Głowa do góry: Janusz Głowacki i granica wybitności

„Teraz tak: ja się w tej powieści będę nazywał Janusz Głowacki. Na to się zdecydowałem i to jest odważna decyzja. Bo mogłem sobie napisać, że ten co pisze, się nazywa inaczej. Max F. na przykład albo Tyberiusz Włosiak” – ogłasza autor w pierwszych akapitach „Bezsenności w czasie karnawału”.

Aktualizacja: 20.10.2018 07:08 Publikacja: 20.10.2018 00:01

Głowa do góry: Janusz Głowacki i granica wybitności

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

I jest w tych słowach wszystko, co dla pisania Głowy, bo tak powszechnie nazywano Janusza Głowackiego, charakterystyczne. Błyskotliwa inteligencja, dowcip, zmysł paradoksu.

Nie jestem w tej sprawie obiektywny, bo samego Głowę i jego pisanie bardzo lubiłem, a o tej książce opowiadał mi jakieś dwa i pół roku temu. Czyli rok przed swoją niespodziewaną śmiercią. Oczywiście każda śmierć jest w jakimś stopniu niespodziewana, ale Głowacki, nawet zbliżając się do osiemdziesiątki, wciąż promieniował młodzieńczą energią. Czytam dziś zatem wspomnieniową „Bezsenność w czasie karnawału”, zastanawiając się, co tu jest prawdą, co zmyśleniem, a co prawdziwym zmyśleniem, jak mawiał Marek Hłasko (bardzo bliski Głowackiemu).

Tylko 99 zł za rok.
Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu.
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV