Człowiek platformerski człowiekowi pisowskiemu wilkiem

Znaleźliśmy się, ewolucyjnie, na wyższym stopniu rozwoju. Polak jest dziś albo Homo platformersis, albo Homo pisiorensis, ale nigdy, w żadnym razie Homo sapiens – pisze felietonista Maciej Rybiński

Aktualizacja: 08.09.2008 10:52 Publikacja: 07.09.2008 19:25

Maciej Rybiński

Maciej Rybiński

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Z opóźnieniem, z poślizgiem, ale spełniła się wreszcie wizja i marzenie teoretyków oraz fundatorów komunizmu. Kucharki rządzą państwem, a polityka jest esencją życia. Wszelkiego życia. Publicznego, prywatnego, rodzinnego, towarzyskiego i zawodowego.

Każdą wypowiedzią, każdym poglądem, każdą oceną zajmujemy stanowisko polityczne. Nie ma zjawiska, sprawy, problemu, do których można mieć stosunek po prostu racjonalny. Nawet jeśli nie ma się takiego zamiaru, posiadanie indywidualnego stanowiska wolnej jednostki jest niemożliwe. Staje się ono od razu deklaracją poparcia dla jednej strony przeżerającego całą strukturę społeczną konfliktu politycznego, manifestacją przynależności, a już co najmniej – ideowej sympatii. Drogi ucieczki nie ma, chyba że w milczenie, a i tak otoczenie chciałoby wiedzieć, przeciwko komu albo za kim się milczy.

Polacy, a także ich instytucje publiczne, takie jak media dzielą się dziś wyłącznie na tuskolubów i kaczorofilów. Kaczorożerców i tuskofobów. Polak jest dziś albo Homo platformersis, albo Homo pisiorensis, ale nigdy, w żadnym razie Homo sapiens. Znaleźliśmy się, ewolucyjnie, na wyższym stopniu rozwoju.

Jest to sytuacja znacznie ułatwiająca debatę publiczną i życie intelektualne. Nie trzeba już myśleć. Nie trzeba się nad niczym zastanawiać. Jeden wysiłek w życiu mniej. Natrafiwszy na myśl, osąd czy rację w jakiejkolwiek sprawie, wzniosłej lub przyziemnej, aby ustalić swój do niej stosunek, należy najpierw rozeznać, w czyim jest to interesie: PiS czy Platformy. Rządu czy opozycji.

W przestrzeni przeżartej polityką innych interesów nie ma i być nie może. Obojętne, czy chodzi o konflikt gruziński, czy o projekt budowy kolejki linowej na iglicę Pałacu Kultury, stosunek do tych spraw jest opowiedzeniem się albo po stronie premiera, albo po stronie prezydenta. Możliwość opowiedzenia się po stronie Polski albo interesu publicznego została raz na zawsze zlikwidowana.

Uczestnicy debat publicznych spoza kręgu zawodowych funkcjonariuszy partyjnych zostali w ciągu ostatnich kilku lat sklasyfikowani jak insekty i – przekłuci szpilkami – wpakowani do odpowiednich gablotek. Z tej klasyfikacji nie ma niemal wyjścia. Cokolwiek by powiedzieli lub napisali, mówią i piszą nie jako oddzielne indywidualności, tylko jako przedstawiciele gatunku. Członkowie wyimaginowanego, ale tak potrzebnego kolektywu.

To znacznie upraszcza dyskusję. Nie ma już potrzeby polemizowania z argumentami. Wystarczy polemika z człowiekiem, o którym wiadomo od dawna, że sam jest niesłuszny. A czy ktoś niesłuszny z zasady może mieć rację? Nigdy. No to nie ma się co przejmować i zajmować.

Rozważania i polemiki historyczne podlegają tym samym zasadom. Fakty historyczne, tak jak ludzie, nie są obiektywne tylko politycznie zorientowane. Są fakty platformerskie i fakty pisowskie i niepokój powinno budzić tylko to, że pisowskich jest więcej.

Polemiki historyczne nie dotyczą dziejów przeszłych, tylko sporów współczesnych. Prowadzi to do zjawisk wręcz porażających. Z głosów w dyskusji o filmie na temat Westerplatte wynika, że został on zaplanowany jako manifest historyczny Platformy Obywatelskiej, a wszyscy, którzy projekt skrytykowali, są ludźmi PiS. I to mimo krytycznego stanowiska premiera Tuska i ministra kultury Zdrojewskiego.

Homo platformersis homini Pisiorensis lupus. Lupus politicus.

Wspaniałym przykładem obowiązującej kultury politycznej i dyscypliny umysłowej jest ujawnienie notatki Zbigniewa Siemiątkowskiego o rzekomych tajnych więzieniach CIA. Jeśli istniały, to za zgodą prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera. A co zostało w tej sprawie wysunięte na plan pierwszy, jako najbardziej zbrodnicze i niemoralne? A to, że notatkę czytali Kaczyńscy i nie puścili pary. Kaczor wiedział, nie powiedział i powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Kwaśniewski z Millerem nie, bo już i tak się nie liczą.

A co tu zrobić z projektem rządu dotyczącym odebrania esbekom przywilejów emerytalnych? Czy przypadkiem, szanowni tuskolubowie i kaczorożercy, rząd nie przenosi się do innej gablotki? A co gorsza werdykty, czy poszczególny esbek pomagał, czy szkodził opozycji, ma wydawać IPN, ta straszna bolszewicka instytucja dzieląca Polaków i szczująca jednych na drugich.

Nie wiem, jak Polak upolityczniony sobie z tym poradzi. Pewnie dialektycznie. Okaże się, że Kaczyńscy popierają esbeków, których uważają za ludzi honoru.

Bo w to, że mamy do czynienia z końcem ery politycznego prostactwa i publicystycznej tępoty, jakoś nie wierzę.

Autor jest felietonistą i publicystą dziennika „Fakt”

Z opóźnieniem, z poślizgiem, ale spełniła się wreszcie wizja i marzenie teoretyków oraz fundatorów komunizmu. Kucharki rządzą państwem, a polityka jest esencją życia. Wszelkiego życia. Publicznego, prywatnego, rodzinnego, towarzyskiego i zawodowego.

Każdą wypowiedzią, każdym poglądem, każdą oceną zajmujemy stanowisko polityczne. Nie ma zjawiska, sprawy, problemu, do których można mieć stosunek po prostu racjonalny. Nawet jeśli nie ma się takiego zamiaru, posiadanie indywidualnego stanowiska wolnej jednostki jest niemożliwe. Staje się ono od razu deklaracją poparcia dla jednej strony przeżerającego całą strukturę społeczną konfliktu politycznego, manifestacją przynależności, a już co najmniej – ideowej sympatii. Drogi ucieczki nie ma, chyba że w milczenie, a i tak otoczenie chciałoby wiedzieć, przeciwko komu albo za kim się milczy.

Pozostało 82% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska