Rz: Sądy czekają kolejne zmiany, bo określenie „reforma" jest chyba na wyrost. Rząd chce przywrócić odrębną procedurę w sprawach gospodarczych (zlikwidowaną w 2012 r.), ale objęłaby tylko największe firmy. Chodzi o przyśpieszenie postępowań. Widzi pan mecenas sens takiej zmiany?
Andrzej Michałowski: Przed 2012 r. na konferencji w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej obecny wiceminister Łukasz Piebiak jako sędzia gospodarczy też chwalił ówczesną odrębną procedurę gospodarczą. Za szybkość. Ja pytałem wtedy, czy aby szybkość nie zanadto zagraża sprawiedliwości sądzenia. I pozostajemy przy swoim. Mnożenie procedur, zastawianie pułapek formalnych, przerzucanie na strony tego, co sąd sam łatwo powinien wykonać, a stronie będzie znacznie trudniej – to wszystko zniechęca obywateli do sądów.
Postępowania powinny być jednak szybsze...
Oczywiście, ale nie kosztem sprawiedliwości rozstrzygnięć ani komfortu obywateli. Zamiast mnożyć wyjątki, lepiej ustanowić prostszą zasadę ogólną, co uwolni sędziów od urzędolenia, a wymusi odpowiedzialne podejmowanie decyzji. Niedawno sam byłem zaskoczony, kiedy przekonałem sędziego do ograniczenia postępowania do ustaleń w kwestii dotrzymania terminu na odwołanie darowizny. Po co bowiem w takiej sytuacji prowadzić żmudne postępowanie dowodowe co do wszystkich przesłanek odwołania. To niby oczywiste, ale na skutek praktyki sądów odwoławczych zwykle międlimy wszystko aż do końca, a potem i tak zapada rozstrzygnięcie, które mogłoby zapaść po pierwszej rozprawie.
Efekt zróżnicowanego podejścia do różnych spraw można osiągnąć dzięki dobrym sędziom, nie poprzez kolejne mutacje procedur.