Radcy: Arkadiusz Koper polemizuje z Barbarą Kras o warszawskich parwnikach

Doszliśmy chyba do momentu, kiedy zaczyna się piętnować aktywnych, a wynosi na piedestał hamujących nowoczesność – polemizuje Arkadiusz Koper.

Publikacja: 13.05.2015 10:58

Radcy: Arkadiusz Koper polemizuje z Barbarą Kras o warszawskich parwnikach

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Ze smutkiem przeczytałem felieton autorstwa sekretarza Krajowej Radcy Radców Prawnych, pani mecenas Barbary Kras, która w bezpardonowy i niespotykany w zawodach zaufania publicznego sposób atakuje warszawską Izbę Radców Prawnych, dziekana naszej izby i bardzo liczną grupę stołecznych radców. Czegoś takiego w historii naszego samorządu jeszcze nie doświadczyliśmy. Niegodne i niedopuszczalne jest przenoszenie do mediów sporu o przyszłość i wizję samorządu. Jest to styl właściwy dla spin doktorów niektórych partii politycznych i nie przystoi radcy prawnemu. Spostrzeżeniami i troską o los samorządu w pierwszej kolejności powinniśmy się dzielić na forum Krajowej Rady Radców Prawnych i dziekanów poszczególnych izb, w tym warszawskiej. Zachowanie pani mecenas jest tym bardziej zaskakujące, że w KRRP odpowiada ona przecież za public relations samorządu radców prawnych.

Sam jestem członkiem KRRP i jednocześnie wicedziekanem Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie odpowiedzialnym m.in. za kwestie komunikacji, w tym PR, dlatego chcę być dobrze zrozumiany: moje poglądy nie są tu wyrażane ani w imieniu KRRP, ani Izby w Warszawie. Stanowią wyraz osobistej troski o nasz samorząd. Stanowią także próbę recenzji stylu i jakości pracy osób z prezydium KRRP odpowiedzialnych za kwestie PR – nie zaś samej Krajowej Rady, która dysponuje ogromnym potencjałem intelektualnym.

Ogromnie żałuję, że muszę zabrać głos akurat w takiej sprawie, ale w mojej ocenie jest to kwestia na tyle dla nas istotna, że nie może pozostać bez komentarza.

Kilkakrotnie w tekście pani mecenas czytamy o „młodych działaczach samorządu warszawskiego", „prominentnych młodych działaczach..." itd. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego pojęciu „młody" nadaje się tu znaczenie pejoratywne. Rzeczywiście, „młodzi" 40-letni działacze warszawskiej Izby zaczęli „coś" robić, żeby pomóc kolegom. Niektórzy zaś „dojrzali" działacze w kierownictwie KRRP od dwóch lat nie robią w tej sprawie nic. Tak na marginesie dodam, że takich „młodych" jest w naszym zawodzie ponad połowa i nie tylko oni, ale wszyscy członkowie naszego samorządu oczekują od nas skutecznych, a nie pozorowanych działań.

Istotne jest również, że cała frustracja, którą przelewa na papier pani sekretarz, związana jest z aktywnością naszej Izby w obszarze wsparcia radców prawnych. Posługując się retoryką pani mecenas, odpowiem, że „młodzi" w warszawskiej Izbie nie zamierzają jedynie pić kawy i jeść ciastek na zebraniach, a następnie cieszyć się podjętymi uchwałami, które tak naprawdę nie przynoszą praktycznych korzyści. My nie jesteśmy działaczami, my chcemy pracować. Takie rozumienie roli samorządu być może jest obce pani sekretarz, ale takie mamy poczucie misji i naszą rolę postrzegamy w sposób zbieżny z widzeniem świata wyrażonym przez prof. Kotarbińskiego w „Traktacie o dobrej robocie".

Za kuriozum należy uznać stwierdzenie, że akcja promocji zawodu prowadzona przez OIRP w Warszawie to plagiat działań KRRP z 2013 r. Miało to nas jakoby dyskredytować jako tych, którzy próbują się podpisać pod jej rzekomymi sukcesami. Pani sekretarz popełniła jednak zasadniczy błąd, który pokazuje, że przez ponad dwa lata KRRP nie zrobiła nic w kwestii publicznego wsparcia radców prawnych. Otóż akcja, którą tak się chwali, miała miejsce w poprzedniej kadencji KRRP. W tym czasie pani sekretarz była dziekanem w jednej z okręgowych izb radców prawnych i nie miała wpływu na tę inicjatywę. Skądinąd, gdyby ta akcja była kontynuowana, to może nie byłoby potrzeby podejmowania takich działań przez izbę warszawską.

