Zdecydowanie tak. Deregulacja poszerzyła krąg potencjalnych chętnych. Choć w wielu sądach nadal mamy permanentne konkursy na te stanowiska.
Broni pan szkoły. Twierdzi, że dobrze przygotowuje do zawodu sędziego i prokuratora. A szkoła ma wielu przeciwników. Mówiło się nawet, że powstała w Krakowie dzięki pewnemu ministrowi...
Patrząc na wyniki egzaminów zawodowych, uważam, że sprawdziła się aplikacja sędziowska. Tak naprawdę system sprawdzi się jednak w przyszłości, gdy za stołem sędziowskim zasiądą pierwsi absolwenci. Na razie czeka ich ?18-miesięczny staż referendarski. To nie jest dobry pomysł. Staż jest zbyt długi. Część osób, która tak intensywnie przygotowywała się do zawodu sędziego, teraz wiele z tego zapomni. Czas ?18 miesięcy nie jest oczywiście przypadkowy. ?Po jego ukończeniu typowi absolwenci szkoły ukończą ?29 lat, a to minimalny wiek, który uprawnia do ubiegania się o urząd sędziowski. ?To nie oznacza, że postuluję obniżenie cenzusu wieku dla sędziów. ?Wprost przeciwnie. ?Poza wiedzą merytoryczną sędzia musi przecież legitymować się odpowiednim doświadczeniem życiowym. Jako asesor za stołem sędziowskim zasiadłem, mając ?26 lat, i dziś uważam, ?że wtedy trochę tego doświadczenia życiowego brakowało.
Będąc wiceministrem sprawiedliwości, także był pan zwolennikiem szkoły?
To zadanie nie podlegało mi bezpośrednio. Proponowałem jednak rozwiązanie pośrednie między poprzednim modelem a dzisiejszym. Aplikantów było wtedy zbyt dużo, tak jak i ośrodków szkoleniowych. Utworzenie szkoły miało doprowadzić do unifikacji i standaryzacji nauczania. Miały funkcjonować cztery ośrodki szkoleniowe. Łatwo dzisiaj dotrzeć wykładowcy do ośrodka. Jest zaś oczywiste, że wielu młodych, zdolnych i niezamożnych ludzi ze Szczecina , Gdańska czy Białegostoku nie ubiega się o przyjęcie na aplikację ogólną, ponieważ do Krakowa jest bardzo daleko. Zresztą na efekt tych rozwiązań nie trzeba było długo czekać. Na staż referendarski do apelacji poznańskiej skierowano w 2013 roku tylko trzy osoby, a rocznie zwalnia się u nas około dwudziestu stanowisk. Naiwne są poglądy, że aplikanci z Krakowa i Katowic zechcą zostawić dom, rodzinę i znajomych. A jeżeli zechcą ubiegać się o nominację w sądach rejonowych mających siedzibę na północy Polski, to tylko po to, aby następnie niezwłocznie złożyć wniosek o przeniesienie do faktycznego miejsca zamieszkania. Na szczęście mamy jeszcze absolwentów „starej" aplikacji sądowej.
Może więc warto wrócić ?do starej aplikacji...