Reklama

Nie liczmy na poprawę służby zdrowia

Z polskim systemem ochrony zdrowia jest źle. To właśnie w tym obszarze bankrutuje na naszych oczach polityka ciepłej wody w kranie. Niechęć do podejmowania strategicznych wyzwań kończy się zwykle – nomen omen – zawałem.

Publikacja: 17.01.2014 08:16

Bartosz Marczuk

Bartosz Marczuk

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Problemy w zdrowiu narastają od lat. A będzie jeszcze gorzej. W tzw. wiek późnej starości wejdzie za kilka lat liczne pokolenie osób urodzonych w powojennym wyżu demograficznym. Jak dowodzą wszelkie statystyki i badania, to właśnie na osoby najstarsze poświęca się – co jest całkowicie naturalne – największą część budżetów zdrowotnych poszczególnych krajów.

W tej sytuacji trzeba zacząć działać. Premier Donald Tusk zapowiada, że w ciągu najbliższych miesięcy resort zdrowia przedstawi pomysł na skrócenie kolejek w szpitalach i do specjalistów. Zobowiązał do tego swojego ministra Bartosza Arłukowicza.

Jednak te deklaracje nie brzmią wiarygodnie. Dlaczego?

Pierwszy powód to osoba samego ministra. Okazał się on kompletnie nieprzygotowany do tej funkcji. To człowiek bez wizji, charyzmy, bez przemyślanej strategii zmian. Jeśli premier chciałby faktycznych reform w ochronie zdrowia, wymieniłby go podczas ostatniej, listopadowej rekonstrukcji. Jego kompetencje można chyba jedynie porównać z kompetencjami byłej minister edukacji Krystyny Szumilas. Ta jednak z rządu odeszła.

Drugi powód niewielkiej wiarygodności zapowiedzi premiera to kalendarz wyborczy i przedstawiona przez Tuska wizja rządzenia na ten rok. Przed nami cztery kampanie wyborcze i premier już zapowiedział, że ma być miło i przyjemnie. Każdy ma być zadowolony, a szef rządu nie obrazi się nawet wtedy, gdy ktoś go nazwie socjalistą.

Reklama
Reklama

Tymczasem reforma ochrony zdrowia wymaga zmierzenia się z silnymi lobbies, urynkowienia części usług i refleksji nad tym, co powinno się nam zagwarantować w zamian za obowiązkową składkę zdrowotną. Przede wszystkim wymaga jednak uczciwego powiedzenia ludziom, że nie da się utrzymać na dłuższą metę obecnej fikcji. Teoretycznie bowiem za wpłacane do NFZ pieniądze należy nam się wszystko, ale w praktyce tak nie jest i nigdy nie będzie. Wyjściem jest albo drastyczne podniesienie składki, albo bolesna kuracja systemu, zakładająca także ograniczenie świadczeń dotychczas należnych nam od państwa. Ani jedno, ani drugie nie pasuje jednak do nowego wizerunku premiera.

Problemy w zdrowiu narastają od lat. A będzie jeszcze gorzej. W tzw. wiek późnej starości wejdzie za kilka lat liczne pokolenie osób urodzonych w powojennym wyżu demograficznym. Jak dowodzą wszelkie statystyki i badania, to właśnie na osoby najstarsze poświęca się – co jest całkowicie naturalne – największą część budżetów zdrowotnych poszczególnych krajów.

W tej sytuacji trzeba zacząć działać. Premier Donald Tusk zapowiada, że w ciągu najbliższych miesięcy resort zdrowia przedstawi pomysł na skrócenie kolejek w szpitalach i do specjalistów. Zobowiązał do tego swojego ministra Bartosza Arłukowicza.

Reklama
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tego Waldemar Żurek nie rozumie. I chyba nigdy nie zrozumie
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Reklama
Reklama