Mam nieodparte wrażenie, że doszliśmy do momentu, w którym zaczyna się piętnować aktywnych za ich pracę i pomysły. Z kolei na piedestał wynosi się tych, którzy tak naprawdę przyczynili się tylko do wyraźnego i zauważalnego przez ogólnopolskie media spadku nowoczesności i innowacyjności naszego samorządu.

Niewątpliwą „zasługą" tak wychwalanych przez panią sekretarz osiągnięć w PR i lobbingu na rzecz naszego środowiska jest dalsza deregulacja rynku usług prawnych, poprzez dopuszczenie magistrów prawa bez aplikacji do tworzonego właśnie systemu bezpłatnej państwowej pomocy prawnej. Doprowadzono do tego, przed czym już raz skutecznie udało nam się obronić. W poprzedniej kadencji KRRP, gdy doszło do podobnego zagrożenia, pisaliśmy e-maile do posłów, słaliśmy im kartki pocztowe, odwiedzaliśmy parlamentarzystów w ich biurach. Wsparły nas wszystkie międzynarodowe organizacje prawników. A teraz? Cisza... Ktoś coś napisał... Zafundowano nam deregulację na własne życzenie. I to w sytuacji, w której co roku na rynek wchodzi kolejna rzesza młodych radców, a ci, którzy już na nim funkcjonują, niekiedy ledwo wiążą koniec z końcem.

Podobnie ma się sprawa ze stawkami minimalnymi. Od niemal dwóch lat słyszymy o zespołach, spotkaniach i ustaleniach. Tylko czy to przyniosło jakiś efekt, choćby minimalny? Przybyło nam nie tyle pieniędzy, ile ton papieru zmarnowanego na bezskuteczne apele. Miarą działania organów samorządu są konkrety. Tak rozumiem naszą misję. Przypisywanie sobie zasług innych oraz pochwałę klęsk trudno uznać za optymalne z punktu widzenia ponad 40 tysięcy radców prawnych.

I na koniec „wisienka na torcie" – jak pisze pani sekretarz: „Optymizmem nie nastrajają również wnioski płynące z obserwacji innych, jednakże podobnych sytuacji. Rodzą one uzasadnione przekonanie o dalszym nieustannym osłabianiu właściwej percepcji pojęcia profesjonalizmu i najwyższych zasad etycznych, jakich zobowiązani są przestrzegać członkowie samorządu radców prawnych". Zapachniało chyba sądem dyscyplinarnym dla nas, „młodych"? Działania na rzecz radców prawnych podejmowane przez naszą Izbę szkodzą samorządowi? Są naruszeniem zasad etyki i profesjonalizmu? Profesjonalnie prowadzona kampania promocji zawodu radcy prawnego jest nieprofesjonalna? Aktywne działania na rzecz poprawy bytu naszych koleżanek i kolegów to niby naruszenie etyki zawodowej, a nicnierobienie to rzekomo godna pochwały realizacja zasad profesjonalizmu i etyki? Nie potrafię na to przystać.

Szkoda, że zamiast pomagać największej radcowskiej izbie w kraju w jej działaniach na rzecz wszystkich radców prawnych, pani sekretarz robi wszystko, by nas zdyskredytować. Primum non nocere – po pierwsze nie szkodzić. W myśl tej maksymy kieruję apel do pani sekretarz – jeżeli ktoś nie jest w stanie sam wymyślić ani zrobić niczego dobrego, to niech po prostu nie przeszkadza. Tyle nam wystarczy. O nic więcej nie prosimy.

Autor jest wicedziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie

Ze smutkiem przeczytałem felieton autorstwa sekretarza Krajowej Radcy Radców Prawnych, pani mecenas Barbary Kras, która w bezpardonowy i niespotykany w zawodach zaufania publicznego sposób atakuje warszawską Izbę Radców Prawnych, dziekana naszej izby i bardzo liczną grupę stołecznych radców. Czegoś takiego w historii naszego samorządu jeszcze nie doświadczyliśmy. Niegodne i niedopuszczalne jest przenoszenie do mediów sporu o przyszłość i wizję samorządu. Jest to styl właściwy dla spin doktorów niektórych partii politycznych i nie przystoi radcy prawnemu. Spostrzeżeniami i troską o los samorządu w pierwszej kolejności powinniśmy się dzielić na forum Krajowej Rady Radców Prawnych i dziekanów poszczególnych izb, w tym warszawskiej. Zachowanie pani mecenas jest tym bardziej zaskakujące, że w KRRP odpowiada ona przecież za public relations samorządu radców prawnych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?
Opinie Prawne
Jackowski, Araszkiewicz: AI w praktyce prawa. Polska daleko za światowymi trendami
Opinie Prawne
Witold Daniłowicz: Kto jest stroną społeczną w debacie o łowiectwie?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej