Mija dziesięć lat od przystąpienia Polski do Unii. Wiele wtedy mówiono?o implementacji prawa unijnego, jakby straszono prawników?i sędziów: uczcie się. Czy uczył się pan tego prawa na zapas?
Dariusz Skuza: ?Przede wszystkim prawa europejskiego uczyłem się dopiero w praktyce, bo gdy studiowałem, był to temat podobnie egzotyczny jak niszowe dziedziny prawa, którymi rzadko się zajmujemy. W tym widzę przewagę moich młodszych koleżanek ?i kolegów, którzy tę problematykę dogłębnie studiowali od strony teoretycznej. ?Nie znaczy to jednak, że prawo europejskie nas zaskoczyło. Znaczna część aktów prawnych przygotowanych przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej była analizowana z punktu widzenia zgodności z prawem europejskim, o co dbał Komitet ds. Integracji Polski z Unią Europejską. ?Na potrzeby kancelaryjne stworzyliśmy również taki minikomitet, który oceniał zgodność naszych opinii, czynności i pomysłów z przepisami Unii. Wiedzieliśmy bowiem, że niedługo nasze pisma będą oceniane ?z punktu widzenia przepisów unijnych. Wchodzenie ?w prawo europejskie odbywało się więc stosunkowo łagodnie.
Czy często się pan spotyka ?z prawem unijnym w praktyce, ?w jakich sprawach?
Stosowanie go odbywa się na kilku poziomach. Część przepisów ma bezpośrednie zastosowanie w polskim porządku prawnym. Na przykład z rozporządzeniami musimy się zapoznać tak jak z przepisami prawa uchwalanymi przez polskiego ustawodawcę. Drugi poziom to orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, bardzo często przywoływane przez nas w uzasadnianiu naszego stanowiska. Trzeci to odpowiedź na oczekiwanie części naszych klientów, którzy rozumieją instytucję prawa europejskiego jako kolejną instancję, która będzie rozstrzygała ich sprawy. Nie muszę dodawać, że dotyczy to klientów niezadowolonych z orzeczeń, które zapadają w polskich sądach.
Widzę, że kancelaria rzuca pana przede wszystkim na front sądowy. Jaką rolę odgrywają ?na nim regulacje unijne?