Wystąpienie 14 stycznia 2014 r. przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny (przez wielu uznawany za najbardziej wpływowy europejski sąd konstytucyjny) po raz pierwszy z pytaniami do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) jest historycznym aktem dobrej woli tego sądu wobec „europejskiego sąsiada" w orzekaniu. Potwierdza nową rzeczywistość, w której żaden z sądów nie posiada już monopolu na mądrość.
Przekazując pytania i wyrażając wątpliwości w przedmiocie jednego z aktów prawnych składających się na europejski pakiet antykryzysowy, NTK odsunął w końcu na bok swoje sądowe ego i podkreślił, że nie jest tylko zainteresowany trzymaniem UE w szachu swoimi wygłaszanymi przy okazji kolejnych ratyfikacji traktatów „wykładami" na temat suwerenności, nieprzekazywalnych kompetencji czy tożsamości konstytucyjnej oraz groźbami unieważnienia aktu unijnego, ale jest także gotów na konstruktywny dialog. Ten gest jest ważny także dla polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Sądy stoją ?przed wyzwaniem
Polski TK, jak każdy sąd konstytucyjny, korzysta ze szczególnego umocowania do przemawiania w imieniu swojego systemu prawnego. To jednak nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność, zwłaszcza dzisiaj, gdy TK znajduje się w szczególnej sytuacji. Z jednej strony domaga się uwagi i walczy o zachowanie swojej relewantności. Postępujący proces integracji europejskiej podważa bowiem dominujący dotąd paradygmat, że to konstytucja zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii źródeł prawa i jest źródłem wszelkiej władzy publicznej, a w to miejsce proponuje nowy punkt odniesienia dla lojalności – traktat, z własną hierarchią, wartościami, celami i instytucjami, który rości sobie prawo do pierwszeństwa.
Bezwarunkowe uznanie przez sądy konstytucyjne tego stanowiska oznaczałoby w rzeczywistości podważenie sensu swojego dalszego istnienia. W konsekwencji sądy te nie mają innego wyjścia, jak eksponować swoją rolę i konstytucję jako przeciwwagę dla prawa europejskiego i ETS.
Z drugiej jednak strony sądy te stoją dzisiaj przed wyzwaniem nowego myślenia o prawie, które na pierwszym miejscu stawia „dobry argument" i komunikację, a nie jak dotąd dominujące i wygodne odwołanie do „argumentu z hierarchii". Walka wyłącznie o status i integralność konstytucji przestaje być jedyną cechą wyróżniającą sąd konstytucyjny. Sąd konstytucyjny, który mówi defensywnie, chroniąc konstytucję, podkreślając jej nadrzędność i swoją szczególną rolę wobec tego dokumentu, jest dobrym sądem konstytucyjnym w sensie tradycyjnym.