Cyberprzestępczość a wolność wypowiedzi

Bezrefleksyjna ratyfikacja protokołu dodatkowego do konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości może godzić w wolność wypowiedzi i badań naukowych – ostrzega prawnik.

Publikacja: 24.09.2014 13:30

Bartosz Lewandowski

Bartosz Lewandowski

Foto: materiały prasowe

Red

Pod koniec sierpnia przyjęto jednomyślnie w pierwszym czytaniu rządowy projekt ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację protokołu dodatkowego do konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości, dotyczącego penalizacji czynów o charakterze rasistowskim lub ksenofobicznym popełnionych przy użyciu systemów komputerowych. Projekt ten nie spotkał się z zainteresowaniem parlamentarzystów, choć przepisy protokołu z 2003 r. zobowiązują Polskę do wdrożenia regulacji, które rozszerzałyby katalog penalizowanych czynów podważających znaczenie aktów ludobójstwa. Rząd skierował protokół do ratyfikacji, wskazując, że polskie prawo zawiera przepisy, które odpowiadają regulacjom międzynarodowym. Tymczasem jest inaczej.

Ścigane są tylko ?kłamstwa historyczne

W polskim prawie obowiązuje tylko jeden przepis, który przewiduje odpowiedzialność karną za tzw. negacjonizm, czyli „kłamstwo historyczne". Zgodnie z art. 55 ustawy z 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat trzech podlega ten, kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nazistowskim, komunistycznym oraz innym zbrodniom przeciwko pokojowi, ludzkości czy zbrodniom wojennym, popełnionym na osobach narodowości polskiej lub z polskim obywatelstwem.

Protokół dodatkowy do konwencji o cyberprzestępczości w art. 6 ust. 1 zobowiązuje Polskę do uznawania za przestępstwo „rozpowszechniania oraz publicznego udostępniania w inny sposób, poprzez system komputerowy, materiałów, które zaprzeczają, poważnie umniejszają znaczenie, aprobują lub usprawiedliwiają akty ludobójstwa lub zbrodnie przeciwko ludzkości zdefiniowane przez prawo międzynarodowe". Oznacza to, że ustawodawca, po ratyfikowaniu protokołu dodatkowego, powinien uchwalić przepisy przewidujące odpowiedzialność karną za „aprobowanie", „usprawiedliwianie" oraz „poważne umniejszanie znaczenia" aktów ludobójstwa lub zbrodni przeciwko ludzkości za pośrednictwem internetu. Projektodawcy w uzasadnieniu wskazali na konieczność zgłoszenia zastrzeżenia, które obligowałoby Polskę do karania publikowania w sieci materiałów „negujących" lub „poważnie umniejszających znaczenie" aktów ludobójstwa, pod warunkiem że zostałoby to uczynione z zamiarem wywołania nienawiści, dyskryminacji lub aktów przemocy ze względu na rasę, kolor, pochodzenie narodowe lub etniczne oraz religię. Przepis protokołu dodatkowego z 2003 r. dotyczy nie tylko negowania eksterminacji Polaków (tak jak art. 55 ustawy o IPN), ale wszystkich zbrodni oraz aktów ludobójstwa, które zostały uznane za takie przez organy sądowe prawa międzynarodowego (np. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze). Dlatego polski prawodawca po ratyfikacji tej umowy międzynarodowej powinien istotnie zmienić państwowy porządek prawny.

Bagatelizowanie nie jest podżeganiem

Zasadne jest zobowiązanie się przez Rzeczpospolitą Polską do ścigania osób publikujących w internecie materiały usprawiedliwiające lub pochwalające zbrodnie ludobójstwa. Podobne rozwiązania funkcjonują już w porządku prawnym m.in. Czech (§ 405 ustawy karnej z 2009 r.), Słowacji (§ 422d ustawy karnej z 2005 r.) oraz Austrii (§ 3h ustawy konstytucyjnej o zakazie NSDAP z 1945 r.), jednakże wyłącznie w odniesieniu do zbrodni nazistowskich – lub nazistowskich i komunistycznych.

Wbrew twierdzeniom zawartym w uzasadnieniu projektu rządowego art. 256 § 2 kodeksu karnego nie jest w pełni zgodny z art. 6 ust. 1 protokołu dodatkowego z 2003 r. Przepis ten przewiduje odpowiedzialność karną za rozpowszechnianie materiałów, które propagują faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołują do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość. Usprawiedliwianie lub pochwalanie aktów ludobójstwa nie zawsze wiąże się z nawoływaniem do nienawiści na tle określonych różnic.

