Szwedzka policja nie nadąża ze ściganiem sprawców zbrodni

Kobieta zgłosiła policji, że jej 12-letnia córka została zgwałcona i pobita, i że wie, kto jest sprawcą. Stróże prawa i porządku publicznego jeszcze dwa miesiące po wydarzeniu nie zajęli się ściganiem przestępstwa. Dlaczego? Brakuje policjantów, którzy mogliby się zająć sprawą.

Aktualizacja: 23.09.2017 11:58 Publikacja: 23.09.2017 02:00

Szwedzka policja nie nadąża ze ściganiem sprawców zbrodni

Foto: Fotolia

To, że policja nie nadąża ze ściganiem sprawców zbrodni, już chyba nikogo w Szwecji nie szokuje. Od kilku lat mówi się, że ugina się pod ciężarem obowiązków. Nawet w przypadku poważnych przestępstw nie można liczyć na mobilizację. Alarmują o tym prokuratorzy. Akta pilnych spraw piętrzą się w oczekiwaniu na wszczęcie przesłuchań.

Dochodzenia wymagają coraz więcej czasu. Rzuca się to cieniem nawet na sprawy priorytetowe, jak np. przypadki dotyczące dzieci, opowiada gazecie „Dagens Nyheter", która poświęciła kryzysowi w policji serię artykułów Ake Olsson, prokurator w Solna. Przesłuchania dzieci powinny być przeprowadzane w jak najszybszym terminie. Im dłużej się z tym zwleka, tym bardziej zaciera się pamięć dziecka. A to utrudnia ściganie przestępstwa – opowiada Olsson.

Kiedy zatem matka zgwałconej dziewczynki w Stenungsund, miejscowości położonej w południowo-zachodniej części kraju, nie doczekała się przesłuchania wskazanego przez nią mężczyzny, zwróciła się do dziennikarza. Ten skontaktował się z funkcjonariuszką w Stenungsund, której przydzielono sprawę. Wyjaśniła, że z powodu deficytu pracowników nie podjęto przesłuchania podejrzanego, ale żałuje, że policja nie była w stanie wszcząć działań następnego dnia po otrzymaniu meldunku. I nie ma znaczenia, że dziennikarz zna jego nazwisko, numer ubezpieczenia społecznego i adres. Policjantka dodała, że nie pozwala na to nawał podobnych przestepstw seksualnych. „Mamy też trzyletnie dziecko, które zostało zgwałcone – zdradziła przedstawicielka lokalnej policji. – I jeszcze nikt nie został o tę zbrodnię oskarżony".

Okazuje się, że policja nie daje sobie rady z jedną z najważniejszych misji: ściganiem winnych. Przede wszystkim sprawców kradzieży, włamań do mieszkań, oszustw, pobić i przestępstw seksualnych. Dwa lata temu tylko 14 proc. spraw kryminalnych zakończono zgodnie z oczekiwaniami, to kilka procent mniej niż pięć lat wcześniej.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż w 2015 r. policja przeszła przez największą reorganizacjęw ciągu pięćdziesięciu lat. 23 jednostki władz policyjnych połączono w jedną. Celem reformy było stworzenie bardziej transparentnego zarządzania i polepszenie efektywności. Reforma miała też zbliżyć policję do obywateli. Według ekspertów policja jednak nie potrzebuje centralizacji, tylko właśnie lokalnego zakorzenienia się.

Większość członków związku zawodowego policji uważa, że powodem skandalicznie niskiej liczby przestępstw, w których udało się przeprowadzić procedury do końca, jest brak pracowników w wydziałach dochodzeniowych i interwencyjnych. 23 proc. zatrudnionych w policji jest też zdania, że połowę ich czasu pracy niepotrzebnie zajmują obowiązki administracyjne. To czas, który mogliby poświęcić na wykonywanie pracy czysto profesjonalnej. Lena Nitz, szefowa związków, tłumaczy też, że brakuje policjantów do przeprowadzania dochodzeń, ponieważ wielu decyduje się na zmianę branży. Skoro nie mają pensji adekwatnych do zagrożeń, na jakie są narażeni, idą tam, gdzie otrzymają lepsze warunki pracy.

I tu jest pies pogrzebany. Sama policja ostatnimi laty nie ma lekko. W Szwecji strzelaniny gangów na obrzeżach miast, gdzie jest najwięcej migrantów, zdarzają się znacznie częściej niż gdzie indziej w Europie. Liczba strzelanin ze śmiertelnymi ofiarami jest cztery, pięć razy wyższa niż w Norwegii czy Niemczech. Po Sztokholmie najbardziej z przemocą boryka się Malmö. Pewien przedsiębiorca opisał w kronice w „Svenska Dagbladet" próbę włamania do budynku, w którym mieszka, w centrum Malmö. Dowiedziawszy się o fali włamań w mieście, zapytał policjanta, w jaki sposób może chronić tu swoją rodzinę. I usłyszał: nie mieszkając w Malmö...

Nota bene, pracownicy pogotowia ginekologicznego i porodówki w tym mieście mają zostać zaopatrzeni w alarm w razie napadu. Wzrosła bowiem liczba gróźb i aktów przemocy skierowanych przeciwko personelowi izb przyjęć, i to nie tylko w Malmö, ale w całej Szwecji.

O tym, że policja ma ciężko, świadczą chociażby wydarzenia ostatnich dni. W centrum Sztokholmu, w biały dzień policjanta zranił nożem 1 siedemnastolatek. W stronę innego funkcjonariusza sprawca rzucił kamień z wieżowca. A w czasie kontroli policji na ulicy w Fisksätra, w okręgu sztokholmskim, ktoś nagle zaczął strzelać w powietrze. Sprawca uciekł.

Z kolei na klatce schodowej w jednej z centralnych dzielnic Sztokholmu wybuchł granat. Ale to temat na osobny artykuł, bo Szwecja wyróżnia się częstotliwością używania granatów.

Związek zawodowy policji twierdzi, że przemoc stała się codziennością zwłaszcza podczas zatrzymań podejrzanych. I jest to, niestety, jedna z prawd o kraju Nobla.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"