylko z dwóch ostatnich miesięcy. Dlatego nie powinniśmy mieć wątpliwości, że jeśli sąd orzeknie wyrok za pedofilię, to powinien też móc orzec zakaz pracy z dziećmi. Powinien mieć możliwość wydania zakazu takim osobom przebywania w okolicy szkół i przedszkoli, bo wilka ciągnie do lasu. Dla osób wykorzystujących seksualnie dzieci nie może być jakiejkolwiek tolerancji! A tego w polskim prawie, ale także i w obyczajach, brakuje.
Najlepiej pokazuje to sprawa zmarłego niedawno na AIDS dyrektora poznańskiego chóru Wojciecha Krollopa. Poznańscy radni dowiedzieli się „o zmuszaniu chórzystów do praktyk seksualnych" już dziesięć lat przed aresztowaniem dyrygenta. Debatowali o tym podczas jednej z sesji w 1994 r., ale po cichu. Wówczas milczały także media.
Zły dotyk jest nie tylko w szkołach. Dzieci mogą go doświadczyć na zajęciach sportowych czy w domu kultury. I nie wszystkie potrafią o nim mówić od razu. Znam dziewczynkę, która wstydziła się powiedzieć, że jakiś pan zaczepiał ją pod szkołą. Bała się, że rodzice i nauczycielka ją wyśmieją.
Niektóre dzieci o swoim dramacie zaczynają mówić po wielu latach. Dlatego warto posłuchać też tych, którzy mówią o konieczności wydłużenia czasu na rozliczenie z przeszłością. Bo zły dotyk nie może być tematem tabu, zamiatanym pod dywan. A dobre prawo, surowo i dotkliwie karzące pedofilów, może sprawić, że więcej osób zacznie na ten temat głośno mówić i mniej dzieci zostanie skrzywdzonych.