Temat odżył w związku z doniesieniem, że minister Zbigniew Ziobro odwoła się od umorzenia sprawy dyscyplinarnej sędziego Cezarego Skwary, który na twitterowym koncie Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, odniósł się do wypowiedzi, że Kaczyński poświęcił się całym życiem; nie ożenił się, bo służył Polsce... Tak ją skomentował: – Niczym Führer... też wszystko poświęcił dla narodu... Ein Volk, ein Reich, ein Fuehrer, to nawet nie jest już zabawne.
Wskutek krytyki wpis usunięto, a sędzia zrezygnował z zarządu warszawskiego oddziału Iustitii i przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni, a także sędziów, których naraził na krytykę. Umarzając sprawę, Sąd Apelacyjny w Lublinie wskazał, że czyn zasługuje na dezaprobatę i jest naganny, ale niesie znikomy stopień społecznej szkodliwości. Podkreślił, że sędzia jest pasjonatem historii II wojny światowej, przeczytał wiele książek m.in. „Dzienniki Josepha Goebbelsa", co moim zdaniem tym bardziej powinno go uczulić na niezręczność takich porównań.
Doceńmy, że Krajowa Rada Sądownictwa zaapelowała, by sędziowie starannie rozważali treść i formę każdej wypowiedzi publicznej, także w mediach społecznościowych, np. na Facebooku, Twitterze czy w blogach. Powściągliwe powinni korzystać z tych form, bacząc, aby wypowiedź nie stwarzała podstaw do postawienia mu zarzutu braku bezstronności, zaangażowania politycznego lub naruszenia dobrych obyczajów. Powinni wręcz rozważyć potrzebę aktywnego korzystania z tych form wypowiedzi.
– Choć z punktu widzenia adresata społeczna szkodliwość wypowiedzi sędziego mogła być znikoma, to rysa, jaka powstała na wizerunku sędziów i powadze stanu sędziowskiego, jest poważna – ocenia adwokat Zbigniew Krüger. – Jestem zwolennikiem wolności słowa i prawa sędziów także do wyrazistych wypowiedzi, np. w ramach ustnych uzasadnień wyroków, jednak mogą one stanowić pretekst, by tą sędziowską wolność próbować ograniczać. Dlatego szkodliwość tej wypowiedzi dla stanu sędziowskiego może być większa, niż się wydaje.
Innym problemem jest pokutujące przeświadczenie, że korzystanie z mediów społecznościowych, np. Twittera, pozwala na więcej. Otóż nie. Na Twitterze obowiązują takie same reguły jak w innych wypowiedziach publicznych.