Szczęście jednak nie przyszło samo, pracowałam na nie ponad rok: sprawdziłam wszystkie podstawówki w okolicy, co mówią o nich dane oficjalne i prywatnie rodzice. I trzeciego września mogę śmiało powiedzieć: moja Zosia trafiła pod dobre skrzydła, choć w szatni tłok. Koleżanki zazdroszczą mi, ale mnie to nie cieszy. Syn jednej jest w szkole, gdzie klas jest jedenaście, a wczoraj i dziś nie ma lekcji, bo nie zdążyli z remontem. Rodzice dowiedzieli się o tym 31 sierpnia, popołudniu. Nie chciałabym być w skórze tych, co nie mają babci, cioci, a muszą pracować. Córka drugiej koleżanki trzy razy w tygodniu zaczyna zajęcia o 12.45, kończy o 17, a dwa razy o 8. Oboje rodzice pracują od 7.30. Kiedy mówię, że reforma to kpina z systemu edukacji i operacja na żywym organizmie, co niektórzy, nawet mający dzieci, ale już starsze nie czują problemu, jakby zapomnieli jak to jest mieć sześć lat. I pytają retorycznie, o co nam rodzicom sześciolatków chodzi. A o to, że kiedy siedem lat temu rozmawiałam z Katarzyną Hall, autorką reformy, wówczas minister edukacji, słyszałam: nie zabraknie nauczycieli, klasy nie będą zbyt liczne, nie będzie zbyt mało pomieszczeń w szkołach, najmłodsze dzieci będą mogły przebywać w szkole pod opieką nauczycieli nawet do godziny 17.
Klasy może i mają 25 dzieci, ale proszę policzyć dziesięć klas razy 25. 250 dzieci w pierwszej klasach, które razem zostają po lekcjach, idą na obiad. A przecież są jeszcze równie liczne klasy drugie, trzecie, czwarte,....Jak pytałam, ile to będzie kosztowało i kto zapłaci, jasnej odpowiedzi nie słyszałam. Co prawda Katarzyna Hall zapewniała mnie, że reforma nie będzie bolesna, gdy jej koncepcja wyglądała całkiem inaczej - była rozłożona na trzy lata.
1 września 2009 r. przygodę ze szkołą miało rozpocząć 460 tys. dzieci (ok. 350 tys. siedmiolatków i ok. 110 tys. sześciolatków urodzonych między 1 stycznia i 30 kwietnia 2003 r.).
1 września 2010 r. – 415 tys. dzieci (240 tys. siedmiolatków z 2009 r. oraz ok. 175 tys. sześciolatków urodzonych pomiędzy 1 stycznia a 31 sierpnia 2004 r. )
1 września 2011 r. w ławkach po raz pierwszy miało zasiąść 470 tys. (360 tys. sześciolatków i jakieś 110 tys. siedmiolatków).