Reklama

Radcy prawni i adwokaci - wzajemne relacje

W mediach toczy się ostatnio ciekawa debata. Dotyczy wzajemnych relacji samorządów radcowskiego i adwokackiego.

Publikacja: 10.10.2015 13:00

Foto: rp.pl

Trwa swoiste współzawodnictwo. Niekiedy delikatnie, niekiedy z mniejszą elegancją, jedni wytykają drugim ich wady, okraszając to zachwytem nad własnymi zaletami. Czy prawdziwymi, czy domniemanymi – to już inna sprawa.

Wiem, że miałem w tym swój udział, inicjując na łamach „Rzeczy o Prawie" dyskusję o współpracy środowisk profesjonalnych prawników. Tyle tylko że polemika przestaje mieć charakter merytoryczny.

Przodują w tym media społecznościowe, w których, jak wiadomo, „można więcej". Nie brak kąśliwych uwag także na wyspecjalizowanych portalach i w poważnych gazetach. Trwa również rywalizacja między samorządami o to, który z nich zrobił więcej dla swoich członków. Więcej i mądrzej... Co rusz dowiadujemy się o ważnych inicjatywach, pismach i uchwałach. Rozumiem, że w przyszłym roku będą wybory samorządowe zarówno u radców prawnych, jak i u adwokatów. Czas zatem zaprezentować swoje sukcesy i uzasadnić predyspozycje do określonych funkcji.

Gdybyśmy jednak zeszli na ziemię i choć przez chwilę zastanowili się, czego od nas oczekują tzw. zwykli radcy prawni czy adwokaci, to mogłoby się okazać, że ich potrzeby są całkiem inne niż to, czym się chlubią samorządy w dyskusji medialnej.

Postawię zatem ważne pytania: czy któremukolwiek z naszych członków przybędzie pracy od pielęgnowania konfliktu pomiędzy nami? Czy od wystąpień i stanowisk – często złośliwych wobec drugiego samorządu – poprawi się czyjaś sytuacja materialna? Czy radcy prawni i adwokaci nie oczekują raczej pragmatycznych działań przynoszących wymierne i odczuwalne skutki? A przecież wystarczy się spotkać, porozmawiać i ustalić, jakie są priorytety naszych członków. Tysięcy osób, które borykają się z codziennymi problemami. Nie historycznymi czy prestiżowymi, ale tymi bardziej przyziemnymi: jak zdobyć klientów i zapłacić pensje pracownikom.

Reklama
Reklama

Postarajmy się zadbać o nasz samorząd i jego członków jak o własną kancelarię. Szukajmy alternatyw dla konfliktu w nowych obszarach aktywności. Budujmy silne kancelarie (samorządy), które będą konkurencyjne na rynku i będą się dalej rozwijać – obok siebie, a nie wbrew sobie. Poszerzajmy swoje zespoły o kolejnych radców prawnych i adwokatów. Szukajmy tych najlepszych, a nie najbardziej krzykliwych. I dbajmy o nowych wspólników – w tym przypadku o dziesiątki tysięcy profesjonalnych prawników. Rozwiązujmy ich bieżące sprawy. Pomagajmy im w prowadzeniu biznesu. Jest tu naprawdę wielkie pole do popisu: szkolenia, promocja zawodów, poszerzanie kompetencji, nowe formy aktywności zawodowej, wsparcie w zakresie innowacji i nowych technologii.

Propagujmy proste rozwiązania, które tak naprawdę większość z nas stosuje na co dzień, prowadząc działalność prawniczą. Dlaczego z tych dobrych praktyk nie mieliby skorzystać inni członkowie samorządu? Samorząd to przecież nowoczesna kancelaria, tyle tylko że licząca tysiące wspólników...

Autor jest dziekanem warszawskiej Okręgowej Izby Radców Prawnych

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Co jest sprawiedliwe? To, co każe czynić Tusk z Żurkiem, czy Kaczyński z Ziobrą?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Taksówkarz Darek cenniejszy niż cztery litery
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: TSUE wysadził TK w powietrze. To ważna lekcja także dla Donalda Tuska
Opinie Prawne
Mariusz Busiło: Sześć grzechów głównych zmian w ustawie o KSC
Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama