Choć w przyszłym roku obchodziłby 80. urodziny, nigdy nie kojarzył się z dostojnym jubilatem. Miał w sobie coś z ekscentrycznego młodzieńca, w którego charakter dobrze wpisywał się amerykański sznyt. Sprawdził się jako wrażliwy ironista, czuły szyderca, autor żartów powtarzanych latami, ale też jako cynik, skandalista, nihilista, choć moralista. A być może i materialista.
Jak zaznaczyła Elżbieta Baniewicz w poświęconej mu biografii „Dżanus” był specjalistą od ciągnięcia łacha, królem rodzimego nudyzmu, obiektem kobiecych westchnień, wyrocznią mody męskiej, ozdobą bankietów i premier. Ale przede wszystkim był polskim literatem, któremu udało się za oceanem.
Na życie najwyraźniej nie miał jednoznacznego pomysłu, bo zaczął od studiów aktorskich na warszawskiej PWST, potem był Uniwersytet Warszawski gdzie wahał się między historią a filologią polską. Tę drugą nawet ukończył z powodzeniem. Literackim debiutem było opowiadanie „Na plaży” zamieszczone w 1960 roku w „Almanachu Młodych”. Cztery lata potem rozpoczął współpracę z czasopismem „Kultura”, gdzie zwrócił na siebie uwagę serią błyskotliwych opowiadań i felietonów. Potem wydał je w tomach „Wirówka nonsensu” i „Nowy taniec la-ba-da”.
Literacki kunszt oraz zainteresowania filmowo teatralne sprawiły, że sprawdził się tez jako scenarzysta filmowy. Tu znowu był mocny debiut czyli scenariusz do filmu Andrzeja Wajdy „Polowanie na muchy”. Potem był jeden z najbardziej oryginalnych bo trudnych do określenia scenariuszy filmowych, który stworzył razem z Markiem Piwowskim, czyli kultowy „Rejs”. Potem jeszcze kilkakrotnie wracał do filmu pisząc scenariusze „Trzeba zabić tę miłość” Janusza Morgensterna, „Choinki strachu” Tomasza Lengrena, a przede wszystkim „Człowieka z nadziei” Andrzeja Wajdy.
Kilka dni przed ogłoszeniem stanu wojennego, wyjechał do Londynu na premierę swej sztuki „Kopciuch” w Royal Court Theatre. Po 13 grudnia 1981 pozostał za granicą i osiadł w . USA. Tam skoncentrował się na twórczości dramatopisarskiej. Uwagę amerykańskich środowisk teatralnych zwrócił „Polowaniem na karaluchy” w 1986 roku. Wielkim sukcesem okazała się wystawiona sześć lat później „Antygona w Nowym Jorku”, która po amerykańskim sukcesie podbiła sceny europejskie.