Zakłady takie w Polsce mają swoją historię. W doktrynie dyskusja na temat różnych zakładów zabezpieczających toczy się od ponad stu lat. Jak pisał J. Makarewicz wprowadzano je poza wymiarem sprawiedliwości, rozumianym jako odpłata za przestępstwo, aby uchronić społeczeństwo przed niebezpieczeństwem grożącym ze strony sprawcy. Takim środkiem zabezpieczającym był zakład dla niepoprawnych przewidziany w art. 84 k.k. z 1932r. Mógł w nim się znaleźć przestępca po odbyciu kary, u którego stwierdzono trzykrotny powrót do przestępstwa albo oceniono go jako przestępcę zawodowego albo też z nawyknienia. Mało tego, w każdym przypadku sąd musiał stwierdzić, że pozostawienie sprawcy na wolności zagrażać będzie niebezpieczeństwem dla porządku publicznego. Delikwent trafiał tam na 5 lat i okres ten mógł zostać przedłużony na kolejną „kadencję". Decyzję o umieszczeniu delikwenta w zakładzie dla niepoprawnych podejmował sąd w wyroku skazującym.

Rozwiązanie to, jeszcze w II RP uchodzące za postępowe, było najbardziej krytykowanym rozwiązaniem k.k. z 1932r. już po objęciu rządów przez „władzę ludową". Pisano wówczas, że zakład dla niepoprawnych obcy jest „władzy ludowej" , no bo dysponowała ona takimi środkami, a co gorsza stosowała je w praktyce, które każdego przestępcę potrafiły „poprawić", tak aby po odbyciu kary mógł się włączyć do „twórczego wysiłku narodu". Ponieważ zakład dla niepoprawnych pozostawał w sprzeczności z zasadami „socjalistycznej praworządności", usilnie pracowano nad jego zamiennikiem. Tymi zamiennikami były nadzór ochronny i ośrodki przystosowania społecznego wprowadzone w kk z 1969r. które mogły być aplikowane po odbyciu kary pozbawienia wolności recydywistom. W czasie trwania nadzoru, nadzorowany nie mógł zmieniać miejsca pobytu, musiał wykonywać szereg nakazów i przestrzegać nałożonych na niego zakazów. O ile nie przestrzegał katalogu ograniczeń jego wolności osobistej, mógł trafić na czas do lat 5 do OPS-u, przewidzianego w art. 65 § 1 kk z 1969r. Te „socjalistyczne" środki zabezpieczające dla niepoprawnych, bo wielokrotnych sprawców zniknęły z polskiego prawa karnego wraz z odejściem „władzy ludowej" tj, w 1990r. W kodeksie pozostały jedynie środki zabezpieczające dla sprawców czynów zabronionych chorych psychicznie. Zna je również kk. z 1997r który ostatnio wzbogacił się o specjalny „przybytek" dla skazanych za przestępstwa seksualne.

Wszystkie środki zabezpieczające, we wszystkich trzech kodeksach miały jedną cechę wspólną. Musiał je orzec sąd w wyroku skazującym lub uniewinniającym sprawcę czynu z powodu niepoczytalności. Polskiemu prawu karnemu, za wyjątkiem przewidzianym w art. 84 § 2 kk z 1932r. obce było modyfikowanie położenia sprawcy na jego niekorzyść dodatkowym orzeczeniem, które miało zapaść po odbyciu kary lub w końcówce wykonywania bezwzględnej kary pozbawienia wolności. Takie rozwiązanie narusza zakaz „reformationis in peius" – zakaz zmiany wyroku na niekorzyść skazanego. Taki zakaz naruszyłaby uchwalona przez Sejm ustawa o specjalnym środku zabezpieczającym, pobyt w którym na kończących odbywanie kary pozbawienia wolności mógłby nakładać sąd. Gdyby ta ustawa obowiązywała wobec sprawców skazanych po wejściu jej w życie można by ją akceptować, widząc w niej nieudane rozwiązanie, które nie wytrzyma próby czasu i po kilku latach zostanie uchylone. Tymczasem, ustawa ta miałaby obowiązywać wobec sprawców skazanych i kończących już odbywanie orzeczonej wobec nich długoterminowej kary pozbawienia wolności. Byłoby to ewidentnym naruszeniem zasady „lex retro non agit", które to naruszenie jest niedopuszczalne w prawie karnym, w przeciwieństwie do prawa cywilnego, które dopuszcza działanie ustawy wstecz, o ile to wynika z jej brzmienia lub celu. Wejście w życie ustawy o specjalnym ośrodku dla „specjalnych" przestępców było by aktem największej niepraworządności w historii Polski. Znam jeden, jedyny taki system prawny, który otwarcie nie przestrzegał zasady „lex retro non agit" i przewidywała zarazem bezterminowe umieszczanie „za drutami" skazanych, którzy odbyli już karę ale wg. oceny władzy „jeszcze się nie zresocjalizowali". Polski Sejm nie powinien jednak wzorować się na tych karnistycznych pomysłach „krainy gułagów". Przed Trybunałem Konstytucyjnym stoi zadanie uchronienia Rzeczypospolitej przed tym wzorowaniem i przed wprowadzeniem do polskiego systemu nowego typu ośrodka tym razem dla uznanych a priori za „niepoprawionych".