Pietryga: Pełnomocnik ds. równego traktowania jest zbędny

Są takie instytucje, których utrzymywanie za pieniądze podatników jest dość wątpliwe. Do takich instytucji należy pełnomocnik ds. równego traktowania.

Publikacja: 11.01.2016 08:19

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa

Przez ostatnie lata urząd ten, sprawowany przez feministkę Małgorzatę Fuszarę, traktował walkę o równe traktowanie obywateli dość wąsko. Stał się raczej tubą propagandową i zapleczem dla różnych wojujących aktywistów i ich wyimaginowanych ideologii niż urzędem broniącym praw wykluczonych obywateli. Za jego działalnością kryła się też nie do końca szczera kalkulacja polityczna gabinetu Ewy Kopacz, czego wyrazem był ukłon w stronę środowisk lewicowych.

Wymiernych sukcesów urząd w ostatnich latach miał niewiele, nie licząc opracowania poradnika gender i opublikowania go na swojej stronie internetowej czy spektakularnego sukcesu, jakim była zmiana przepisów o Żandarmerii Wojskowej.

Otóż jakiś nieszczęśnik w Ministerstwie Obrony Narodowej wziął zupełnie na poważnie apele minister Fuszary i przygotował nowe rozporządzenie, w którym znosi kryterium wzrostu dla „żandarmek". Dotychczas musiały mieć co najmniej 175 cm – tyle samo co mężczyźni. Fuszara uznała to za przejaw szczególnej dyskryminacji, a charakter pracy w tych służbach miał tu drugorzędne znaczenie.

Innym ważnym sukcesem było objęcie patronatem Parady Równości czy wydanie poradnika dla nauczycieli, który za przejaw homofobii uznał tańczonego w dwupłciowych parach poloneza na studniówce.

Można się śmiać i z politowaniem kiwać głową, śledząc poczynania tego urzędu, a można po prostu z żywotem takiej instytucji skończyć. PiS popełnił błąd, że nie zdecydował się na to drugie rozwiązanie, zostawiając pełnomocnika w okrojonej formie.

Nie mam nic przeciwko temu, aby istniały instytucje i ośrodki, które są forum wymiany myśli o różnych przekonaniach i ideologiach. Finansowane z grantów unijnych radzą sobie już dziś bardzo dobrze. Robią to jednak na własny rachunek i podatnikom nic do tego.

W Polsce jest już instytucja, która ma wpisaną w swoją działalność walkę z nierównym traktowaniem – chodzi o rzecznika praw obywatelskich. Jeżeli jego aktywność na polu np. walki o prawa niepełnosprawnych jest niewystarczająca, rząd powinien zmotywować go do działania, zamiast w ramach politycznej poprawności dublować kolejny urząd o podobnych kompetencjach. Tak byłoby po prostu uczciwiej.

A wygłupów i fantazji w stylu dyskryminowanych „żandarmek" możemy sobie oszczędzić. Zwłaszcza że rząd obiecał realizację wielu kosztownych reform. Warto więc z uwagą przyglądać się każdej wydawanej złotówce z pieniędzy podatników.

Przez ostatnie lata urząd ten, sprawowany przez feministkę Małgorzatę Fuszarę, traktował walkę o równe traktowanie obywateli dość wąsko. Stał się raczej tubą propagandową i zapleczem dla różnych wojujących aktywistów i ich wyimaginowanych ideologii niż urzędem broniącym praw wykluczonych obywateli. Za jego działalnością kryła się też nie do końca szczera kalkulacja polityczna gabinetu Ewy Kopacz, czego wyrazem był ukłon w stronę środowisk lewicowych.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Prawne
Kazus Szmydta. Wypadek przy pracy sądownictwa administracyjnego czy pytanie o jego sens?
Opinie Prawne
Prof. Marek Safjan: Prawo jest jak kostka Rubika
Opinie Prawne
Gwiazdowski: Sejm z Senatem przywrócili praworządność. Obrońcy praworządności protestują
Opinie Prawne
Marek Kutarba: Jak mocno oskładkowanie zleceń uderzy dorabiających po kieszeni?
Opinie Prawne
Pietryga: Przełom w KRS na wyciągnięcie ręki. Czy Tusk pozwoli na sukces Bodnarowi?