Z angielskiego Foreign Account Tax Compliance Act wymusza na zagranicznych instytucjach finansowych, w tym polskich, zbieranie i udostępnianie danych na temat rachunków osób, które podlegają opodatkowaniu na terenie Stanów Zjednoczonych. A za niezastosowanie się do FATCA przyjdzie zapłacić słony podatek karny w wysokości 30 proc. od przychodów ze źródeł z USA. W praktyce bank, który nie zastosuje się do FATCA, będzie wykluczony z amerykańskiego rynku.
Czy warto pozwolić sobie na taki szantaż? Z pewnością nie i dlatego banki mogą naciskać na nasz rząd, by podpisał stosowną umowę z USA, mimo że FATCA uderza w polskie prawo, a dokładniej w przepisy o ochronie tajemnicy bankowej i ochronie danych osobowych. Tak naprawdę to jest najmniejszy problem. Większy jest taki, że polski fiskus będzie donosić na własnych obywateli fiskusowi amerykańskiemu.
Co to oznacza? Wyobraźmy sobie całkiem realną sytuację. Pani Ania, szczęśliwa emerytka, ma w Chicago syna. Właśnie urodziło mu się śliczna córeczka. Jeszcze bardziej szczęśliwa babcia pakuje więc walizki i leci za ocean pomóc wychowywać młodą Amerykankę. Wizę raczej powinna dostać bez problemu, bo przecież ma już stały dochód i dorabiać nie musi. A że latać tam i z powrotem się nie opłaca, spędza w USA rok. W tym czasie na jej konto wpływają środki nie tylko z ZUS, bo może np. sprzeda dom lub działkę. Jej bank będzie musiał poinformować o tym Amerykanów.
Pytanie, co potem. A jeśli amerykański fiskus stwierdzi, że jej przepływy finansowe są podejrzane, i zacznie wypytywać? Kto pomoże pani Ani? I o ile, Drzewiecki, Adamek czy Urszula Dudziak z pomocą prawników poradzą sobie z amerykańskim fiskusem, to pani Ani będzie trudno.
Ale to tylko czubek góry lodowej. Wchodząc w FATCA, zgodzimy się udostępniać nasze przepływy finansowe obcemu państwu, którego tajemnice co jakiś czas wypływają do Internetu. Co więcej, udostępnimy cenne dane, a ów kraj i tak w zamian nie uwolni nas choćby od wiz. A wszystko przez to, by śledzić przepływy terrorystów, którzy podobno przerzucili się na bitcoiny.