Ustawa o ochronie przyrody na wycinkę starszych drzew (tak samo gałęzi) każe właścicielowi gruntu uzyskać zgodę urzędu, a za naruszenie rygoru grożą mu ogromne kary. Nic dziwnego, że kilka skarg trafiło do Trybunału Konstytucyjnego, który połączył je do wspólnego rozpoznania. Zabrali właśnie głos uczestnicy tego postępowania: prokurator generalny i RPO. Chcą uznania za niekonstytucyjne kar za wycinkę bez zezwolenia, jeśli drzewa są martwe i stwarzają zagrożenie. Kary nie mogą być drakońskie, wymierzane automatycznie i bez umiarkowania – piszą. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz broni tej regulacji, że jednolita kara służy ochronie zadrzewień.
Jeśli państwu leży na sercu dbałość o stan zadrzewień, to dlaczego wzdłuż dróg (nawet na Mazurach) jest coraz mniej drzew, a ich pielęgnacja polega na tak radykalnym obcięciu gałęzi, że po kilku latach obumierają. Trudno znaleźć kompletną aleję, choć na Zachodzie są powszechne. Wróćmy jednak na prywatne działki, gdzie właściciel powinien decydować nie tylko o tym, co sadzi, ale i o tym, co ścina – poza zabytkowymi drzewami.
Media często donoszą o absurdalnych karach, jak wobec Ewy P. Na jej posesji podczas wichury odłamał się konar, a drugi przechylił na ogrodzenie. Słusznie właścicielka uznała, że uszkodzone drzewo zagraża ludziom i pojazdom, więc je wycięła (za wiedzą sąsiadów, przez specjalistyczną firmę), tymczasem magistrat nałożył na nią 25 tys. zł kary za nielegalną wycinkę. Co gorsza, NSA przyznał rację urzędowi, orzekając, że nawet drzew, które uszkodziła wichura, nie można wyciąć bez pozwolenia i usprawiedliwiać tego stanem wyższej konieczności. Choć to oczywisty absurd, uderzający w elementarne poczucie sprawiedliwości i zdrowy rozsądek – dla ratowania życia można przecież zabić człowieka (obrona konieczna), ta skrajnie radykalna ochrona drzew ma się dobrze, mimo że jest nieskuteczna. Jadąc przez nasz kraj, można zauważyć wiele działek z wyciętymi młodymi samosiejkami. To nie są inwestycje, to ucieczka przed zakazem wycinki starszych drzew. Ta ustawa nie jest dla drzew ochroną, ale wyrokiem. A dla właścicieli pańszczyzną.