Casus Trynkiewicza, czyli jak państwo nabiera odwagi

Mariusz Trynkiewicz zapisze się na kartach historii polskiego prawa nie tylko jako zbrodniarz, ale także jako ten, dla którego ustawodawca poświęcił najważniejsze zasady polityki karnej – piszą prawnicy Paweł Bała i Mariusz Załucki.

Publikacja: 11.02.2014 16:27

Red

W naszym kraju rzadko wydawano akt prawny dotyczący konkretnej osoby. Specyficznym pomnikiem prawa była np. niesławna ustawa o ochronie Imienia Józefa Piłsudskiego z 7 kwietnia 1938 r. uchwalona w odpowiedzi na tzw. sprawę Cywińskiego. Podobnej „glorii" doczekała się już nowa ustawa o izolowaniu niebezpiecznych przestępców, chociaż obowiązuje dopiero od kilku dni. Jej postanowienia budzą obawy, zwłaszcza przy założeniu, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa, przestrzegającym pewnych standardów ochrony praw człowieka.

Prymarną zasadą tzw. demokratycznego państwa prawa (art. 2 Konstytucji RP) jest  ochrona godności ludzkiej. Zgodnie z art. 30 ustawy zasadniczej przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona to obowiązek władz publicznych. Przyjęta przez ustrojodawcę koncepcja praw człowieka i ich ochrony zakłada, że również przestępcy skazani za najbardziej odrażające zbrodnie mają swoje prawa, a na organach władzy publicznej ciąży obowiązek ich ochrony. Dotychczas wydawało się, że państwo traktuje te postanowienia ustawy zasadniczej serio, tj. jako postanowienia o głębokiej treści normatywnej, a nie jako przyjemne ozdobniki, tak abstrakcyjne, że właściwie bez większego znaczenia prawnego. Czy te oceny były błędne? Przypadek Mariusza Trynkiewicza zdaje się pokazywać, że tak.

  Czy państwo polskie przegrało walkę o resocjalizację tego skazanego. A może nawet nie próbowało jej podjąć?

Państwo i stanowione przez nie prawo powinny opierać się na stałych zasadach, które m.in. muszą wykluczać arbitralność wymiaru sprawiedliwości. Rozumiejąc złożoność materii i zwykły ludzki strach przed skazanymi, o których mowa w nowej ustawie, nie można jednak nie zauważyć, że była pisana jako histeryczna odpowiedź na zakończenie kary jednego przestępcy, którego sprawa urosła już do rangi wydarzenia medialnego, z którym porównać da się jedynie casus Katarzyny W. Można sądzić, że ustawa jest także próbą naprawienia błędu  popełnionego ćwierć wieku temu (a była nim zamiana orzeczonych wyroków śmierci na kary 25 lat pozbawienia wolności), tyle że nie bierze ona pod uwagę podstawowych zasad prawa karnego, wynikających z reguł kodeksu karnego z 1997 r., m.in. niedziałania prawa wstecz, określoności kary w chwili popełnienia czynu i orzekania, czy wreszcie karania społecznej szkodliwości czynu, a nie społecznego niebezpieczeństwa sprawcy. Założenie, iż po odbyciu całości kary należy za ten sam czyn traktować sprawcę bezterminowym pobytem w Krajowym Ośrodku Terapii Zaburzeń Psychicznych – ze względu na  zagrożenie, które jest jedynie prognozą – przeczy bowiem tym zasadom. Nie zmieni tego wybieg ustawodawcy, który postępowanie z adresatami ustawy poddał procedurze cywilnej, by uniknąć zarzutu o ponowne karanie. Nasuwa się tutaj zresztą pytanie: czemu wobec tego służyła kara pozbawienia wolności, którą Mariusz Trynkiewicz odbył? Czy prawodawca przyznał mimowolnie, że prewencyjna i wychowawcza funkcja zasądzonej i wykonanej kary była jedynie konstrukcją intelektualną, właściwie bez związku z rzeczywistością? Czy państwo polskie walkę o resocjalizację tego skazanego przegrało, a może nawet nie próbowało podjąć takiej próby?

Przeciwko jednej osobie uruchomiono cały aparat państwowy. Wymiar sprawiedliwości wykazał się niezwykłą wręcz sprawnością, niejako zakładając, iż należy dołożyć wszelkich starań, by Mariusz Trynkiewicz nadal był izolowany. Czy tak powinno być? W świetle międzynarodowych norm ochrony praw człowieka, które wiążą Rzeczpospolitą Polską, (jakkolwiek by je oceniać) trzeba w to wątpić. Można raczej sądzić, że Mariusz Trynkiewicz zapisze się na kartach historii prawa polskiego nie tylko jako zbrodniarz, ale i jako ten, dla którego ustawodawca poświęcił najważniejsze zasady polityki karnej, które przecież sam stworzył. A być może i jako ten, z którym to Rzeczpospolita Polska przegra jeszcze raz – tym razem przed sądami międzynarodowymi stojącymi na straży praw człowieka.

Okoliczności te powodują, iż trzeba wyrazić najdalej idący sceptycyzm wobec prawa tworzonego „na zamówienie" i „pod konkretny przypadek". Dzisiaj casus Trynkiewicza, jutro innego zabójcy, a w przyszłości – skoro panuje społeczne przyzwolenie na zamawianie prawa dla regulowania pojedynczych wypadków – ustawodawca może „nabrać odwagi", chociażby tak jak ten zza wschodniej granicy, który utrudnił publiczne demonstrowanie poglądów. Czy wówczas także społeczeństwo będzie akceptować naginanie reguł prawnych? I czy od przedstawicieli władzy usłyszymy wtedy, tak jak przy jednym z problemów komunikacyjnych: „sorry, taki mamy klimat"?

Autorzy są adwokatami Izby Adwokackiej w Rzeszowie.

W naszym kraju rzadko wydawano akt prawny dotyczący konkretnej osoby. Specyficznym pomnikiem prawa była np. niesławna ustawa o ochronie Imienia Józefa Piłsudskiego z 7 kwietnia 1938 r. uchwalona w odpowiedzi na tzw. sprawę Cywińskiego. Podobnej „glorii" doczekała się już nowa ustawa o izolowaniu niebezpiecznych przestępców, chociaż obowiązuje dopiero od kilku dni. Jej postanowienia budzą obawy, zwłaszcza przy założeniu, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa, przestrzegającym pewnych standardów ochrony praw człowieka.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"