Kędzierski: Łódzki budżet obywatelski

W miniony weekend postanowiłem, że wrócę do podstawówki - pisze adwokat Jacek Kędzierski.

Aktualizacja: 26.09.2014 19:56 Publikacja: 26.09.2014 17:07

Kędzierski: Łódzki budżet obywatelski

Foto: archiwum prywatne, Jacek Kędzierski J.K. Jacek Kędzierski

Postanowiłem, że wrócę do podstawówki, bo w „BO", czyli w tzw. „budżecie obywatelskim" znalazłem pozycję dotyczącą właśnie mojej podstawówki... Z tego powodu postanowiłem się przyjrzeć mojej podstawówce, którą opuściłem 36 lat temu.

A w zasadzie to nie jej wnętrzu, bo woźna pewnie by mnie nie wpuściła... że w butach chodzę po gumoleum, a ona dopiero co zmyła, ani też elewacji, bo za bardzo to nie ma czemu – ot socjalistyczny żelbeton, ale przyjrzę boisku szkolnemu...

W moich czasach podstawówkowych ilość godzin spędzanych na boisku równała się, a może nawet i przewyższała ilości godzin lekcyjnych... I nawet na dodatkowy angielski (w normalnych godzinach wtedy ani zachodnio- ani południowoeuropejskich języków nie było) nawet blond-studentka w zamszowej mini i żółtym trykocie mocno przylegającym do okrągłości ciała musiała wołać nas przez okno na przerabianie present perfect tense... I również prosto z tego boiska, z piłką pod pachą biegliśmy do salki katechetycznej na „relę"... Tacy byliśmy zapaleni do haratania w gałę... i tak bardzo kochaliśmy nasze boisko.

Galeria zdjęć

Popołudniami boisko to pełne było chłopaków ganiających za piłką i dziewczyn skaczących przez gumę tak, że spódniczki im podfruwywały wysoko... I jakież było moje zdumienie, w piątkowe popołudnie, gdy zajrzałem po 36 latach na szkolne boisko i zobaczyłem wymiecioną, bezludną asfaltową pustynię... Szkolny podwórzec składał się z kilku boisk: do nożnej – z bramkami do handballu, do kosza z dwoma koszami i do siatkówki ze słupkami do rozciągnięcia siatki... I jakież było moje przerażenie, kiedy zobaczyłem, że z tego wszystkiego został tylko pusty asfalt z tymi samymi szparami, o które potykając się zdzierałem kolana... Była też tam bieżnia do 60-tki i skocznia do skoku w dal... Wszystko to jest, ale porośnięte trawą... Ludzi, którzy do takiego stanu doprowadzili to boisko postawiłbym przed „plutonem egzekucyjnym".

Zdesperowani, czy to nauczyciele, czy też rodzice postanowili żebrać o pieniądze i zgłosili renowację tego boiska i jego ogrodzenia do tzw. „budżetu obywatelskiego"...

Tzw. „budżet obywatelski" poprzedzam skrótem „tzw." bo w istocie jest to uszczegółowienie budżetu miasta pod względem inwestycji i remontów, które tam powinny się znaleźć ale się nie znajdują... Władze miasta nie wykonują tego, co do nich należy chyba celowo, aby dać ludziom pozorną radość, z tego że niby o czymś mogą decydować... Tymczasem oni już zadecydowali i wybrali. Wybrali prezydent miasta, radę miejską, radę osiedla – wszystkie te ciała powinny za nich teraz decydować, z tym że tego nie robią... Gdybym był prezydentem miasta, to każde takie boisko sam, z własnej inicjatywy „odpicowałbym" na „orlika do kwadratu" i chwaliłbym się przed wyborami, że to moja zasługa... No ale ta pani, co jest jeszcze prezydentem miasta Łodzi tego nie robi... Głupi, czy co? Głupia prezydent, głupi radny ( w właściwie jedna radna, która lansuje „BO"), a społeczeństwo cierpi...

Tzw. „budżet obywatelski" uważam za bezsensowny i stwarzający pozór dania ludziom możliwości decydowania, że władza ma zrobić to, co zrobić należy, bo wynika to z określonych w ustawie zadań własnych miasta. Typowe „działanie pozorne".

W miniony weekend odwiedziłem również ZOO i tam również lansowano, by obywatele zechcieli powiedzieć głupiej władzy miasta, żeby dała więcej pieniędzy na prowadzącą je spółkę miejską, tak żeby słonica jeszcze trochę sobie pożyła, a ogrodzenie nie rozsypało się.

W niedzielę poszedłem do kościoła i tam także w ogłoszeniach parafialnych lansowano „BO", a dokładniej, by władza zechciała lepiej dbać o szkołę dla dzieci wymagające specjalnej opieki...

Stoję na przystanku autobusowym, i tu lansują, bym przekonał władzę miasta Łodzi, by nocne autobusy kursowały częściej niż co godzinę, bo chłopakowi dziewczyna się przeziębi, kiedy wracają z imprezki a nie mają „na taryfę", a oboje są rozgrzani tańcami i napaleni na siebie...

Idę chodnikiem, a tu na drzewie kartka, żebym podpowiedział władzy miasta, że trzeba go wygładzić, bo kobiety łamią na nim obcasy... itd... itp...

Biorę książkę z biblioteki, a tu pani zachęca mnie do oddania głosu, by więcej książek znalazło się na półkach, a bo jak nie oddam, to nie będzie nowości.

Ludzie myślą, że to dobrze, że oni tak mogą, bo władzy udało się ludziom to wmówić. Bo ta władza nie robi nic sama, to ludzie jej mają pokazywać palcem co robić powinna – taki jest sens tzw. „budżetu obywatelskiego"... Jest on też następstwem nadmiernej centralizacji władzy w Łodzi. Jakieś 20 lat temu zlikwidowano rady i urzędy dzielnicowe, w których zatrudnieni byli fachowcy doskonale wiedzący jakie i gdzie są potrzeby. Zastąpiono je fikcyjnymi radami osiedli, fikcyjnymi bo bez przyznania im środków finansowych wystarczających na przeprowadzenie naprawy chodnika, czy zakup książki do biblioteki. Zamiast tego idiotycznego tzw. „budżetu obywatelskiego" można by środki (40 mln. zł) rozdysponować pomiędzy rady osiedli ( po 1 mln. zł dla każdej), by to one decydowały co i gdzie należy wykonać. Proste, ale rzeczy najprostsze są najtrudniejsze do wykonania.

Jacek Kędzierski łódzki adwokat

Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"