Zgodnie z orzecznictwem sądów powszechnych „nawoływanie do nienawiści" polega na „publicznym wzywaniu (nawoływaniu) innych osób do odczuwania i utrwalenia negatywnych emocji, niechęci oraz wrogości" wobec przedstawicieli np. odmiennej rasy czy religii (tak: wyrok SA w Katowicach z 24 września 2013 r., sygn. II AKa 301/13). Co za tym idzie, samo uzasadnianie czy aprobowanie dopuszczenia się aktu ludobójstwa nie stanowi przestępstwa z art. 256 § 2 k.k. Prawodawca, żeby wywiązać się z zobowiązań międzynarodowych, będzie zatem zmuszony albo do zmiany art. 55 ustawy o IPN (narażając się na zarzut ograniczenia karalności podważania zbrodni historycznych przeprowadzonych wyłącznie na Polakach), albo do wprowadzenia do k.k. nowego typu przestępstwa.

Istotne wątpliwości prawne budzi zobowiązanie się przez Polskę do karania rozpowszechniania w internecie materiałów, które „poważnie umniejszałyby znaczenie" zbrodni historycznych. Czyn taki jest karany m.in. przez niemiecki system prawny (znowelizowany w 1994 r. § 130 kodeksu karnego z 1871 r.), francuski (art. 1 specjalnej ustawy karnej z 1995 r. stanowi o „rażącej minimalizacji") czy litewski (art. 170 ust. 2 kodeksu karnego z 2000 r.). Zgodnie z zastrzeżeniem zgłoszonym przez Polskę zachowanie takie musiałoby jednocześnie zmierzać do wywołania nienawiści, dyskryminacji lub przemocy. W praktyce uniemożliwia to jednak wprowadzenie do rodzimego systemu prawnego przepisu, który karałby takie zachowanie. Z perspektywy prawa karnego nierealne jest bowiem uznanie, że sprawca, który poważnie marginalizuje znaczenie aktów ludobójstwa, jednocześnie chce wzbudzić w osobach trzecich nienawiść wobec np. innej grupy etnicznej. Kwestionowanie wagi zbrodni historycznych może być jednym ze sposobów usprawiedliwiania uprzedzeń do osoby lub grupy osób, ale nigdy odwrotnie.

Historycy wciąż weryfikują

Jednocześnie zobowiązanie się przez Polskę do przyjęcia regulacji zakazujących marginalizacji aktów ludobójstwa w formie proponowanej w protokole z 2003 r. wywołuje istotne wątpliwości konstytucyjne ze względu na nieostrość zawartego w nim terminu. Trudno bowiem określić, czy „poważne umniejszanie znaczenia" to także kwestionowanie oficjalnej liczby ofiar zbrodni historycznej. Taka wykładnia mogłaby godzić w wolność wypowiedzi i badań naukowych gwarantowanych – odpowiednio – w art. 54 ust. 1 oraz art. 73 Konstytucji RP. Podobne twierdzenie znalazło się w treści wniosku RPO Janusza Kochanowskiego z 19 września 2008 r. o stwierdzenie niezgodności z ustawą zasadniczą art. 55 ustawy o IPN (kolejny RPO Irena Lipowicz wycofała ten wniosek). Problem ten dostrzegł również hiszpański Trybunał Konstytucyjny, który wyrokiem z 7 listopada 2007 r. uchylił jeden z przepisów ustawy karnej, uznając, iż wprowadza nieproporcjonalne ograniczenie wolności słowa oraz badań naukowych. Zagadnienie jest o tyle istotne, iż po 1989 r. historycy wciąż weryfikują oficjalne dane o liczbie ofiar np. zbrodni nazistowskich czy komunistycznych. W 2005 r. głośna stała się publikacja historyka Tomasza Kranza, który określił liczbę ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego Majdanek na 78 tys. Wcześniejsze dane mówiły o liczbie do 235 do 360 tys. osób, a te z drugiej połowy lat 40. nawet 1,5 mln. Zmiany w prawie karnym mogłyby spowodować, że w dyskusje badaczy coraz częściej ingerowałby prokurator.

Trafniejsze byłoby zatem zgłoszenie przez Polskę dopuszczalnego przez protokół dodatkowy zastrzeżenia, które pozwalałoby na niekaranie zachowania polegającego na umniejszaniu znaczenia aktów ludobójstwa. Rząd, wnioskując o ratyfikację protokołu, powinien mieć świadomość prawnych konsekwencji, jakie mogą wyniknąć z nieudolnego wdrożenia zobowiązań międzynarodowych.

Autor jest ekspertem Instytutu na rzecz ?Kultury Prawnej Ordo Iuris; doktorantem ?na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Pod koniec sierpnia przyjęto jednomyślnie w pierwszym czytaniu rządowy projekt ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację protokołu dodatkowego do konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości, dotyczącego penalizacji czynów o charakterze rasistowskim lub ksenofobicznym popełnionych przy użyciu systemów komputerowych. Projekt ten nie spotkał się z zainteresowaniem parlamentarzystów, choć przepisy protokołu z 2003 r. zobowiązują Polskę do wdrożenia regulacji, które rozszerzałyby katalog penalizowanych czynów podważających znaczenie aktów ludobójstwa. Rząd skierował protokół do ratyfikacji, wskazując, że polskie prawo zawiera przepisy, które odpowiadają regulacjom międzynarodowym. Tymczasem jest inaczej.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"